Lunie aż zakręciło się w głowie od tych ciągłych zmian czasoprze... no, tylko czasowych. Ale jednak. Do tego wymienili jednego orka na trzy, a Gir nigdzie nie było widać!
Pewnie poszła do tej spokojniejszej wieży tak, jak planowała, ale równie dobrze mogli ją porwać wrogowie... A jak pójdą szukać Gir, a ktoś zabierze im kulę z postumentu? Utkną tu na zawsze! Nie ma mowy!
Luna nie myśląc więcej szybko chwyciła za sznurek od sieci, w której była kula.
- Szybko biegnijmy do tej spokojnej wieży zanim orki się ogarną! - krzyknęła szeptem (a przynajmniej tak jej się wydawało). Sama miała zamiar ściągnąć kulę za sznur gdy już będą poza zieloną trawką i zabrać ją ze sobą. Miała tylko nadzieję, że liny starczy.