Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2017, 13:22   #407
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Wszelkie próby siłowania się spełzły na niczym. Venora czuła jak szkło pod jej rękami pracuje ale kula dziwnym trafem nie była przystosowana do odseparowania jej od kamienia. Venora nie bardzo rozumiała jak to działało, ale zaczynała się zastanawiać czy jedynym wyjściem z sytuacji nie jest rozbicie naczynia.
- Nawet nie drgnie... - stwierdziła z irytacją spoglądając przez ramię na brzeg, gdzie czekali jej kompani. Równie dobrze mogła spróbować to stłuc, więc sięgnęła po buzdygan. Uniosła broń nad głowę i uderzyła nim w górną część szklanej kuli. Szkło było dość cienkie i nie stawiało oporu Venorze. Dźwięk tłuczonego szkła poniósł się echem po jaskini, a rycerka poczuła smród stęchlizny. Wystarczyło włożyć do środka rękę i złapać tajemniczy wisior.
Rozejrzała się dookoła wypatrując czy nic nie próbuje skoczyć jej do gardła albo spaść na głowę.
- Tyle zachodu o ususzoną niedźwiedzią łapę... - mruknęła i sięgnęła po nią, chwytając za rzemień. Świat wokół zawirował, a czarnowłosa poczuła jak robi jej się przez chwilę słabo. Od amuletu biła silna aura zła, jakby jego moc płynęła od jakiegoś potężnego demona lub samego boga.

Venora czuła mrowienie w dłoni, którą dotykała paskudnego przedmiotu. Nigdy do tej pory nie wyczuwała tak silnej aury zła od martwej rzeczy.
-No i długo tam jeszcze będziesz marudzić?- usłyszała głos Balthazaara z brzegu.
Paladynka puściła przedmiot. Intensywnie wpatrywała się w niego. Zastanawiając jaki zły bóg mógłby patronować takiemu artefaktowi.
- Ten przedmiot jest przeklęty - powiedziała do smoczydła, w odpowiedzi na jego poganianie.
~ Malar? ~ przyszło jej do głowy. To by tłumaczyło zwierzęta w sali. - To chyba przedmiot dla wyznawców Malara... Albo innego złego bóstwa - powiedziała zastanawiając się co z tym zrobić.
-Schowaj do tego swojego magicznego wora i po problemie- podpowiedział Balerick przyglądający się z brzegu poczynaniom rycerki.

Przez chwilę paladynka zastanawiała się czy nie zostawić tego tak jak zastali. Ale to tylko była chwila zawahania. Przedmiot był niebezpieczny i obowiązkiem jej było dopilnować jego zniszczenia.
~ Kapłani w moim zakonie na pewno sobie z tym poradzą - pomyślała i już bez ociągania się złapała za rzemień przeklętego przedmiotu, wrzucając go do magicznej torby, jakby był zgniłym jajkiem. Venora czym prędzej ruszyła w drogę powrotną.
Kiedy grupa w końcu opuściła wieżę, było już chwilę po zachodzie słońca. Niebo już szarzało, a chłodny wiatr po raz kolejny przypominał o kończącym się lecie.
-Ustalmy co dalej- zaproponował Balthazaar. -Dundein pewnie już śpi pod ławą. Niziołka też nie ma co angażować o tej porze. Ustalmy co mamy i co wiemy....- smoczydło spojrzało na towarzyszy.
-Coś opętało niedźwiedzia druida. Myślicie, że to za sprawą tego przeklętego tworu?- Balerick spojrzał na magiczną torbę Venory.
Paladynka pokiwała głową.
- Te bestie tutaj były w amoku. Może niedźwiedź był pod tym samym urokiem? Ktoś też musiał karmić te bestie... Chyba... - myślała na głos. - Nie wykluczone, że jakiś wyznawca Malara, zakładając że to ten bóg jest odpowiedzialny za przedmiot, szukał tego miejsca... A druida wrobił, żeby nie przeszkadzał mu w poszukiwaniu tego przedmiotu... - wyraziła swoją opinię o sytuacji.

~***~

Resztę spraw towarzysze obgadali w trakcie drogi powrotnej do Highmoon. Teraz już wiedzieli, co kryła w sobie tajemnicza wieża na północ od miasteczka. Wiedzieli, że było to miejsce związane z najprawdopodobniej kultem Malara, a to mogło mieć bezpośredni związek z niedźwiedzim przyjacielem osadzonego w lochu druida. Powrót do palisady minął im dość szybko i sprawnie. Strażnicy na bramie nie robili im problemów, choć spojrzenia rzucone Balthazaarowi nie należały do ciepłych i miłych. Ludzie poznikali z uliczek wypełniając karczmy i szynki.
-Mandrick zapewne chciałby wiedzieć co się wydarzyło. Jakie macie plany?- dopytywał Balerick.
- Opóźnimy nasz wyjazd o jeden dzień. Ale nie możemy dłużej tu zostać - odpowiedziała mu Venora. - Spróbuję pomówić jutro z sędzią, zasugeruje mu jakieś rozwiązanie, Przestrzegę go między innymi, że bez druida mogą mieć spore kłopoty z kręcącym się w okolicy wyznawcą plugawego bóstwa. Pokażę też ten przedmiot naszemu kapłanowi oraz twojemu magowi

-Rozumiem.- wojownik skinął głową. -Rad jestem, że mogłem wam towarzyszyć. Wrócę zatem do mojego domu i opowiem wszystko Mandrickowi. Odpoczywajcie i bywajcie- pożegnał ich i udał się w kierunku Wieży Wschodzącego Księżyca.
- Padam z nóg... - mruknęła Venora do smoczydła. - A jeszcze muszę obmyślić co powiem jutro z rana sędziemu... - westchnęła i potarła palcami skronie.
-Mam jeszcze jeden pomysł- Balthazaar zerknął kątem oka na towarzyszkę -Udajmy się jeszcze raz do tego Bulwina. Pokażmy mu wisior. Z czystej ciekawości, jak zareaguje.- zaproponował.
Panna Oakenfold otworzyła szeroko oczy.
- No tak, przez to wszystko wypadło mi z głowy to... - miała minę jakby dostała olśnienia. - Myślisz że to on jest... Tak, jakbym mogła poczuć jego aurę to wiele by mi to dało - podekscytowana się, zupełnie zapominając o zmęczeniu. - Chodźmy do niego
Smoczydło wzruszyło ramionami i spojrzało w kierunku, gdzie powinni skierować swoje kroki.

-W drogę zatem- odparł i oboje pomaszerowali w kierunku posiadłości wpływowego handlarza. Drogę już znali, więc dość szybko dotarli na miejsce. W większości okien panował mrok, tylko w jednym, czy dwóch komnatach palił się płomień świec.
-Po prostu pukamy i pytamy o niego?- Balthazaar chciał się upewnić.
Rycerka spojrzała po sobie i smoczydle. Jak to było zawsze kiedy wracało się z walki, jej pancerz i jego kurtka umazane były krwią i kurzem, jej napierśnik był nieco bardziej czysty, z uwagi na przymusową kąpiel w podziemnym stawie.
- Poczekaj - odparła i zaczęła inkantować modlitwę do Helma.
- Teraz nie dam się zbyć jego lokajowi - stwierdziła zdeterminowana i zapukała w drzwi.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline