Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-11-2017, 08:33   #217
cyjanek
 
cyjanek's Avatar
 
Reputacja: 1 cyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputację
Poczuł się nieswojo i zły. Po raz kolejny, musiał się z tym zmierzyć. Z tym szalonym oczekiwaniem, że weźmie sprawy świata w swoje ręce i ułoży jak kostkę rubika. Świat najwidoczniej był głupi, bo jak do tej pory tak sobie radził z układaniem swojego życia. Pamięć usłużnie podsunęła wspomnienie z dnia w którym trafił do Dominium a usta Enocha drgnęły w krzywym uśmieszku. Szczęście, że smak i moc trunku na tyle zaabsorbowały jego uwagę, że nim odpowiedział zdążył trochę ochłonąć. Mimo to, przez króciutką chwilę, to jego oczy były najzimniejszym obiektem w tej komnacie. Być może w całej domenie Rozwidlonej Rzeki. Przez parę chwil, odwlekając udzielenie odpowiedzi uważnie przyglądał się Szavrze, próbując przebić pajęczą zasłonę zmarszczek, plam wątrobowych i obwisłej, tak dawno już nie jędrnej skóry. Znowu coś drgnęło w jego pamięci, mniej uświadomionego niż wspomnienie pobicia, lecz za to pozytywnego. Odnalazł w tej starej babie ślad podobieństwa, ułudny, niewyraźny, lecz tak bardzo mu potrzebny do kogoś ze swojej przeszłości, do Amber. Zarówno oczy jak i usta Enocha ociepliły się w uśmiechu, choć ta szalona dzioucha nieraz mu narobiła szalonych kłopotów.
- Wino jest doskonałe i w sam raz ogniste. - pochwalił wybór gospodyni. - A wojna… wojna nigdy się nie zmienia. - zacytował zupełnie bez nadziei, że Szavra doceni jego znajomość klasyki. - Dlatego… - nie mógł się powstrzymać, by nie nalać sobie kolejnego kielicha - dlatego chcę, by do następnej doszło jak najpóźniej. - Pociągnął łyk i wyjaśnił - Naprawdę chciałbym wierzyć, że to jest ta ostatnia. Więcej, że można jej jeszcze uniknąć. Jakoś się jednak tak składa, że negocjatorom Maski zawsze towarzyszą miecze. Ona nie chce pokoju. Czy Var Nar Var chce? - Zmrużył oczy przypatrując się powierzchni cieczy, tak jakby mógł w niej wyczytać odpowiedź. W iskierkach światła na zmarszczkach fal wesoło zaiskrzyły się płomienie Stosu, więc tylko wzruszył ramionami.
- Sojusz… Nasz Sojusz - powtórzył z naciskiem - nie może być tylko na wojnę. Wiele się jeszcze wydarzy a ja nie jestem jasnowidzem, by wiedzieć jak się skończy ta wojna… lecz ja już wszedłem na drogę do pokoju. Biorę na siebie odpowiedzialność i chcę się nią dzielić z tymi, którym na nim będzie zależeć.
Wino o zapachu miodu miało swoją siłę. Który to był kielich - drugi? trzeci? Wzbudzone podobieństwem Szavry wspomnienie o Amber wciąż mrowiło pod skórą, a on coraz bardziej pragnął jej bliskości i nierozsądnego poczucia beztroski. Nierozsądnie więc delikatnie pchnął luminę w kierunku Szavry, próbując oswobodzić ją z pajęczyny starości. Naprawić sterane komórki kosmiczną energią i zrestartować fabryki białek.
 
cyjanek jest offline