Macka zaczęła owijać się wokół nogi Lothara, gdy ten zamachnął się mieczem i opuścił zabójcze żelazo na wynaturzoną kończynę. Pozycja była nader niewygodna, a stan zdrowia szlachcica godny pożałowania, ale zawziętość z jaką uderzył, niwelowała owe niedogodności. Ostrze wcięło się głęboko w sploty mięśni, tnąc je niemal na całej szerokości. Wokół rozszedł się duszący aromat zgniłych ryb i macka momentalnie się cofnęła. W tym momencie tuż obok Lothara coś błysnęło. To pocisk magii wystrzelony z dłoni Wolfganga z sykiem zmierzał do celu. Gdy uderzył w drugą, zdrową mackę, popłynęły po niej kolorowe odblaski i tym razem zaśmierdziało przypalanym Eterem mięsem. Odnóże sczerniało, zwiędło i zwinęło się, cofając do wody. Za burtą coś zabulgotało i po wodzie rozeszły się szerokie kręgi, wskazujące że jakaś istota zanurkowała. Pędzący z odsieczą Axel i Bernhardt nie mieli już nic do roboty, podobnie jak Jożin i Bażin, którzy uzbrojeni w siekiery również przechodzili na Syrenkę.
-
Muszę przyznać, żeście Panowie pięknie się sprawili, niczym niejaki Bert Schumann, rzeźnik z Boerken, któren tak pięknie świnie oprawiał, że można ową czynność w jego wykonaniu nazwać sztuką. Aż miło patrzyć było - mówił później Zachariasz, gdy okazało się, że mutanci zostali pokonani, a tajemnicza bestia z wody nie planuje wypływać na powierzchnię. W sumie na pokładzie Dumnej Syrenki ułożyli trzy ciała byłej załogi. W ładowni znaleźli, nie skrzynię złota, o której myślał Lothar, ale coś równie cennego. Ładunkiem Syrenki było siedemdziesiąt pięć pokaźnych worków wypełnionych wełną. -
I tyle powiem, że początkowo myślałem dla siebie ową łajbę przygarnąć, ale żeśmy z chłopcami niemal ręki do pokonania owych stworów nie przyłożyli, to chyba Wam się Syrenka należy. Niech Wam dobrze służy i długo, bo Wam powiem w sekrecie, że spieszyć się z jej oddawaniem nie musicie. Tak zrobił pewien mój znajomy, Abelard Gisse któren to na łodzi znalezionej w przybrzeżnym moczarze pływał przez lat siedem i sporej fortuny się dorobił. Niech Wam służy, jeno pamiętajcie, że ofiarę Taalowi złożyć wypada, na okoliczność pomyślnego pływania i coś uszczknąć boginkom wodnym, bo z pewnością jakaś się rzeką opiekuje.
Niedługo potem, Szkarada odpłynęła, ale wcześniej niziołczy kupiec udzielił nowym żeglarzom niezbędnego, acz ekspresowego przeszkolenia w używaniu łodzi o napędzie żaglowym. I zalecił szczególne modły do Ranalda, aby się szczęściło. Czwórka awanturników stała na pokładzie Dumnej Syrenki, gotowa aby wyruszyć w dalszą drogę.