Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2017, 20:05   #405
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Słowo poniosło się echem po jaskini, a płyta z wyrytą zagadką powoli opadła w dół. Woda w jeziorku lekko zabulgotała a po chwili zaledwie metr od linii brzegu, spod wody wyłonił się kamienny stopień. Metr dalej kolejny i jeszcze pięć takich. Na samym końcu oczom Venory ukazała się szklana kula na piedestale, w której znajdowało się coś niewielkiego. Ostatni z kamieni był na tyle wysoki, że nie trzeba się było schylać by sięgnąć kulę ręką.
Paladynka przyglądała się temu zjawisku przez chwilę po czym spojrzała po swoich towarzyszach.
- Poczekajcie tu. Sprawdzę co to jest... Jakby co wyłowisz mnie, masz w tym doświadczenie - powiedziała i na koniec mrugnęła do Balthazaara. Wchodząc na pierwszy stopień nie miała w planach wpadać do wody, bo bycia mokrą miała już bardzo dość od czasu swojego rytuału oczyszczenia. Venora stanęła pewnie na stopniu i ostrożnie przeskoczyła na kolejny. Rycerka musiała wspinać się na wyżyny w umiejętności balansowania ciałem. Śliskie kamienie nie były zbyt bezpieczną drogą, lecz nie takie przeszkody pokonywała na swej drodze.

Po kilku chwilach panna Oakenfold miała szklaną kulę na wyciągnięcie ręki. Naczynie było osadzone w specjalnym wgłębieniu, przez co sztywno się trzymało i nie unosiło na powierzchni wody, gdy kamień znajdował się pod taflą. Venora przyjrzała się dokładnie temu, co było w środku kuli. Dopiero po chwili zrozumiała, że przygląda się starej, odciętej łapie niedźwiedzia, z zawiniętym na supeł rzemieniem. To był swego rodzaju wisior.
- Uh... To jest najbardziej paskudny rodzaj biżuterii jaki widziałam... - skomentowała Venora, ale jak mawiał jej ojciec, darowanemu koniu w zęby się nie patrzy, więc wzięła swoją torbę i sięgnęła po kulę z niedźwiedzią łapą.
Venora dotknęłą kuli i poczuła potężną moc zaklętą w amulecie. Zanim zdążyła użyć siły by szarpnąć kulę usłyszała plusk wody za plecami. Rycerka prędko spojrzała w kierunku kompanów i ujrzała kilkanaście krokodyli człapiących z rozwartymi paszczami w kierunku Balthazaara i Balericka.

- A niech to... Uważajcie! Już do was wracam! - krzyknęła do towarzyszy i mocno pochwyciła kulę, chcąc ją wepchnąć do swojej magicznej torby. Jednak przedmiot nie chciał ustąpić i twardo trwał w piedestale. Czarnowłosa wyciągnęła więc sztylet i jedną dłonią przytrzymując kulę, drugą ręką dłubała sztyletem, starając się w ten sposób oddzielić emanujący energią przedmiot.
Panna Oakenfold skupiła się na kuli i nawet nie zauważyła jak tuż za nią, z wody wyłoniła się ponura postać. Gdy złapał ją za nogę było za późno. Stwór szarpnął mocno z planem wciągnięcia ciężkozbrojnej pod wodę, ale łapa agresora ześlizgnęła się z stalowego buta. Venora spojrzała w dół i ujrzała paskudnego stwora przypominającego krokodyla i humanoidalnej postawie. Bestia miała wielkie rogi zdobiące paskudny łeb i szereg kłów w wydłużonej paszczy. Potwór zanurkował znikając jej z oczu, by po chwili wyłonić się prosto na czwarty kamień, na środku drogi do brzegu. Venora była w pułapce i musiała szybko obmyślić plan.


To co rzuciło się uwadze paladynki w pierwszej kolejności to aura łuskowatej istoty. Zło biło od niego prawie tak bardzo jak od demona.
~ Czy to dla niego było tu więzienie? ~ pomyślała.
Panna Oakenfold darowała sobie siłowanie się z kulą i po prostu stanęła za postumentem, tak by chwilowo osłonić się przed napastnikiem. Dłoń włożyła do torby, wrzucając w jej wnętrze sztylet, a zamiast niego wyciągnęła amulet oddychania pod wodą i założyła go sobie na szyję. Wtedy dopiero torbę założyła na ramię i sięgnęła ręką po Pożogę.
Venora wyczekała sekundę, co pocznie bestia. Stwór uniósł ręce i zamknął oczy, szepcząc jakieś szpetne frazy. Panna Oakenfold zrozumiała, że stwór inkantuje zaklęcie i błyskawicznie ruszyła w jego kierunku. Śliskie kamienie nie sprzyjały nierozważnym ruchom i rycerka musiała uważać na każdym kroku. Było już jednak za późno. Poziom wody pod nogami rycerki opadł błyskawicznie, a między kamiennymi stopniami na drodze do krokodyla powstała wodna ściana. Jej wysokość mierzyła dobre trzy metry. Stwór uśmiechnął się szeroko i ruszył powoli w kierunku Balthazaara, Balericka i kilkunastu otaczających ich krokodyli.

- Uważajcie! Demon idzie w waszym kierunku! - krzyknęła Venora ile sił. Gorączkowo zaczęła rozglądać się za drogą by dotrzeć na brzeg i wspomóc kompanów. Pod nią woda w stawie opadła o dobry metr, a przed nią znajdowała się ściana, która uniemożliwiała jej przedostanie się tą samą trasą co dotarła do postumentu, natomiast dno wyglądało na skaliste, za to brzeg nie był stromy. Paladynka zacisnęła mocno dłoń na rękojeści miecza. Mogła spróbować wskoczyć do wody i dopłynąć do brzegu, ale z drugiej strony równie dobrze wpierw mogła spróbować przeforsować barierę, bo w razie niepowodzenia i tak wpadnie wtedy do wody.
Tak też i zdecydowała się zrobić. Czarnowłosa wzięła rozpęd na tyle, na ile pozwalał jej stopień i skoczyła na wodną ścianę. Wodna ściana zdawała się solidna i opór jaki stawiała był trudny do pokonania. Rycerce udało się przecisnąć rękę na drugą stronę, ale dalej nie była w stanie wejść. Wiedziała jednak, że jeśli dobrze się rozpędzi uda jej się przedostać na drugą stronę. Krokodyl zwinnie i zgrabnie zeskoczył z ostatniego z kamieni i niedbałym gestem ręki wskazał Venorę. Dwa krokodyle odłączyły od grupy i prędko wpełzły do wody.

Zdeterminowana paladynka wycofała się i wzięła jeszcze rozpęd by z dużo większą siłą uderzyć w barierę. Udało się. Venora przedarła się przez wodną zaporę, ale nie udało jej się wylądować zbyt zgrabnie. Noga poślizgnęła się na mokrym kamieniu i rycerka runęła do wody z pluskiem. Była już po drugiej stronie bariery, a wisior oddychania pod wodą działał, lecz wiedziała, że w pobliżu kręcą się dwa krokodyle.
Venora przeklęła szpetnie na swoje nieszczęście, ale zamiast tonąć z założonymi rękami, próbowała chociaż płynąć do brzegu. Skupiła się na wyczuwaniu zła, bo w podwodnych warunkach tak najłatwiej mogła się ustrzec przed atakiem z zaskoczenia. Niestety wielki kształt gadów falował pod wodą, a panna Oakenfold nie potrafiła wyczuć jego aury, ani charakteru. Zwierzę posłusznie wykonywało rozkaz swego władcy, krążąc wokół paladynki.
Venora zagryzła zęby rozglądając się za gadami. Dopóki jej nie zaatakują to opadając coraz bardziej na dno, musiała po prostu płynąć jak najszybciej się dało.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline