Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2017, 20:02   #29
pi0t
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Ludo uświadomił sobie, że trochę się zagalopował. Nikt nie zaproponował, aby został i pilnował paleniska. W momencie gdy już przygotował latarnię nie było odwrotu. Z drugiej strony był ciekawy jak się skończy historia z baronową. Zobaczyć, a usłyszeć to dwie bardzo różne rzeczy, których nie można ze sobą porównywać. Z tego też powodu nasz mały przyjaciel bez większych oporów, a nawet z pewną, ostrożną dozą entuzjazmu narzucił na siebie pelerynę i naciągnął kaptur na głowę. Niziołek podążał za resztą nic się nie odzywając. Co prawda z tyłu głowy pojawiały się różne pytania, np. czy Barnowa kojarzy jego wuja, Niklausa Kołodzieja. Ale jakoś niezręcznie było rozmawiać z nieumarłą. Zresztą przy tej pogodzie, to i tak mogło być bezcelowe. Strażnik pól potrafił poradzić sobie w dziczy, bez problemu mógł stworzyć szałas, rozpalić ogień, czy zdobyć pożywienie. Potrafił tropić zwierzęta jak i bardziej rozumne istoty. Krycie się też nie stanowiłoby większego problemu, jednak w tym przypadku Ludo chciał zwyczajnie jak najszybciej wrócić do ciepłego, suchego schronienia i swoich skromnych zapasów. Z drobnego roztargnienia wyrwały go słowa zjawy. Niziołek poprawił kaptur na głowie, podniósł nieco wyżej latarnię i zaczął rozglądać się po okolicy.
- Tu jest jej czaszka! – Rzekł z lekką radością w głosie do towarzyszy. Ludo nie był zwyrodnialcem, zwykle nie cieszy się widokiem szczątków. Tym razem stało się jednak inaczej. Baronowa nie kłamała, przyszło odprężenie i odczucie ulgi.
Nils z Andreasem dość sprawnie dokonali pochówku, Ludo nie znał się na bogach i wierzeniach ludzi. Więc zwyczajnie milczał i słuchał włóczykija. Na końcu zjawa rozbłysła i znikła. Umarlaki, które pojawiały się w jego stronach tak nie potrafiły. Z drugiej strony bandy zombie o nic nie prosiły, więc przeważnie się je przeganiało, niszczyło i paliło. Modlitw nikt nie odprawiał...


Zmęczeni i przemoczeni wrócili do opuszczonego sioła. Gdy weszli do domostwa woda z nich kapała robiąc. Wydawać by się mogło, że nie byli na zewnątrz jakoś strasznie długi, a jednak byli przemarznięci i przemoczeniu. Ludo wygasił latarnię, dorzucił do paleniska i szybko zdjął przemoczoną odzież, którą następnie rozwiesił mając nadzieję, że do rana wyschnie, a na zewnątrz przestanie tak lać i wiać. Niziołek był zmęczony, ale też zadowolony. Z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku wyjął ze swych zapasów bladosz Marienburgski i rozdał każdemu po flaszeczce. Kupił to ciemne piwo na ostatnim postoju i po dzisiejszym dniu zwyczajnie uznał, że na nie zasłużył. Z przyjemnością wykorzystał też troskę Szprychy i ciasno owinął się jej ciepłym kocem.
- Dziękuję.
Jakiś miedziany włos Maud został na kocu i drapał go po nosie, ale było mu sucho i ciepło więc i tak uśmiechał się szeroko. Miał też nadzieję, że skoro już Andreas zaczął opowiadać co zrobili, to trochę to ubarwi. W tym przypadku jednak się rozczarował, mężczyzna zamiast snuć opowieść, zdał referat. No najwyraźniej wąsacz nie był bajarzem. I z tą myślą w głowie Ludo zwyczajnie usnął…
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!

Ostatnio edytowane przez pi0t : 19-11-2017 o 13:19. Powód: literówka
pi0t jest offline