Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-11-2017, 22:58   #382
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
W obozie Najemniczej rodziny Eryka Prostaczka
Szli przez rozrastające się miasto ku obozowi. Eryk od razu poczuł się jak w domu. Na wozie spał Gogi Groźny, potężny bojowy mag o sporej tuszy, który jeno przed walką trzeźwiał. Trologryludy Daisy i Peach bawiły si ku uciesze innych złap kowadło. Jedwasbek szkolący kuszników już z daleko pomachał Erykowi. Na początku kilka osób o różnej płci i rasie pogwiyzdało i krzyczało do Elphiry, ale gdy gork ich przedstawił, tylko zdejmowali czapki i kłaniali się uprzejmie. Raimiel szła z Elphirą pod rękę, a Sisi machała do wszystkich. Gorg i Torag zostali przed namiotem.

Airyd pomachał przechodząc. W myślach zaś utwierdzał się w przekonaniu “No to nic dziwnego, że Eryk jest jaki jest..”

Elphira obserwując obóz najemników domyślała się jak mogło wyglądać Erykowe dzieciństwo no i wiele spraw stało się jasnych w kwestii jego usposobienia. Była przyzwyczajona do uwag i pogwizdywania wobec jej osoby to do zdejmowania czapek z głów już średnio.
- Miła odmiana gdyby tylko nie robili tego ze strachu lub z powodu przesadzonych opowieści o moim wyczynach… - szepnęła do idącej obok Raimiel.

Przed obliczem Ojca Eryka
Ojciec Eryka stał w swoim namiocie nad stosem papierów. Na stole leżała jego nabijana gwoździami maczuga.
- A, Eryk, dobrze, że jesteś, tajest! - rzekł zmieszany. Był postawnym mężczyzną, nie niższym, ale szerszym w barach od Eryka. Widać było rodzinne podobieństw, i łatwo było dostrzec, że był na swój sposób atrakcyjny.
- No co było to było, a teraz nie jest. Tajest! Tak mamy wakat sierżanta w drugiej drużynie tarczowników, bo stary Henrih miał trudny przypadek krasnoludzkiego bęłtomiota. Tajest. No to już my se wszystko obgadali, to możesz iść syna. Tajest! - poklepał Eryka po ramieniu.
Eryk czuł ukłucie nostalgii ucieszył się że boginie dały mu okazję odwiedzić stare śmieci i naprawdę poczuć jak zmienił się na lepsze. Wszystko było tu miłe i znajome z przyjemnością odpowiadał na powitania oraz opisywał półgłosem starych znajomych z życia najemniczego nowym znajomym z dworku.

Gdy ojciec poklepał go po ramieniu wyraźnie zawstydzony tym jak się pożegnali wzruszony paladyn zgarną ojca do niedźwiedziego uścisku - Dziękuje ci ojcze,jestem rozczulony twoją ofertą lecz nie zrozumieliśmy się. Z woli moich Patronek tak się złożyło że dotarliście do miejsca gdzie teraz żyje, więc chciałem skorzystać z okazji i pochwalić ci się że bardzo dobrze mi się żyje! Mieszkam teraz w wielkim dworze ino że dubluje jako karczma bo służę pewnej zuborzałej szlachciunce zacnego serca! Ino una nie bedziety długo biedna bo teraz jej pomagam odzyskać dawną chwałe rodu… No w sumie to nie, mówiąc między nami to przodków miała w większości złych i zjebanych ale ona jest lepsiejsza! - Eryka aż rozsadzało z radości mówił coraz szybciej i mniej wyraźnie jak małe dziecko zdające rodzicowi relacje z dnia pełnego emocji.

- Tera jako paladyn mam boskie zdrowie i nie muszem siem martwić że złapie parcha jak kiedyś od piegowatej Priscilli. Patrz jaką mam fajną zbroje, miecz oraz tarczę z magicznej patelni! Wszystko to nagrody za paladynowanie! Pomagam w karczmie, uczę się na kowala, odnawiam też taką magiczno wieżę z czarodziejskimi pokojami aby tam burdel założyć coby mi niczego na starość nie brakło jak już wojować nie będę mógł jeżeli mi patronki dadzą starości dożyć tożm będę kół broń co ją mój znajomy krasnolud jubiler upiękni a Pani Elphira potężna magiczka uczarodziejni i będę mógł takie cudeńka sprzedawać bogatym znajomym szlachciunom- Nie wiadomo kiedy Prostaczek przeszedł od przechwalania się osiągnięciami do spowiadania się ojcu ze skomplikowanych planów emerytalnych.

- No ale to pieśń przyszłości, teraz zabiłem jednego demona drugiego chcę nawrócić na ścieżkę dobra a teraz idę z towarzyszami żeby przekonać jednego miłego czarnego smoka żeby zainwestował w mój burdel i przyszedł na służbę mojej Pani! Powiem ci w sekrecie Tato że jak za parę dni zobaczycie smoka i koboldy atakujące świątynie tej przeklętnicy co nienawidzi dzieci to się dołączcie po pewne zwycięstwo i dobre łupy! A i jeszcze teraz jest dobry moment co by renegocjować umowę z Panem Salingerem! Dostał śliczny pierścionek i propozycje wspópracy od mojej Pani Hope, co go wyraźnie ucieszyło a terazsię jebie z niezwykle piękną i jebliwą Jaśniszlachetną Pannienką Raherys która jest super i w ogóle co wiem z doświadczeń w stodole to będzie w świetnym nastroju do dawania bonusów!- Doradził ojcu.

- Ino patrz jam tak pykluje i pykluje ażem ci nie przedstawił moich towarzyszy a tocim po to przyszedł - dopowiedział przedstawiając wszystkich tak jak poprzednio przed Czaszkozgniotem i krasnalem z tą różnicą że tym razem przedstawił Rammiel jako “Zakochaną parę z Elphirą a po za tym, przyszłą bardkę, a obecnie karciankę”
- Witam, o panie ojcze Eryka! Airyd Kiresan, łowca przygód - powiedział Airyd.
Ojciec paladyna był dość specyficzną personą można było się zastanawiać czy to też nie jest źródłem jego charakterystycznego usposobienia ? Oczywiście Eryk kolejny raz dał popis swego gadulstwa opisując ojcu swe dokonania a także dość dalekosiężne plany życiowe, kto by pomyślał że już sobie wszystko rozplanował ? Nie żeby go krytykowała bo ją samą zapewne w bliższej lub dalszej przyszłości czeka “sprawozdanie” dla ojca wraz z wyjaśnieniami co się z nią działo ostatnimi czasu.
-Elphira Gellantar, miło poznać ojca naszego zacnego paladyna. - przywitała się w duchu zastanawiając się czy słowo zacny aby na pewno pasowało do Eryka.
- I tancerkę! - dodała ramiel z dumą - Jak Elphi pozwoli to zatańcze wam
-Jak chcesz to ci nie będę bronić, postaram się nie być zazdrosna. - odparła czarodziejka.

Tata Eryka pokiwał głową z uznaniem.
- On zawsze był taki zaradny. To po mnie. Kiedyś to poszeł na polę bitwy i sam pozbierał żelastwa na pierwszy swój miecz. I gadatliwy jest to po matce ma. - rzekł z powagą - Wiesz syna, to ja zawsze się bałem, że od tego paladynienia to się sam na Ranę rzucisz nego bo zbroje przedasz na biednych i cię demony wydupcą, albo na smoka polezisz i jako skwarka skończysz a tu proszę, etat masz! Dzienki ci za pomoc z panem Salem, bo to taka wredna meda jest, ale z tom świątyniom to się pomiarkuj bo tam twoja matula pracuje i sam wiesz - rzekł poważnie położywszy dłoń na ramieniu syna.
- Cześć tato Eryka! Fajnie pana spotkać. Jestem Jasmine, piękna, urocza i cudna złodziejka zaklęta w sztylet. Czy wiecie, gdzie można zdobyć trochę adamantium zapytała Jasmine.
- Ja bym poszedł do dentysty, plomby z tego robią
- Ekhm… To jest lady Jasmine. Jest duszą łotrzycy zaklętą w ostrzu - Airyd wbił sztyletę w ziemię. Ot, bardziej ze względu na doświadczenia z Grzmotozadem wolał zaprezentować, że to sztylet mówi. Na 100% mówi, a nie że on Airyd jest brzuchomówcom, czy coś: - No może lepiej sama opowiedz tacie Eryka swoją historię. Ja w każdym razie zobowiązałem się odzyskać dla niej ciało.
Ojciec Eryka był dość specyficzną personą no ale po kimś musiał to odziedziczyć jak widać, choć nowina o świątyni była dość zaskakująca. Gdy Airyd potraktował Jasmine jak zwykły nóż Elphira pokręciła tylko głową i skomentowała.
- No to żeś się popisał… - to było chyba trochę jak wykorzystanie magicznego grimuaru do podparcia stołu lub magicznego miecza do krojenia i smarowania chleba. W głębi przeczuwała, że Jasmine nie przepuści takiej zniewagi i to ze strony Airyda.
- Jak to matkę zmusili, żeby została kurwą w tej przeklętej świątyni?! A to szuje! Jakbym mógł, to bym tam teraz poszedł im wpierdolić! Ale widzisz tatku na szkoleniu to mnie nauczyli, że jesteśmy naczyniami furii bogini i jej mieczami sprawiedliwymi, więc musimy mierzyć siły na zamiary. Więc się niepotrzebnie martwiłeś moje życie jest zbyt cenne i Patronki me nie byłby zadowolone jakobym się dał głupio zabić - Pocieszył rodziciela wieść o matce nie bardzo go zmartwiła bo praktycznie jej nie pamiętał chwilę bił się z myślami w końcu powiedział - Tato ja wiem, że ja byłem twoim zabezpieczeniem na stare lata. Gdybyś kiedyś poczuł, źe chcesz odpocząć od najmitowania to wiedz że zawsze czeka na ciebie miejsce tutaj przy moim ognisku. Zapracuję i wszystko opłacę tak żeby ci niczego nigdy nie brakło. Obiecuję - Przysiągł z poważną miną po czym, szybko dodał: - Oczywiście pewnie ciebie czeka tak na moje oko dekada albo dwie dobrego wojowania. Akurat żebym rozkręcił biznesy, ale chcę żebyś miał świadomość takiej przystani albo nawet jakbyś kiedy miał ochotę na dłuższe wychodne - Eryk bał się urazić ojca ale chciał żeby kochany papa czuł się zabezpieczony na starość.

O pochodzeniu Eryka wyszło...
- Panie Eryk, to wy w tej najemniczej drużynie mieliście matkę? -spytał Airyd.
- Widzisz przyjacielu to było tak że mój tata stwierdził że chcę mieć dziecko więc zapłacił jednej z Markietanek żeby wynajęła mu brzuch, urodziła i odkarmiła dzieciaka. Praktycznie jej nie znam bo nie spełniła się w matkowaniu - Wyjaśnił złodziejowi bez skrępowania paladyn.
- Ach… W ten sposób… - powiedział powoli kitsune. Zaś wewnętrznie miał wrażenie, że na Taką Rewelację z biografii towarzysza jego mózg wykonał salto. Podwójne i teraz dynda do góry nogami na sznurze, czy jak tam fachowo się zwie połączenie mózgu z dołem. Owszem Airyd słyszał o wielu bękartach, dochodzeniu do ojcostwa i solidarności najemników, by towarzysz nie dał się wrobić w alimenty, ślub, pieluszki. Słyszał też o towarzyszach broni, którzy zawierali więzi małżeńskie (pamiętał nawet ślub elfa z półorkiem. Płci jednej) i próbowali się osiedlić. Jak choćby Kires z Lineą. Normalne wśród najemników było też przygarnianie sierot, czy wychowywanie nieletnich towarzyszy broni przez droślejszych towarzyszy drużyny. W każdym razie normalne dla Airyda, który był takim przygarniętym. I który z wdzięczności dla opiekuna przyjął jako nazwisko “Kiresan” jako odojcowskom wersję imienia wychowawcy - Kires.
Ale wynajmowanie brzucha do urodzenia dziecka? Na cóż, gdy i bez tego tyle bękartów lata?! A nawet wynajęcia kobiety do odchowania dziecka?!
- Panie Airydzie Kiresan! Nie mam zamiaru ci wszystkiego tłumaczyć przy wszystkich, ale potem urządzimy sobie wielce poważną rozmowę na temat wbijania mej osoby w stoły podejrzanym stopniu czystości, a na razie to wsadź mnie na moje miejsce
- I dlatego unikam stałych związków, Tajest! - rzekł papa Eryka - Wiesz syna, tera to i tak są takie no, faudashe Emer-yt-alne. To jakiś rytułał, z którego robi się pieniądze. Ale jak chcesz to u ciebie zamieszkam, Tajest.
- A jeśli chodzi o twoją matkę… Ona została kapłanką matki potworów .
-“Ooo…”- pomyślał Airyd, który obstawiał, że jego brwi uniosły się bardziej niż zamierzał. Zaniepokojony spojrzał na Rycerza Prostaczka.

Stała się rzecz niezwykła Eryk Świątobliwy Prostaczek zamilkł i na dobrych kilka pacierzy wpatrywał się w ojca z otwartymi ustami. W końcu wpadła mu w szeroko otwartą gębę wielka mucha końska którą odruchowo rozgryzł a następnie wypluł z obrzydzeniem ta niemiła przygoda wybudziła go z letargu - Tatulu, ja nie wiem czy ty coś do niej czujesz albo czułeś kiedyś ? Ja mam do niej szacunek tak jak mnie uczyłeś - że bez niej nie byłoby mnie na świecie… Lecz skoro wybrała taką, a nie inną ścieżkę musi ją spotkać zasłużona kara! Ta świątynia musi zostać zniszczona. Jeżeli dobre boginie zechcą i ocaleje z pożogi to może zobaczy błąd swojej ścieżki potęgę dobrych bóstw i się nawróci ? Proszę cię też nie używaj imienia ni tytułów tej obrzydliwej demonicy, której służy matka, bo nauczyli mnie na szkoleniu, że ją wzywasz wtedy - Poprosił.

...więc trzeba By się napić
- Elphiro, twoje umiejętności barmanki mogą być dzisiaj wieczorem nieodzowne… - syknął Airyd do czarodziejki.
Pytanie Airyda wyrwało czarodziejkę z zamyślenia na temat przedstawionych “rewelacji” o pochodzeniu i rodzinie Eryka.

- A zapakowałeś jakieś napitki i tym podobne ? Bo ja tylko spakowałam placki z krainy szczęścia by mieć jako wabiko-łapówkę na jaszczura… - odparła w duchu stwierdzając że teraz to już na pewno Eryk nie odpuści kultystom potworzycy.
- To jest obóz najemników. Zawodowych. Wódka się zawsze znajdzie! Jeśli sami czegoś nie wytwarzają… Prowadziłaś karczmę i nie byłaś przy tym kapłanką Pijanego Szczęściarza? Oni sami tworzą alkohol. Wymodlają go! Znałem jednego elfa co był kapłanem od Pijanego Szczęściarza. Znałem jednego kapłana od Pijanego Szczęściarza. Dobre trunki robił. Tylko imienia nie pamiętam, za to pamiętam, że miał wkurzających uczniów.... W tym jeden Leonidas czy Lajos, czy jakoś tak… Grunt, że dobrze machał rapierem i miał za duże mniemanie o sobie
- Ta tylko my tu chyba w innym celu przyszliśmy niż się uchlać. No i raczej do prywatnej popijawy nie potrzeba dziewki barowej do nalewania napitków nie ?
- Ale wcześniej też się nie spodziewaliśmy Takich Rewelacji… Ja mogę nalewać. Po prostu miałem nadzieję, że jest od Pijanego Szczęściarza
- Jak po trunki to do kwatermistrza, ale uważajcie bo to złośliwa kutwa jest, lub do Gogiego, ale uważajcie, bo on lubi obudzony walnąć kulą ognia, tajest! - rzekł Papa erykowy -No pewno syn że czułem do niej, znaczy się do jej cycy czułem. Ale ty tak syna do palenia świątyń się nie rwij. Bo te miasto drewniane jest i się ogień rozniesie. Wiesz syna, pomóc ci nie mogę bo mnie kontrak zobowiązuje, ale przeszkadzać nie bede. Tajest!
- A czy to prawda, że będziecie walczyć z tym całym Whitecrowem? - zapytała Sisi, Majemnik uśmiechnął się.
- Ano, ale panienka niech sie nie martwi, bo to artstokratyczu dupek jest. - rzekł papa eryka.
-To że to dupek to już wiemy z relacji Eryka i kilku innych osób. - skomentowała czarodziejka - Problem to to że raczej nie przyjdzie tutaj ze swymi roszczeniami w pojedynkę. Słyszałam tylko plotki, wiadomo wam coś o jego świcie lub czy samemu dysponuje jakimiś oddziałami lub najemnikami ?
 
__________________
You are braver than you believe, stronger than you seem, and smarter than you think. Kubuś Puchatek aka Winnie the Pooh

Ostatnio edytowane przez Guren : 12-11-2017 o 23:01.
Guren jest offline