Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-11-2017, 20:25   #224
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
- Gotte Millerze… - zaczął idąc do przyjaciela Wagner. - Uprzejmie oznajmiam Ci, że najlepiej abyś zmienił imię, nazwisko, a może i sam wygląd. Mówię o tym, ponieważ Bert Winkel i jego przyjaciele, których imion i nazwisk nie wymienię są poszukiwanymi przestępcami. Nikt nie kwapił się na tyle aby odkryć, że zostali wrobieni i nie są winni rzezi, którą im się zarzuca. Tak poza tym nazywam się Moritz Wagner, a to moi przyjaciele Kaspar Heiner oraz brodaty wojownik o imieniu Grimm. Z chęcią przedstawiłbym Ciebie jeszcze dwóm osobom, ale do tego czasu najlepiej pomyśl nad tym imieniem i nowym stylem...
- Ale Bercik, ale - głos Gottego stał się bardziej poważny. - Ja żem właśnie twą facjatę przy sobie parę lat taszczył, niemało. Patrzaj na to! - Miller wyciągnął wymiętolony i wyblakły skrawek papieru, po którym było znać część posiłków Gottego.


To przecia ty! - zauważył.
Kaspar przeniósł wzrok z papieru na Moritza i z powrotem i pokręcił głową. Nijak podobieństwa dopatrzyć się nie potrafił.
- Ten mężczyzna nic a nic nie przypomina obecnego mnie. - powiedział z uśmiechem Wagner. - 250 Koron to sporo… - zastanowił się. - Jak widać łowcy biorą swoją robotę na poważnie. A u ciebie co się działo w wielkim świecie? Ja jestem nie praktykującym alkoholikiem.
- Wypisz, wymaluj - wyszczerzył się Hammerfist spoglądając to na obrazek, to na Berta.
- Ja chyba też. Nic nie pijem, a nic. A żem kiedyś pił. - Odparł patrząc w oczy Berta, mimo iż całe ciało Gotte parowało gorzałą.
- A co ja żem tam robił? Długo by opowiadać przyjacielu. Łoj długo - podkreślił Gotte. - Góry, morza, mosty, truposze i burdele. - Jak zwykle gaworzył z sensem znanym tylko jemu.
Chyba to ostatnie przede wszystkim, pomyślał Kaspar.
- Toś wiele przygód przeżył - powiedział. - Będzie co opowiadać w długie wieczory. Bo chyba nas nie zostawisz samych w obliczu problemów. Ze smokiem na czele?
- Ady ja nigdy przecie. Ja do was pędził co sił w moich nogach. Jam tęsknił i ja z wami bym chciał być. - Gęba Gotte znowu zaczęła się cieszyć, a ramiona się rozpostarły zamierzając uściskać Heinera. - Smoki nie takie straszne, tuziny żem ich widział przecie.

***

To właśnie były pierwsze jedne z pierwszych chwil, gdzie radość dla długonosego Millera w końcu nadeszła. Tyle dni, tyle miesięcy, tyle lat szukał swych kompanów i w końcu znalazł… Chociaż szczerze rzecz ujmując, nie szukał ich latami, nie szukał ich miesiącami, ale szczęściem ich znalazł. I cieszył się z tego niezmiernie, bo ponownie był tarapatach. A kto mógłby go z nich wyciągnąć, jak nie Jościk, Bercik i Arno? No kto? Tamci jeszcze tego nie byli świadomi, widać mieli jakieś inne wyimaginowane problemy na głowie. Ale z dużą dozą prawdopodobieństwa, te od Gotte mogły na nich wkrótce spaść… A te dla Millera były bardzo realne

Poczuł się Gotte jednak od razu bezpieczniej. Dla niego niestraszny był wymyślony smok, z chęcią i z samym Kasparem mógł się do niego udać. Ważne by znów być wśród osób, wśród których mógł czuć się bezpiecznie. Pierwej jednak zaproponował alchemikom i Heinerowi parę łyków ognistej wody, wszak problemy alkoholowe już za nim, więc mógł. Kolejną propozycją była wizyta w miejscu gdzie mógł zaspokoić swe seksualne potrzeby. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Smok wszak nie zając, nie ucieknę.
 
AJT jest offline