Kastor zerwał się do pozycji siedzącej obudzony z koszmarnego snu. Cały zlany był potem jak w gorączce. Zaczął się rozglądać za przyczyną pobudki i uświadomiwszy sobie, że to dźwięk dzwonka Gogo budzący wszystkich na śniadanie.
Mag zamknął oczy i błysnęło mu przed oczyma.
Obraz jaki ostatni pamiętał ze snu pojawił się ponownie. Kim była ta postać? Czemu tak dobrze pamięta ten obraz.
Kastor potrząsnął głową i zaczął się zbierać do śniadania. Obmywszy twarz zimną wodą z małej miski stojącej na szafce przy oknie rozbudził się zupełnie. Mógł teraz dowiedzieć się co przyniesie mu nowy dzień.
***
Po sytym i smacznym śniadaniu udali się do nowego pracodawcy. Kastor był bardzo zainteresowany osobą, która taką sumę pieniędzy jest gotowa zaoferować obcym najemnikom i do tego bez polecenia.
Miasto już żyło swoim miejskim życiem i sporo ludzi krążyło po ulicach. Gdy weszli w dzielnicę szlachecką nie wiele się zmieniło. Zamiast mieszczan krążyli to tu to tam paziowie i słudzy z majętnych domów wykonując swoje codzienne obowiązki. Parę razy widzieli przemieszczające się patrole straży pilnujące spokoju możnych tego miasta.
W końcu dotarli do domu ich przyszłego pracodawcy. Dom był okazały i chyba największy w okolicy. Jednooki poprowadził ich do środka i po kwadransie zostali zaproszeni do gabinetu gdzie czekał na nich niejaki Bela Dumsterman.
Weszli do dość obszernego gabinetu i jak zwykle Kastor w pomieszczeniu znalazł się ostatni. Zasiadł w kącie pokoju i skorzystał z wina. Z początku smakował trunek, który okazał się bogatym w smak i aromat. Nie porównywalny z tymi w przydrożnych karczmach i oferowanym włóczęgom.
- Przykro mi z powodu pańskiej córki i myślę, że uda nam się ją całą sprowadzić do rodzinnego domu.- Oznajmił swoją gotowość do zadania. Niby nie powinien się wypowiadać za współtowarzyszy, no ale i tak już część się określiła.
- Czy może Pan coś wie o jakiś złapanych członkach banitów? Może straż ma w lochach któregoś?