Łażenie z otwartą rana po dachu, to nie był najlepszy pomysł, jaki ostatnio przyszedł Berwinowi do głowy. Zatem gdy tylko zasadzkowicze zniknęli na zew czegoś co tropicielowi przypominało godowy okrzyk ścipióra, Berwin usiadł i spróbował zawiązać sobie na ramieniu kawałek oddartej koszuli.
Spoglądając przy tym nieżyczliwie na Lutefiksa. Proś tu człowieku o pomoc. Wykrwawiłbyś się, a kompani by nawet nie zauważyli.
Jako, że przeciwnicy zniknęli, jako idiotów ich na dachu zostawiając nie było innej rady, jak zleźć z powrotem na dół. Skoro udaremnili zasadzkę mogli teraz spokojnie podejść do magazynu numer 7 i wywiedzieć się ostrożnie kto jest w środku.
Gdyby się udało zamknąć bramę, możnaby przez okienka zajrzeć do środka i wywołać tego ktokolwiek tam był. |