- To nie je normálne - mruknął Zachariasz, wydobywając się ze stuporu w jaki wpędził go pokraczny nie-wiadomo-co-mutant. Przed nim poczwara walczyła z kompanami, jak na razie całkiem skutecznie unikając bycia pokonaną. Wyglądało więc na to, że Zachariaszowi przypada w udziale przechylenie szali zwycięstwa. Pytanie tylko, na czyją stronę. Niziołek podrzucił kuszę, której na szczęście nie wypuścił z rąk i postąpił parę kroków w bok, tak aby większość jego pola widzenia zajął właśnie potwór, a nie walczący z nim towarzysze. Gdy znalazł odpowiednie miejsce wpakował w stwora bełt, a potem zaczął ciskać nożami.