Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2017, 18:07   #251
Szaine
 
Szaine's Avatar
 
Reputacja: 1 Szaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputację
Samolot wnet rozwinął pełną prędkość. Lotte widziała chmury i ląd przewijające się wokoło w zawrotnym tempie, jednak trudno jej było uwierzyć, że przemierzają aż tysiąc kilometrów na godzinę. Wydawało się tak spokojnie.
- Może wina? - zaproponował Edmund. Następnie wyciągnął korkociąg i odkręcił butelkę. Zaczął nalewać do kieliszka kilka centymetrów ciemnego płynu. - Ja spróbuję. Będzie łatwiej zdrzemnąć się - mruknął.
- Nie dzięki – Lotte pokiwała przecząco głową wyrywając się z zadumy. – Ale może powiecie mi jak to się stało, że Dahl uciekł z więzienia?
- A ja poproszę - wtrąciła Katherine. Thomson nalał również jej. - Nie chciałabym rozpijać się, jednak trochę trunku pomoże na nerwy.
- Otóż to - Ed skinął głową. - Zwłaszcza, że poruszasz temat ucieczki Dahla, Lotte.
- Przywódca Kościoła Konsumentów był więziony w podziemiach Suomenlinny - ciągnęła Kate. - To twierdza w Helsinkach, położona na sześciu wyspach. Posiadała zdolności tłumienia mocy u istot paranormalnych, dlatego też została wybrana na izolatkę dla Dahla.
- Nie chcieliśmy go na Antarktydzie ze względu na jego umiejętności - dopowiedział Edmund.
- I przez rok nic się nie działo... do czasu aż Alice Harper pozbawiła więzienie tej szczególnej właściwości. Czy też może raczej Sharif Khalid wbrew jej woli. Tak właściwie trudno jest określić co dokładnie zaszło. Jedyni świadkowie nie są obecnie w najlepszym stanie.
- Nie wiecie gdzie jest Alice ani Sharif? – zapytała, choć właściwie znała odpowiedź.
- Po ucieczce z Suomenlinny zaszyli się na wyspie helsińskiego zoo. Następnie ślad urwał się. Wiemy na pewno, że któreś z nich skorzystało z karty kredytowej otrzymanej przy wprowadzeniu. Służby zostały wysłane, jednak do czasu, gdy dotarły… nikogo już tam nie było - wyjaśniła Katherine.
- Rozumiem. Czy tylko Sharif okazał się zdrajcą?
- Z detektywów, którzy udali się z tobą na misję? - zapytał Edmund. - Otóż Imogen… ślad po niej zaginął.
Rozległo się ciche westchnięcie.
- Albo nie żyje - Katherine zaczęła przybitym tonem - albo uciekła. Być może z ojcem swojego dziecka. Szczerze mówiąc… nie jestem pewna, na co powinnam liczyć.
- Nie martw się... - Edmund spojrzał na nią z wyrzutami sumienia i opróżnił do końca kieliszek wina. - Nie powinienem o niej wspominać - westchnął cicho.
- Lotte, a kiedy ty widziałaś ją po raz ostatni? - Cobham spojrzała na Visser ze śladem nowej nadziei w oczach.
- Właściwie to szybko zgubiłam ją z pola widzenia. Pierwszego dnia misji już mi zniknęła. –Postanowiła nie dzielić się z resztą swoimi odczuciami na temat Imogen. - Ostatni raz jak ją widziałam to przed położeniem się spać. Później poszłam się przejść nad jezioro, ponieważ wszyscy jeszcze byli w łóżkach i później już jej nie widziałam.
- Rozumiem - Cobham westchnęła.
- Natalie Douglas też gdzieś zniknęła - Ed kontynuował. - Albo jest więziona, albo zabita. Raczej nie ma za sobą wspólnej historii z którąś z organizacji. Ale to mogło się zmienić. Niekiedy nie trzeba wiele lat, aby zwerbować nowego rekruta.
- I zostają nam Khalid oraz Harper, którym bez wątpienia nie możemy ufać - dokończyła Katherine. - To dziwne, że zostaliście wysłani akurat tutaj na misję, która miała być tylko przykrywką, by chronić was przed mafijnym zamieszaniem w Portland. Na pewno dużo bezpieczniejsi bylibyście w Portland, niż tu.
- Uważam, że to było ukartowane, a osób ze złymi intencjami jest więcej niż możemy przypuszczać. – Lotte stwierdziła z wyraźnym niezadowoleniem w głosie.
- Masz na myśli kogoś specjalnego? - Katherine zapytała z zaciekawieniem. Założyła nogę na nogę, trzymając w ręce kieliszek wina niczym prawdziwa dama.
- Jestem daleka od oskarżania kogoś bez dowodów. – Zrobiła krótką pauzę, jednak po chwili zdecydowała się kontynuować. – Dostałam tajną informację na zebraniu od Koordynatora, która mówiła o tym, że mam mieć oko właśnie na Imogen. – Niechętnie wróciła tematem do nielubianej koleżanki. – Obawiam się, że ktoś takiego szczebla jak on mógłby być agentem KK.
Edmund i Katherine spojrzeli po sobie.
- Na pewno trzeba będzie poddać to weryfikacji - mruknęła kobieta.

Rozległa się chwila ciszy. Temat ewentualnych szpiegów Kościoła Konsumentów w szeregach IBPI nigdy nie poprawiał humoru żadnym detektywom.
- Nie jestem pewien, czy ta tajna informacja wypłynęła od praworządnego Koordynatora, który chciał, abyś miała oko na potencjalną Konsumentkę… czy też wręcz przeciwnie. I miało to oderwać twoją uwagę od prawdziwego zagrożenia - mruknął Australijczyk.
- Mam dziwne wrażenie, że zostałam tu wysłana, aby mnie zabito. Nie dlatego co tu się dzieje, tylko od początku taki był zamysł. – Lotte westchnęła, a po chwili przyjrzała się swoim towarzyszom. – Sharif dostał misję od KK, aby doprowadzić Alice i zrobić to co zrobiła. Chciał otrzymać swoją zemstę, którą Konsumenci obiecali, że dostanie. Uwierzył im i poszedł na układ.
Katherine na krótki moment rozdziawiła usta.
- Skąd to wiesz? - zapytała. - Mówił coś takiego…? Nie, nie sądzę, żeby chwalił się czymś takim w rozmowie. W każdym razie…
- ...to wreszcie jakaś konkretna informacja, jaką mamy na temat tego, co wydarzyło się - dokończył Thomson.
- Wyczytałam swoimi zdolnościami trochę informacji. Natalie też dostała dodatkowe zadanie. Miała szczególnie dbać o Alice. Niestety za późno dowiedziałam się o tym, aby móc zareagować. – Lotte spojrzała na swoje dłonie i przypatrzyła się czy znak od Takeshiego jeszcze tam był. Niestety zdążył zniknąć. Przypomniała sobie, że tuż po przebudzeniu widziała go, inaczej ciężko byłoby uwierzyć, że rozmowa z Japończykiem była czymś więcej, niż tylko snem.
- Och, tak. Ja wysłałam tę wiadomość - rzekła Cobham. - Ostatnimi czasami pełniłam nadzór nad działaniami Oddziału w Portland i dlatego byłam w odpowiednim miejscu i czasie, aby przekazać taką wiadomość. Twoje moce są naprawdę niebezpieczne - uśmiechnęła się nieznacznie.
- Pasowałoby, bo różniła się trochę od tej mojej. – Lotte powiedziała po chwili namysłu.
- ...wiadomości? - Katherine pokiwała głową. - Obawiam się… że to składa się w całość.
- Tak - przyznał Ed. - Sharif Khalid otrzymał zadanie porwania Alice Harper. Jeżeli Koordynator rzeczywiście jest Konsumentem, to zlecił ci spoglądanie na Imogen, abyś nie mogła przypatrywać się… Irakijczykowi. Zapewne nie widział jakiegokolwiek zagrożenia ze strony Imogen, lub Natalie. Chyba, że im również wysłał jakieś rozpraszające wiadomości, jednak nic na ten temat nie wiemy.
- A ja właśnie niesłusznie zawierzyłam w umiejętności Natalie - wtrąciła się Katherine. - Równie dobrze mogłam wysłać ten list do anioła stróża, lub wróżki chrzestnej - skrzywiła się.
- Rozumiecie więc moją niepewność co do Portland.- Lotte skwitowała. – Ciężko mi uwierzyć w zbiegi okoliczności od początku zadania, a nawet i trochę przed.
- Przed? - zainteresował się Ed. - Co masz na myśli?
- To całe zamieszanie z mafią. –odparła spokojnie. – Jakby od tego zaczęło się tak naprawdę. Z racji, że mnie tam nie zabito, a zostałam ściągnięta do oddziału, to wysłano niedobitka na misję, w której ma zginąć. Okazuję się, że jeszcze z kilku innych powodów to zrobili, ale upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, czemu nie. Tak przynajmniej to wygląda.
- Wcale by mnie to nie zdziwiło - Kate westchnęła. - Możemy zmienić temat na coś przyjemniejszego? - zapytała.
- E… - Edmund poskrobał się po skroniach, intensywnie rozmyślając nad czymś bardziej optymistycznym. - Może zabytki? W sensie, w Islandii? Są… ładne?
Cobham westchnęła.
- Zapomnijcie o tym, co mówiłam.
- Ciężko mówić o czymkolwiek innym niż ostatnie wydarzenia. – Odparła Lotte.
Australijczyk skinął głową.
- Od czego zaczniemy po przylocie? - zapytał, spoglądając na Visser.
- Na pewno musimy znaleźć jakieś cieplejsze ubrania - mruknęła Katherine.
- Niestety masz rację. – Lotte spojrzała na Kate. – Szkoda mi na to tracić czas, może pogoda będzie na tyle znośna, że wytrzymamy. Jak nie to coś po drodze kupimy. Nie mamy za dużo czasu, a ja nie wiem gdzie dokładnie może być fragment przepowiedni.
- Jedziemy prosto do Nordyckiego Domu? - ciągnął Ed. - To znaczy, jeśli załatwimy, lub też nie, sprawę z ubraniami?
- Tak, zdecydowanie – Visser odpowiedziała koledze.
- Dobrze, że to ustaliliśmy - mężczyzna ziewnął, po czym położył się wygodniej na fotelu. Na chwilę przymknął oczy. Otworzył je na ułamek sekundy, po czym znowu zamknął. Wyglądało na to, że wino zaczęło działać.
Katherine również przysłoniła usta. Jak wiadomo, ziewnięcia bywają zaraźliwe.
- Mam koleżankę w Reykjaviku - mruknęła. - Jeżeli będziemy potrzebować szybkiej kryjówki… pewnie nie będzie zachwycona, jednak nie odmówi mi - uśmiechnęła się.
- Brzmi dobrze. Zdecydowanie nie zdążymy na godziny otwarcia. – Lotte westchnęła, po czym dodała. – Mimo to pójdziemy na miejsce i spróbujemy poszukać tego co nas interesuje. Nie będę tracić całej nocy na nicnierobieniu.
- Rzecz jasna - Cobham skinęła głową. - Na szczęście dzięki Edowi nie będziemy mieć problemów z dostaniem się do środka. Tak właściwie myślę, że to dobrze, że zastaniemy budynek zamknięty - mruknęła. - Większy komfort pracy dla nas.
- Mam nadzieję, że tak będzie. Chociaż z tym nie chciałabym mieć większych problemów.


Australijczyk zasnął. Przechylił głowę w stronę okna, miarowo oddychając przez nieco rozwarte usta. Katherine uśmiechnęła się na ten widok.
- Myślę, że my również powinnyśmy odpocząć - zaproponowała. - Chyba że chcesz coś jeszcze przedyskutować? - zapytała.
- Tak, to dobry pomysł. Odpoczynek przyda się. – Lotte pokiwała z aprobatą głową.
Katherine uśmiechnęła się. Wyciągnęła z torebki opaskę na oczy do spania. Była wypełniona zielonym żelem. Poza tym znalazła w niej również discmana. Przez plastikową obudowę urządzenia można było dostrzec płytę z dźwiękami fal i morskich stworzeń.
- Za każdym razem, kiedy wypoczywam, staram się to robić w stu procentach - Cobham wyjaśniła.

Visser uśmiechnęła się lekko, po czym rozsiadła wygodniej w fotelu. Miała chwilę oddechu, ale myśli kłębiły się w jej głowie. Z jednej strony trywialne. Jak przebiegnie lot, że fajnie siedzieć w takim odrzutowcu, że zaczyna być głodna. Poczuła także zmęczenie, siedząc tak przez dłuższą chwilę w bezruchu. Z drugiej zaś strony zdecydowana większość wątków tyczyła się jej śledztwa. Ludzie, którzy przewijali się w nim, tematyka, wydarzenia, to wszystko przytłaczało. Cieszyła się i była zła zarazem, że ma pomoc IBPI. Pojawiły się ponownie wątpliwości czy chce zostać w organizacji, jak zresztą rok temu po Wyspie Wniebowstąpienia. Lubiła swoją pracę, ale nie pisała się na konspiracje, zdrady i walki między nimi a KK. Brakowało jeszcze trzeciej strony konfliktu, choć Finladia nie zawiodła i znalazła się takowa pod nazwą Valkoinen. Włączył się jej pesymizm, choć nie była do niego skłonna. Wolała realizm, ze szczyptą optymizmu, ale w ciągu ostatniego roku ciężko było zachować takie proporcje.
Spojrzała na Edmunda i lekko uśmiechnęła się. Miała do niego zaufanie, przynajmniej chciała wierzyć, że może na nim polegać. Nie zawiódł jej, a było ku temu kilka okazji i to nawet ekstremalnych, jak ta ostatnia. Przeniosła spojrzenie na Katherine. Co do niej miała mieszane uczucia. Nie poznała jej zbytnio na ostatnim zadaniu, na dodatek to krewna Imogen, a ta nie zrobiła na niej dobrego wrażenia. Nie chciała jednak przypinać jej etykiety po bratowej. Szybko więc zmieniła swoje nastawienie do Kate na neutralne, wiedziała, że nie może być przy niej nadto swobodna, ale starała się nie widzieć w niej wroga. Brakowało jej jednak teraz Talli, która zawsze była spokojna i miała łagodne usposobienie. Ufała jej tak jak Edowi. Mimo to nie mogła się wyzbyć uczucia, że i tak musi uważać. Nie wiedziała tylko na co, czy wystrzegać się zdrady ze strony ludzi czy może chodziło o coś innego. Mimo to wprawiało ją to w niepokój, który umiała jednak trzymać w ryzach. Właściwie jedyną osoba, której bezgranicznie ufała był jej brat. Nigdy nikogo, także teraz, nie była tak pewna jak Daniela. Zawsze gdzieś słyszała szept, aby być ostrożną, nie tyczyło się to jednak jego. Westchnęła posępnie wbijając ponownie wzrok w swoje dłonie. Przejechała palcem po skórze, gdzie rano widniał znak od Takeshiego. Zrobiło się jej smutno, że nie zżyje się już tak z nikim, że wszystko jest ulotne. Może to w niej leżał problem, a może w otaczającym ją świecie. Może powinna zmienić wszystko w swoim życiu?
Pomyślała także o biednej Mikaeli, którą dotknęło coś na co nie pisała się, a otaczało ją wiele dziwnego i złego. Zapewne nie zdawała sobie sprawy z tego co ma w sobie i że spaliła hotel oraz mogła zabić Lotte dwukrotnie. Pewnie za jakiś czas znów wróci do siebie i co zobaczy dookoła? Raczej nic przyjemnego, ponieważ Lumi będzie miał ją już w swojej niewoli. O ile w ogóle pozwoli na powrót świadomości Pentti. Chciałaby jej pomóc, ale Visser nie wiedziała nawet jak. Wątpiła też, że jest szansa, aby wyzwolić ją spod kontroli Surmy oraz Tuoniego nie robiąc jej krzywdy.
Zaczęła zastanawiać się co będzie dalej. Nawet jeśli jakimś cudem, uda się jej posklejać wersy i wywnioskować coś mądrego, czy będzie w stanie zatrzymać ten mechanizm, który już ruszył? Miała też wrażenie, że IBPI jest na straconej pozycji, a co za tym idzie ona również. Liczyła, żę Tallah zajmie się niejakim Atte i uniemożliwi zdobycie przepowiedni przez Valkoinen. Miała jednak obawy, że nawet jeśli powiedzie się to koleżance, to oni nie postawili na jedną kartę. Nie mogła też zapomnieć o Konsumentach i zdrajcach. Sharif i Alice, może nawet Natalie i Imogen byli zagrożeniem. Choć mogła coś zrobić z Khalidem, zaniechała tego. Czy ponownie postąpiłaby tak samo?

Przerobiwszy wiele wątków w swojej głowie, wyciągając wnioski mniej lub bardziej trafne, albo porzucając niektóre tematy, oczyściła swój umysł. Przynajmniej na tyle, aby móc pójść za przykładem kolegów i również chwilę odpocząć. Nie wiedziała co ją spotka w Islandii, ale nie chciała się tym zadręczać, przynajmniej nie teraz. Wolała przypomnieć sobie coś miłego, poczuć się choć przez chwilę bezpieczna… Wróciła wspomnieniami do bardzo krótkiej chwili, którą spędziła z Takeshim na wyspie Wniebowstąpienia. Przez ostatni rok próbowała zapomnieć o nim, ale w ciągu paru dni wszystko odżyło. Rok temu przez krótki moment, gdy byli sami, czuła się spokojnie i bezpiecznie w jego towarzystwie. Bardzo chciała teraz poczuć się jak wtedy…
 
__________________
"Promise me this
If I lose to myself
You won't mourn a day
And you'll move onto someone else."
Szaine jest offline