Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-11-2017, 14:31   #12
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Trudno powiedzieć czy to kwestia motywacji, czy kostiumów, ale dawno tak dobrze nie grali - był w nich ogień, znów czuli się jednym bandem - każdy z nich bowiem był artystą, któremu zależało na innowacyjnym i zarazem perfekcyjnym wkładzie w brzmienie zespołu. I choć po prawdzie trzeba było przyznać, że Thomas i Steve nieco odstawali od pozostałych jeśli chodzi o ilość energii wkładanej w swoją “robotę”, to wszyscy sprawdzali się świetnie.
Mieli zagrać jeszcze jeden numer, gdy usłyszeli dźwięk smsa. Steve sprawdził komórkę.
- Gramy! Szef powiedział, że gramy! - ucieszył się.

Elsbet uśmiechnęła się, mimo iż raczej nie było jej wesoło. Obawiała się tego koncertu. Występu w tego typu lokalu, w takim stroju… Teraz gdy skupiło się na muzyce było dobrze. Pozostawało więc mieć nadzieję, że jutro też uda się jej wyłączyć. Najchętniej by jeszcze poćwiczyła, ale rozejrzała się po pozostałych jak tam nastroje. W sumie mogła wrócić do domu i poćwiczyć, miała nagrane linie melodyjne, a powinna złapać tramwaj. Chyba nie było co liczyć na to, że i tym razem Androw ją odwiezie. Powinna w ogóle zwolnić jego auto!
- To co, lecimy dalej?

Niesieni falą entuzjazmu zagrali jeszcze 3 numery aż Elsbet do ostatniego tramwaju został raptem kwadrans - a jeszcze musiała się przebrać.
- Chciałbym cię odwieźć, ale obiecałem Clarze, że ja podrzucę do akademika z tymi ciuchami. Te walizki są dość nieporęczne - rzekł Androw, jakby chciał się wytłumaczyć, choć przecież Mi wcale go o podwózkę nie prosiła.
Elsbet spojrzała na niego zaskoczona, ale po chwili uśmiechnęła się. Przynajmniej okazywał jej trochę troski. To było miłe.
- Nie ma problemu. Przebiorę się szybko i lecę na tramwaj. - Nie czekając na jego odpowiedź, pobiegła do auta. Przebranie się zajęło jej chwilę, ale zawsze istniała szansa na to, że się wyrobi. Oddała Clarze kostium i szybko podeszła do Androw by oddać mu klucze.
- Jeszcze raz dziękuję. Wiesz, jakbyś kiedyś… - Przyglądała się mu nie do końca pewna tego co chce powiedzieć. Bo czy chciała powtórkę tamtej nocy. Czy w ogóle powinna jej chcieć? Gdyby Androw zależało na tym by to kontynuować chyba wykonałby jakiś ruch. - Nieważne. Będę biec.

Rzuciła wszystkim szybkie pożegnanie i zgarnąwszy swoje rzeczy, rzuciła się biegiem w stronę przystanku tramwajowego. Jakoś wolała nie wracać na piechotę, jeśli w okolicy mógł grasować jakiś zabójca.

[MEDIA]https://i.pinimg.com/474x/16/54/4d/16544d6304439890f81966e584fef334--night-city-art-of-disney.jpg[/MEDIA]

Dotarła do mieszkania bez problemu. Do pustego mieszkania. Jakoś ta pustka dziś jeszcze bardziej była odczuwalna niż zazwyczaj. Może chociaż powinna sobie kupić złotą rybkę? Najgorsze jednak było to, że chyba po raz pierwszy się martwiła. Czy dotarł bezpiecznie do domu? Czemu w ogóle ją to nagle interesowało? Wydobyła z plecaka, w połowie opróżniony sok z próby i upiła spory łyk. Czy możliwe, że martwi się, przez te informacje o mutancie? A może to sam fakt, że go zobaczyła tak na nią zadziałał? Czemu musiał być tak cholernie przystojny?!

Zirytowana wrzuciła sok do lodówki i wydobyła z niej winogrona i ser. Miała ten wieczór spędzić w dobrym nastroju i planowała to zrobić. A nie przejmować się milczącą białą cholerą! Wyjęła z szafki kieliszek i nalała sobie wina. Nadal poirytowana zaczęła się przebierać w nową sukienkę. Niestety strój ewidentnie nie był przeznaczony do noszenia ze stanikami, ale w tej chwili było jej wszystko jedno. Włączyła podkłady muzyczne z próby i wygrzebała ze stosu jakąś zaczętą książkę. Pozostał tylko jeden problem. Nadal się martwiła.
- No i co zrobisz głupia. - Mruknęła do siebie cicho, przyglądając się swemu odbiciu w lustrze. Mimo, że w mieszkaniu była sama widziała na twarzy lekki rumieniec. Niechętnie przeniosła wzrok na telefon. Miała numer do Androw. Jeden z kilku kontaktów jakie miała w ogóle. Wystarczyło napisać głupiego smsa. Sięgnęła po urządzenie ubrane w proste czerwone etui. A co jak nie odpisze? - Będziesz się martwiła dalej i tyle. - Otworzyła szerzej oczy i puknęła się mocno w czoło. - Gadam do siebie… super.

Dobra najwyżej nie odpisze, a jak odpisze, będzie mogła poczytać w spokoju. Szybko wystukała wiadomość:
Cytat:
Dotarłeś cało?
Odetchnęła ciężko i rozsiadła się na sofie z książką, kładąc telefon tak by mieć go w zasięgu wzroku. Zirytowana upiła spory łyk wina i zabrała się za czytanie.

Cytat:
Nie, tylko w połowie
Odpowiedź nadeszła wyjątkowo szybko
Elsbet spojrzała na telefon zaskoczona. Poczuła nawet nieprzyjemny chłodny dreszcz. Upiła łyk wina i dopiero odpisała.
Cytat:
A co się stało z drugą połową?
Po dwóch minutach nadeszła odpowiedź.
Cytat:
Pewnie kręci się gdzieś pod Twoim domem, a może nie? Może jest już przy drzwiach, albo... jeszcze bliżej. Czujesz się już obserwowana?
Mi poczuła jak na jej twarzy rozlewa się rumieniec. Głupek… głupia biała cholera. Mimo nietypowej, odrobinę niekomfortowej sytuacji poczuła jak się uśmiecha. Powoli odpisała.
Cytat:
Wobec tego mam nadzieję że wejdzie. Stęskniłam się.
Nie odpisał. Minęło 10 minut... 15, a on wciąż nie odpisywał.
Elsbet odrobinę posmutniała, ale w sumie na co liczyła. Zjadła trochę sera i poszła dolać sobie wina. Nie powinna pić zbyt dużo. Lepiej by jej gardło było sprawne. Wróciła z wypełnionym po brzegi kieliszkiem i zabrała się z powrotem za lekturę.
Wtedy usłyszała znajome brzęczenie komórki. SMS.
Cytat:
Druga połowa dołączyła do pierwszej. I tylko rozsądek został gdzieś za rogiem. Wyliniały kocur czeka pod drzwiami.
Przyjechał? Elsbet patrzyła zaskoczona na telefon, jakby nie do końca do niej docierała treść. Poderwała się z sofy i podbiegła do okna. Jest na zewnątrz, czy wszedł do środka?

Pod oknem go nie było. Nie zauważyła też jego auta. Niepewnie podeszła do drzwi wejściowych. Czyżby sobie z niej żartował? Teraz gdy naprawdę ma ochotę go zobaczyć. Niepewnie uchyliła drzwi do mieszkania, by zobaczyć siedzącego na schodach białowłosego palacza.
- Miau. - powiedział, choć jego twarz jak zwykle pozbawiona była wyrazu.
Uśmiechnęła się i oparła o framugę drzwi.
- Chcesz trochę mleczka, kocurku? - To było absurdalne, ale cieszyła się. Cieszyła się jak idiotka. Spróbowała dłonią zasłonić zbyt głęboki dekolt, czując się teraz odrobinę dziwnie w tym kusym stroju.
- Czemu... nie? - dopiero teraz podniósł na nią wzrok i... zdębiał. Papieros nieomal wypadł mu z ręki.
- Em... chyba nie wyrwałem cię z randki? - zapytał niepewnie.
- Tak, z randki z lampką wina… No dobrze, przyznaję się, że z butelką. - Poczuła jak rumieniec rozlewa się jej na szyję. - Wejdziesz?

Pospiesznie zgasił papierosa.
- Czemu ty mi to robisz...? - zapytał wstając i podchodząc do niej bardzo, bardzo blisko. Patrzył na nią z góry a i tak musiał się nieco zgarbić. Czuła emanującą od niego... żądzę.
To było dziwne, ale chyba chciała by tak zareagował. Gdy myślała by założyć dla niego tą sukienkę. Gdy zastanawiała się co by zrobił, jaką by miał minę. To właśnie chyba czegoś takiego pragnęła. Zrobiła krok w tył, tak by mógł wejść do środka.
- To zależy od tego co ci robię. - Uśmiechnęła się, czując przyjemny dreszcz. Czy naprawdę wystarczyła jedna noc by reagować zupełnie inaczej na jakiegoś mężczyznę. Wiedziała, że gdyby to był ktoś inny starałaby się od niego uciec, schować… choćby zakryć. A stała przed nim, czując tą cholerną satysfakcję.

Postapił za nią ten krok, nie odstępując ani odrobinę. Co więcej, wymusił kolejny... i kolejny... a potem odwrócił się tylko po to, by zamknąc drzwi. Znów na nią spojrzał z tym dzikim błyskiem w oku.
- Ubrałaś się tak... podczas gdy na próbie byłaś taka wstydliwa... Bawisz się mną Mi, a ja... ja czuję, że zaraz wybuchnę i rzucę się na ciebie. Nie chcę... tracić kontroli…
Elsbet skrzyżowała ręce na piersiach, starając się je lekko osłonić.
- W domu zdarza mi się chodzić w takich ubraniach… staram się jakoś przyzwyczajać. - Starała się nie odrywać od niego wzroku, choć przychodziło jej to z coraz większym trudem. - Jeśli ci się nie podoba, mogę coś na siebie narzucić. - W końcu przegrała i opuściła wzrok, który zawisł na wysokości jego paska. Rumieniec irytował ją, tak jak drżenie ciała i rosnąca w podbrzuszu kula. A toż Androw nawet jej nie dotknął. Po chwili dodała szeptem. - Chyba nie przeszkadza mi gdy tracisz kontrolę.

Nawet jeśli chciała powiedzieć, on nie dał jej szansy. Dopadł ją i otoczył ramionami. Choć jego dłonie były delikatne, pocałunek, który wycisnął na jej wargach był drapieżny, prawie brutalny. Mi poczuła jak jego męskość pomimo grubego materiału jeansów napiera na jej łono.
Jej kochanek był tutaj... na wyciągnięcie dłoni. Dosłownie.
Elsbet objęła go wsuwając jedną dłoń pod jego koszulkę. To nie było rozsądne. Powinna myśleć o zespole, o tym jak to będzie wyglądało gdy wszyscy się dowiedzą. Jednak nie była w stanie. Druga dłoń nieśmiało wsunęła się w spodnie mężczyzny, szybko odnajdując jeden z pośladków. Z całych sił starała się nadążyć za jego pocałunkami. Miała go dla siebie. To cholernie przystojne, zgrabne ciało. Tą jego pokręconą główkę, która z jednej strony potrafiła być troskliwa, nieśmiała jak w tych głupich smsach, a teraz… Chciała mieć go więcej. Całego. Tak by mógł myśleć tylko o niej. Zacisnęła dłoń na jego pośladku, ciesząc się jak głupia, że może w końcu położyć na nim swoje łapki.
- Ta sukienka... pasuje do ciebie... - powiedział cicho, pomiędzy pocałunkami. Jego palce pieściły jej ciało przez materiał, drażniąc i prowokując. Czuła jak jego pośladki napinają się pod jej dotykiem.
- Rozbierzesz się... dla mnie? - zapytał cicho, teraz przesuwając usta na jej policzek, a potem szyję. - Nie chciałbym uszkodzić... tkaniny... i... chcę patrzeć…

Mi czuła jak jej ciało przeszywają kolejne fale dreszczy. To było jakieś szaleństwo. Co ten facet z nią robił? Jej ciało poszukiwało jego dotyku. Czuła jak piersi przy każdym muśnięciu, chcą naprzeć na dotykające je dłoń. Nie była pewna czy uda się jej wydusić z siebie choćby jedno słowo. Wzięła głębszy oddech starając się choć odrobinę uspokoić.
- Jeśli chcesz. - Jej głos był zaledwie słabym szeptem. - Mogę ją dla ciebie zdjąć.
- Chcę... bardzo... ale potem... nie odpowiadam za siebie... - wpił się w jej szyję, podczas gdy jego dłonie błądziły teraz po jej pośladkach, osłoniętych delikatnym materiałem sukienki.
Wreszcie jakby walcząc ze sobą Androw odsunął się. Idąc tyłem, do kanapy, patrzył na nią pożądliwym wzrokiem, potem usiadł, czekając na jej prywatny występ.
Elsbet sama już nie wiedziała czy jest bardziej rozpalona czy przerażona całą tą sytuacją. Dotychczas rumieniec kojarzył się jej tylko ze wstydem, z brakiem komfortu, a teraz… po prostu pasował do tego jak bardzo było jej gorąco. Wpatrywała się w Androw nie mogąc oderwać od niego wzroku. Co znaczyło, że nie odpowiada za siebie? Czy weźmie ją tak jak tamtej nocy? Mocno… brutalnie. Poczuła jak kulka w jej podbrzuszu, zaczyna jeszcze szybciej rosnąć. Odwalało się. Dosłownie, dostawała świra.

Czy powinna się rozbierać? Sięgnęła dłonią pod sukienkę, delikatnie unosząc ją wzdłuż uda. Sięgnęła do koronkowych majtek i zsunęła je z bioder, cały czas wpatrując się w oczy Androw. Pozwoliła bieliźnie zsunąć się po nodze. Ostrożnie wyszła z nich, robiąc krok w jego stronę. Wahała się, ale toż chciała tego. Tęskniła za nim przez te cholernie długie i nudne dni. Sięgnęła dłonią do pleców, rozpinając krótki zamek. Poczuła jak uścisk na jej ciele maleje, jak ramiączka same z siebie zaczynają się zsuwać. Sięgnęła do swych piersi i przytrzymała na nich materiał. To było szaleństwo. Jak mogła bać się i nie móc się doczekać tego co Androw jej zrobi. Może powinna to zatrzymać? Tylko czemu tak bardzo nie chciała? Odsunęła dłonie, pozwalając sukience opaść. Poczuła jak szew delikatnie zahacza o napięte sutki, jak chłodna tkanina ociera się o jej łono, uda, łydki. Zrobiła kolejny krok w przód wychodząc z sukienki i jednocześnie sięgnęła do piersi, chcąc je choćby odrobinę osłonić dłońmi.
- Nie mam na sobie więcej. - Jej głos drżał ale mimo to uśmiechnęła się.
Jeśli liczyła na to, że coś powie, musiała się rozczarować. Androw patrzył na nią wilczym wzrokiem i choć jego twarz tym razem nie była obojętna, ciężko nazwać ją przyjazną. Wyglądał raczej... drapieżnie. Bez słowa wstał nagle i zdjął z siebie koszulkę szybkim gestem. Patrząc wprost na Elsbet zaczął rozpinać jeansy.
Wzrok Mi zsunął się po jego nagim torsie. Tym samym, które zobaczyła kątem oka gdy chłopacy zaczęli się przebierać. Po jego piersi i umięśnionym brzuchu, które kusiły ją pod tamtym obcisłym kombinezonem. Nieświadomie ruszyła w jego stronę. Chciała być bliżej, móc go dotknąć. Czuła jak jej nabrzmiałe płatki ocierają się o siebie między udami, jak przy każdym kroku kula w jej wnętrzu powiększa się, uciskając na jej kwiat. Jej spojrzenie zawisło na bokserkach Androw. Nie mogła się doczekać aż ujrzy jego męskość. Zatrzymała się, będąc na wyciągnięcie ręki, cały czas osłaniając swoje piersi.
- Jesteś straszną kusicielką, wiesz? - powiedział cicho, pozbywając się spodni, butów i skarpetek. Widząc jak na niego patrzy, nim zdjął bokserki, Androw zaczął pieścić się przez ich materiał. Elsbet wyraźnie teraz widziała jaki jest duży i... gotowy do działania.
- A ja mam wrażenie, że wszystko robię strasznie niezgrabnie… - Elsbet puściła jedną ze swoich piersi i sięgnęła do wypukłości w jego bokserkach. Chciała go dotknąć. Czy jest gorący? Jak bardzo jest twardy? Delikatnie musnęła palcami jego czubek. - tak… mało seksownie. - Poczuła jak przy ostatnim słowie rumieniec, niemal wlewa się na jej piersi.
Usłyszała jak ze świstem wypuścił powietrze z płuc. Androw był rozgrzany niby w gorączce, a jego męskość... jeszcze bardziej wyprężyła się i stwardniała pod dotykiem Elsbet. Mężczyzna cofnął rękę, pozwalając jej robić, co chciała. Odchylił nieco głowę, przyglądając się kobiecie tym łakomym wzrokiem.
Przesunęła dłonią od czubka do podstawy, uważnie badając każdy milimetr jego ciała, każdą nierówność, skrywaną pod bokserkami. To się w niej zmieściło? Przygryzła wargę cofając dłoń z powrotem ku górze. Drżącą dłonią sięgnęła do gumki od bokserek i odciągnęła ją uwalniając jego męskość. Puściła swoją drugą pierś i obiema dłońmi zsunęła bokserki, patrząc jak pręży się przed nią. Przysunęła się odrobinę. Poczuła jak gorący czubek, opiera się o jej brzuch. Trochę powyżej tej irytującej rosnącej kuli. Puściła bokserki, pozwalając im opaść i obiema dłońmi, zaczęła badać męskość, dociskając ją przy tym do swojego łona. Nie mogła oderwać od niej wzroku. Nagle w ustach poczuła smak jego spermy. Czy ona miała ochotę?
Podniosła wzrok na Androw, nie do końca będąc pewną co ma robić. Chciała by ją wziął, chciała go dotykać, chciała spróbować…
On stał jednak przed nią nic nie robiąc niby rzeźba jakiegoś pięknego, gniewnego boga starożytności. Piękny i milczący... i dopiero po chwili Elsbet przyszło do głowy, że może podobnie jak ona Androw się waha... może boi się, jak poradzi sobie z sytuacją i na ile wolno mu pofolgować pragnieniom?
Ta myśl uderzyła ją. Po tym z jaką śmiałością brał ją ostatnio… Ale miał wyrzuty sumienia. Widać było, że ją bolało i temu podobne. Stanęła na palcach i pocałowała go w usta. Delikatnie. Pochwyciła ustami jego wargę i pociągnęła ją lekko. Powoli opadając pocałowała jego podbródek, szyję. Przesunęła nosem po ramieniu, chcąc zapamiętać jego zapach i musnęła wargami jego obojczyk. BYła ciekawa ile Androw pozwoli się jej nauczyć.
Opadła na stopy, całująć jego pierś i powoli zaczęła zsuwać się niżej. Czy pozwoli jej spróbować? Poczuła jak męskość przesuwa się między jej piersiami i nagle znalazła się na kolanach tuż przed nim. Przygryzła wargę. Czy ona naprawdę chce to zrobić? Pamiętała dziwny smak spermy. Do tego on był duży, nie było opcji by wszedł jej do ust. Tyle, że chciała spróbować. Spojrzała ku górze, czekając na przyzwolenie.

Androw patrzył na nią i niepewnie wyciągnął dłoń do jej włosów. Pogładził rude pasma.
- To ja wymyśliłem nazwę zespołu... - powiedział nagle - To ja bo... już wtedy śniłem o dziewczynie o ognistych włosach, której pragnę. W myślach nazywałem ją Ginger i... to byłaś ty. - wyznał, a jego męskość otarła się zmysłowo o szyję kochanki, gdy Androw lekko wygiął w przód biodra.
Chwilę patrzyła na niego lekko zaskoczona. Poczuła jak jej serce zabiło mocniej. Powoli opuściła wzrok. Otarła się policzkiem o jego męskość. Chwilę zbierała się w sobie i w końcu złożyła na rozgrzanej skórze pocałunek. Sekundę później kolejny, pomału zbliżając się do jego czubka. Zatrzymała się dopiero mając go na wprost swych ust.
- Z góry przepraszam, jak zrobię coś nie tak. - Szepnęła cicho i ucałowała końcówkę jego męskości. Delikatnie zlizała to co z niej wypłynęło i powoli wzięła go do ust. Jej język zaczął ostrożnie badać, znajdujące się w ustach ciało.
Androw syknął, ale bynajmniej nie z bólu. Czuła jak pulsowanie jego męskości wzmaga się, jak dłonie mężczyzny nerwowo pełzają po jej włosach, czole, ramionach. Choć białowłosy był silnym, wysokim, atletycznie zbudowanym mężczyzną teraz stał się zupełnie zależny od niej - niewielkiej kobietki. To ona rządziła teraz jego ciałem.
Elsbet nie do końca była pewna co powinna w takiej chwili robić. Zerkając do góry zaczęła eksperymentować. Przez chwilę possała jego czubek, spijając to co wypłynęło. Smakowało podobnie do tego co zdjęła ze swojego brzucha ostatnio. Rozchyliła szerzej usta i zaczęła go wsuwać w siebie, patrząc jak głęboko może sięgnąć. Jej wargi przesuwały się po rozgrzanej, delikatnej skórze. Niemal czuła jak drobne żyłki pulsują w jej ustach, więc cofając się, przesunęła językiem po wypukłości, która była u spodu jego męskości. To wszystko było dziwne… dziwnie uzależniające. Nim się zorientowała, zaczęła go ssać wsuwając go do swych ust i wysuwając. Jej oczy nie odrywały się od górującego nad nią chłopaka, sprawdzając co sprawia mu przyjemność.

- Mi... - szepnął, oddychając z wyraźnym trudem - Jeśli nie chcesz żebym cię pobrudził... musisz przestać... za dobrze ci to... wychodzi... - jęknął, wypychając do przodu biodra. Jego ciało wyraźnie nie chciało, aby przerywała.
Pobrudzi oznaczało, że niebawem dojdzie? Jedna z jej dłoni dołączyła do jej ust. Przytrzymała jego męskość nie dając się jej wycofać. Chciała móc rozpoznać ten moment. Tą chwilę gdy Androw dociera do swojej granicy. Nie odezwała się słowem, za to mocniej possała jego czubek, wyglądało na to że to ta wrażliwa część.
Poczuła jak jego ciało dość mocno naciera na nią. Mężczyzna przytrzymał jej głowę delikatnie, acz stanowczo, by nie mogła się wycofać. I wtedy słyszała zduszony jęk z jego ust, a potem poczuła gorącą lepkość na języku i ustach. Androw drżał cały, oddając się ekstazie w jej ustach.
To ją zaskoczyło. Spróbowała się cofnąć, ale poczuła jak mężczyzna ją przytrzymuje. Sperma wypłynęła z jej ust i spłynęła na piersi nim zdążyła się oswoić z nową sytuacją. Smak był taki sam, ale było tego tak dużo, aż ciężko uwierzyć że to się gdzieś tam mieściło. Dopiero po chwili zaczęła ją spijać ssąc jego czubek. Piła dopóki Androw nie poluzował chwytu. Powoli cofnęła się i momentalnie zaczęła się krztusić. Nie dziwo, że ostatnio niemal cała była w jego spermie. Co nieco tam chował.

Od razu przy niej ukląkł. Wzrok miał zamglony, jakby dopiero się obudził.
- Mi, w porządku? - zapytał z niepokojem.
“Daj spokój Alan, nie musisz się tak o mnie trząść.” - odpowiedziały w myślach jej wspomnienia. Na moment zobaczyła podobną sytuacje jak ciemnowłosy Androw klęczał przy niej i wpatrywał się z niepokojem w ramię, za które się trzymała. Chyba była poszczelona.
Elsbet zamrugała oczami, czując, że wraca do rzeczywistości. Czyżby stąd miała małą bliznę na lewym ramieniu? A może to znów jej wyobraźnia płatała figle?
Przez chwilę wpatrywała się w niego zaskoczona. Co się działo? To był Androw, a nie Alan. Uśmiechnęła się do klęczącego obok chłopaka.
- Jest dobrze. Trochę zaskoczyła mnie ilość. - Mi wytarła kącik ust, z którego popłynęła jej sperma. - To zły moment na domaganie się całusów, co? - Mrugnęła do mężczyzny chcąc go odrobinę uspokoić. Pocałował ją długo i namiętnie. Już bez tego pośpiechu, ale w dalszym ciągu okazując jej uwielbienie. Dłonie mężczyzny powoli przesuwały się po jej ramionach, piersiach, szyi…
Elsbet przywarła do niego, mocno obejmując ramionami jego szyję. Mimo całego dziwactwa tej sytuacji, tego co właśnie zrobiła, uśmiechała się jak głupia. Trochę przeszkadzało to w pocałunku, ale miała to gdzieś. Przez chwilę mogła być szczęśliwa. Poczuła jak zapomniana kula w jej brzuchu zaczyna ponownie domagać się uwagi ale zignorowała ją.
Androw jednak o niej pamiętał. Jego dłonie wsunęły się pod jej pośladki i nim Elsbet oderwała się od jego warg, była już w powietrzu, niesiona na łóżko, otulona silnymi ramionami mężczyzny.
- Może powinnam się ogarnąć kocurku? - Spytała rozbawionym głosem, obejmując go w pasie nogami.
- Chcesz powiedzieć, że trzeba cię wylizać? - białowłosy przytulił ją do siebie, ocierając się zabawnie nosem o jej nos... by po chwili rzucić ją na łóżko.
Lekko zaskoczona przyglądała mu się z dołu. Na jej twarz wypłynął lekki rumieniec. Wizja jego języka badającego jej ciało przyprawiła ją o przyjemny dreszcz.
- Po prostu nie chcę znów usłyszeć, że śmierdzę. - Pokazała mu język by po chwili się do niego uśmiechnąć. - Martwię się, że tak może nie być zbyt przyjemnie.

Kiedy ona leżała na plecach on podciągnął się do niej samą siłą ramion. Kątem oka zobaczyła, jak jego męskość znów budzi się do życia.
- Chcesz powiedzieć, że wyglądam ci na niedojdę? - zapytał Androw, a jedna z jego dłoni wślizgnęła się między uda dziewczyny.
Elsbet przymknęła oczy ciesząc się jego dotykiem. Gorąc na dole stawał się nieprzyjemny, więc chętnie rozchyliła nogi. Powoli otworzyła oczy, przyglądając się swemu kochankowi.
- Jedyne co chcę powiedzieć to, to że mam na ciebie ochotę i nie chcę byś przerywał z dziwnych powodów.
- A jakie to są dziwne powody? - zapytał, lecz nim odpowiedziała, jego usta przywarły do jej ust. Całował ją zmysłowo, podczas gdy jego paluszek delikatnie pieścił jej kobiecość, rozchylał płatki, rozmazywał nagromadzone soczki tak, że wkrótce cała tam była mokra.
Mi chwyciła jego twarz i entuzjastycznie oddawała pocałunki. Jakie mogły być powody? Jej brak doświadczenia? To, że za nic nie wiadomo kim jest? A może coś tak prozaicznego jak jej ciało wysmarowane jego spermą. Nie chciała o tym myśleć. Teraz liczyła się ta irytująca kula w jej wnętrzu i gorący palec ocierający się o jej wrażliwe części. Delikatnie poruszyła biodrami, chcąc go na siebie nabić.
Palec jednak sprawnie jej umykał. Usta Androw natomiast zaczęły schodzić coraz niżej po jej szyi, obojczyku, dekolcie... Zatrzymały się na dłuższą chwilę przy piersiach, których sutki obdarzyły soczystymi cmoknięciami. Potem jednak powędrowały jeszcze niżej w dół brzucha Elsbet.
Znów to zrobił, znów doprowadzał ją do szaleństwa. Było jej tak potwornie pusto i mokro, a on drążył dalej. Wsunęła palce w jego włosy, przytrzymując jego głowę przed dalszą wędrówką.
- Co robisz kocurku? - Wpatrywała się w niego czując, że jej wzrok nie do końca łapie ostrość.
- Ciiii szukam myszki... - powiedział i nie bacząc na jej gesty zsunął się jeszcze niżej. Nagle bez ostrzeżenia jego usta przylgnęły do jej kobiecości. Poczuła jak język mężczyzny rozchyla płatki jej kwiatu.
Elsbet jęknęła, ale zamiast rozluźnić chwyt jeszcze bardziej zacisnęła dłonie na jego włosach. Wpatrywała się w białą czuprynę, zastanawiając się czy on czuł się tak samo. Tak całkowicie w jej władzy. Miała niemal wrażenie, że jego nos ociera się o wielką kulę w jej podbrzuszu. Jeśli ta cholera nie przestanie, zaraz dojdzie. Spróbowała delikatnie ścisnąć nogi, lecz to nie pomogło, a język kochanka niby świder przedarł się do wnętrza dziewczyny, podczas gdy jego dłonie delikatnie acz stanowczo gładziły i przytrzymywały jej uda.

Krzyknęła dochodząc. Jej dłonie docisnęły twarz Androw do jej muszelki, podczas gdy biodra chciały chyba nabić się na, atakujący jej kwiat, język. Elsbet czuła zalewają ją kolejne fale rozkoszy nim w końcu udało się jej opaść na posłanie. Z całych sił starała się uspokoić oddech.
Mężczyzna jednak nie miał zamiaru dawać jej odpoczynku. Podsunął się wyżej na ramionach i... poczuła jak jego przyrodzenia zagłębia się w jej jeszcze pulsującej grocie rozkoszy.
Elsbet poczuła jak wszystkie próby złapania oddechu nagle diabli biorą. Mocno chwyciła ramiona mężczyzny starając się nabrać powietrza. To było tak inne niż ostatnio. Czyżby jej ciału udało się przywyknąć choć odrobinę. Wpatrywała się w niego zaskoczona, by w końcu wydać z siebie ciche jęknięcie gdy dobił do końca.

Był w niej głęboko i zamarł, gdy usłyszał ten jęk.
- Boli? - szepnął czule do jej ucha.
- Nie. - Mi poczuła jak rumieniec zalewa jej twarz. Uśmiechnęła się do Androw i pocałowała go delikatnie. - To nadal jest takie nowe… nowe ale przyjemne.
Odpowiedział na jej pocałunek i zaczął powoli, płynnie poruszać biodrami cofają się i napierając na kochankę pod sobą.
To było dziwne. Ostatnio gdy w nią wszedł czuła głównie uderzenia, teraz jednak mogła wyczuć każdy zdobywany przez niego kawałek jej ciała. Niemal czuła jak jej wnętrze zaciska się na nim. Była mokra i Androw płynnie ślizgał się w jej wnętrzu. Mimo to bez trudu rozpoznawała zgrubienie na końcu jego męskości. To było…. Naprawdę przyjemne. Oddając pocałunek poczuła jak w jej wnętrzu ponownie pojawia się znajome napięcie.
Mężczyzna przyspieszył, całując teraz również jej podbródek i przechodząc ustami na szyję. Wydawało się, że ogarnia go szał, choć wciąż zachowywał płynność ruchów, były one znacznie szybsze i mocniejsze teraz.
- Tęskniłem za tobą... - czy jej się wydawało, czy naprawdę to powiedział teraz do jej ucha?
Co któryś ruch z jej ust wyrywało się ciche jęknięcie, ale zupełnie inne od takiego bolesnego. Chciała by ją całował, by choć trochę to stłumić, bo sama nie była już w stanie. Gdy usłyszała jego wypowiedź poczuła jak kula w niej nagle urosła kilkukrotnie. Czy dobrze usłyszała? Czy to znowu jakieś dziwne wspomnienie?
- Też te… - Z jej ust wyrwało się głośniejsze westchnienie. Co jeśli się przesłyszała? Objęła mocno jego ramiona. - Tęskniłam… potwornie tęskniłam ty wyliniały kocurze.
Pocałował ją w usta mocno, a potem podniósł się. Nie przerywając ruchu bioder, siadł na kolanach i podciągnął wyżej jej biodra, biorąc ją teraz na siedząco. Z błyskiem w oczach uniósł jej nogę i założył sobie na bark jej łydkę.
- Nie jestem wyliniały, jestem pełen wigoru, wieeeesz? - zapytał, prowokacyjnie przyspieszając.
Oczy Elsbet rozszerzyły się od zdziwienia. Czy on przed chwilą wszedł głębiej? Zadrżała odpowiadając na pieszczotę lekkim ruchem bioder. Teraz gdy mogła na niego patrzeć, na to niemożliwie zgrabne ciało, zrobiło się jakby jeszcze goręcej. Do tego on patrzył na nią! Czuła jak jej piersi poruszają się przy każdym ruchu, jeszcze potęgując jej podniecenie. Odruchowo spróbowała je przytrzymać zasłaniając.
- ...Widzę... - Ledwo wydusiła coś z siebie pomiędzy uderzeniami.
- Wstydzisz się mnie jeszcze? - zapytał, zauważając jej gest, po czym dodał - A może mam cię poprosić... żebyś zaczęła je pieścić na moich oczach? W takim razie proszę Mi... baaardzo proszę.
Podkreślił swoją prośbę płynnymi, głębokimi pchnięciami. Choć pot lał się z jego czoła, Androw wydawał się niezmordowany i... coraz bardziej podniecony.
Żartował prawda? Toż wiedział, że to nie jest dla niej łatwe. Miała sama siebie dotykać… i tak czuła, że jeśli jej piersi jeszcze raz zafalują to dojdzie.
Jednak było coś w spojrzeniu tej białej cholery, coś co sprawiało, że chciała zrobić krok dalej. To były te głupie przebłyski. Wizja tego jak mówi że ją kocha.
- Wariat. - Niepewnie puściła piersi i jęknęła z rozkoszy czując jak zafalowały przy kolejnym pchnięciu. Delikatnie ujęła je i zaczęła się nimi bawić tak jak on to robił ich pierwszej nocy.
I zobaczyła płomień w jego oczach, gdy przyglądał się tej zabawie. Androw sapnął i przyspieszył tempa. Przyspieszał coraz bardziej, zatracając się w przyjemności, jaką sprawiało mu zagłębianie się w kochance. Sapał coraz głośniej i ciężej, lecz nie zwalniał. Wydawało się, że długo nie pociągnie tak szalonego tempa.
Elsbet czuła, że sama zaraz dojdzie. Coraz trudniej było jej spełniać prośbę kochanka i jej dłonie raczej przytrzymywały piersi niż je pieściły. Najgorsze było jednak to, że od dłuższej chwili miała na coś ochotę.
- Dojdziesz we mnie? - Poczuła jak od samego wypowiedzenia tej kwestii kula w jej brzuchu eksploduje. Krzyknęła głośno dochodząc.
Nie odpowiedział, jednak w ostatnim momencie opuścił jej ciało i poczuła jak jej uda, brzuch, a nawet piersi pokrywa jego lepka sperma.

Androw zawisł nad dziewczyną na rękach, dysząc ciężko. Patrzył jej w oczy tym swoim roziskrzonym spojrzeniem.
Uśmiechnęła się do niego i powoli założyła dłonie na jego ramiona. Niespiesznie zanurzyła palce jednej ręki w białych włosach. Czyżby nie doszedł w niej bo się martwił że ona… przygryzła wargę nie do końca wiedząc czy powinna o to pytać. Może później. Chciałaby poczuć to w sobie. Ale teraz chciała wiele rzeczy. Spać obok niego, znów zjeść z nim śniadanie. Nawet zobaczyć tą cholerę jak pali w jej oknie.
- Nie chcę cię wypuszczać. - Na potwierdzenie tych słów zacisnęła pięść na jego włosach.
Położył się na niej i oparł czoło o jej czoło na moment.
- Ciągle czuję, że... nie mam do tego prawa. - Wyznał.
- A mogę ja to ocenić? Wiesz, w sumie to moje ciało i moje życie. - Elsbet puściła jego włosy i po prostu objęła go mocno. Poczuła jak powraca w niej frustracja z rozmowy z Danną. - Po naszej pierwszej nocy wysłuchałam, że poważnie podchodzę do zespołu, że to wszystko może się przez to rozlecieć. Nawet miałam okazję doświadczyć tej cudownej formułki, że zasługuję na kogoś lepszego. Jednak… - Wzięła głębszy oddech starając się zebrać myśli i trochę się uspokoić. - Brakuje mi widoku ciebie pod prysznicem, ciebie palącego w oknie, ciebie jedzącego ze mną śniadanie. Chciałabym się z tobą napić tego “domowego wina” bo nigdy czegoś takiego nie piłam.
Położył się na boku, objął ją ramieniem i w zamyśleniu zaczął drugą ręką gładzić jej włosy.
- Tylko sama powiedz, czy ty naprawdę chcesz mnie czy... faceta, który być może był twoją przeszłością? Co, jeśli te wszystkie wizje okażą się kiedyś tylko majakami, bo... bo mi się spodobałaś gdzieś tam na przystanku zanim się poznaliśmy i twój obraz utkwił mi w pamięci? Co jeśli znów zacznę ćpać? Dwa lata to wcale nie tak wiele…
- Chciałabym zauważyć, że to nie ja mam z tobą jakieś straszne ilości wizji. To tylko jakieś urywki… sceny. Sam oceń czy liczę się dla ciebie tylko ja z tamtych obrazów, czy też to co masz teraz. - Mi wtuliła się w niego. Nagle to łóżko okazało się być całkiem przyjemnym miejscem. - Ja jedyne co mam to ciebie, takiego jakiego cię znam od tych dwóch lat. A co do ćpania… Obiecuję, że wtedy spiorę cię na kwaśne jabłko.

- Mmm - zaciągnął się zapachem jej włosów, po czym szepnął do ucha - Taka władcza wiewióra? To brzmi całkiem sexy, wiesz?
Mi uśmiechnęła się i pocałowała jego obojczyk.
- Tylko dla takiego wyliniałego kocura jak ty.
Szarpnął jej ciałem i nagle znów w niej był.
- Czy ja ci mam znów coś udowodnić? - zapytał.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 15-11-2017 o 15:02.
Aiko jest offline