Niekoniecznie. Równie dobrze mogli przechwycić jego korespondencję do BG lub po prostu śledzić z dowolnego powodu (oczywiście związanego z zakazanym kultem). Na miejscu albo już go zabili albo czekają na tych, którzy mieli się z nim spotkać - po co łazić za BG, skoro sami przyjdą?
Udział o. Fiodora w zasadzce też jest możliwy, w końcu nie mamy pojęcia kto dobry a kto zły.
Pytanie ile szypów jesteśmy skłonni przyjąć na klaty, żeby dowiedzieć się czegoś więcej?