Sierżant Gustaw rzucił się wraz z podkomendnymi na wroga by pokazać wahającym się łucznikom, że przy nich zwycięstwo. machał mieczem z okrzykiem na ustach. Krew tryskała na lewo i prawo. wrogowie padali w rosnących kałużach krwi. Część ranna ale znaczna martwa z odciętymi kończynami lub trzewiami na wierzchu.
Łucznicy się zatrzymali a natomiast przeciwnik zaczął uciekać spod miecza rozwścieczonego sierżanta i jego ludzi.
Ostatkiem rozsądku Baron zatrzymał swoich ludzi widząc zbliżające się nowe i do tego świeże zagrożenie. Najemnicy z granicznych księstw schodzili ze wzgórz.
Sierżant wypił kilka pod rząd mikstur leczenia i rozkazał.
- Wymieszać szyk i trzymać się na posterunku!- Rozkaz trochę zdziwił żołnierzy, ale chodziło Gustawowi by łucznicy sami nie musieli bronić części linii. Wymieszani mogli razić strzałami między walczącymi lub nad. a jak nie to dołączą do walki między halabardami.
- Wy dwaj! odprowadzić jeńców do porucznika i wracać z rozkazami i z posiłkami.- Rozkazał dwóm łucznikom i Diukowi, któremu wskazał lazaret. Nie chciał mieć jednego z lepszych wojowników martwego w głupi sposób.