Andreas nie mógł wyjść z podziwu dla odwagi Nilsa. Niby sam zaczął z duchem rozmowę, ale bardziej ze złapania czasu i odwrócenia uwagi na kompanów. A teraz?
Coś mówiło Wolbergowi, iż wszystko co duch mówi nie jest prawdą. Szczególnie ten ślad sznura. Po co mieli banici wieszać arystokratkę? Gdyby była z ich stron to może z zemsty za jej uczynki ale obca?
Sam by takiej po takich zabawach nocom z pięknością poderżnął gardło.
Jednak wolałby okup za nią wziąć a nie wieszać.
Wydawało się banicie, że to jednak stróże prawa musieli ją za coś ukarać,
o ile to była w ogóle kara.
Przemyślawszy sprawę i słuchając kompanów uznał, że może lepiej zawierzyć w uczciwość ducha. Nie do końca był przekonany, ale jeśli pozbędą się tego nieumarlaka to wioska odżyje. Wrócą ludzie a i on może w przyszłości osiądzie w niej na starość wśród wdzięcznej miejscowej ludności. No może wcześniej pograsuje na trakcie.
- Ja pomogę.- Zgłosił się w końcu Andreas. Już odważniejszy widząc,
że niziołek i Szprycha niby słabsi a bardziej opanowani już działają.
- A daleko Pani szczątki się znajdują?- Zapytał podnosząc swoje rzeczy.
Stał cały czas przodem do ducha i przemieszczał się uważnie i ostrożnie.
Jak tylko Baronowa spojrzała na niego zatrzymał się by wysłuchać odpowiedzi.