Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-11-2017, 21:46   #113
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

Sonoroki spojrzał na kobietę równie zmęczonym spojrzeniem. Ta sytuacja odbijała się negatywnie również i na jego stanie psychicznym.
- Porozmawiajmy. Nasza sytuacja jest ciężka. Czy nasi… niebiescy goście mogą udzielić nam pomocy w ucieczce? Czy wy dysponujecie wiedzą, mocą, umiejętnościami które mogą być użyteczne w tej sytuacji?- zapytał zmęczonym tonem głosu, nie licząc na odsiecz ze strony Księżniczki.
Ona westchnęła ciężko.
- Nie wiem jak wygląda dokładnie miejsce, w którym się znajdujecie. Nie wiem, co się tam dzieje... ja czuję tylko wasze zagrożenie. Nie chciałam byście się przebudzili,, chciałam abyście... żyli normalnie ziemskim życiem. Lecz teraz chyba jest za późno na takie życzenia…
- Tym będziemy się martwić później. O ile będzie jakieś później. Możesz… wyjaśnić nam, jakimi atutami dysponujemy? Skoro jesteście bardziej zaawansowaną cywilizacją, to może da się tą kulę wykorzystać ofensywnie?
- zapytał Sonoroki spokojnie.
- Nie mamy żadnych atutów. - odpowiedziała jakby zdziwiona w ogóle takim pomysłem Księżniczka - Zawsze byliśmy nastawieni pokojowo. Kula to zresztą część sprzętu ze statku, który... którym kiedyś nasi ojcowie przylecieli na Ziemię, by uczyć tubylców życia w zgodzie z naturą.
- Ale… jak to za późno? -
Alice spojrzał czujnie na ‘księżniczkę’. - Czy jest jakiś sposób by wydostać ‘Twoich’ z naszych ciał?
- Bez nich nie byłoby was. Jesteście nierozłączni.
- Broń to może słowo zdecydowanie na wyrost. Chodzi o to by stąd uciec. Bo jeśli się nie uda… to.. raczej nie ma co liczyć na to że pożyjemy długo. Z niebieskimi lub bez.
- stwierdził ponuro Sonoroki spoglądając na nosiciela zdradzieckiego medyka. -Jakieś pomysły?
- Nie mam zamiaru żyć ze świadomością, że w każdej chwili ten Yakalafi przebudzi się i stłamsi mą jaźń -
Alice wciąż patrzył na ‘księżniczkę’ - w odmęty niebytu.
- To mam dla ciebie dobrą wiadomość. Przypuszczam że nasi gospodarze zadbają o to byśmy długo nie pożyli.
- wzruszył ramionami Sonoroki. - A jeśli nawet się on obudzi, to mój gość z radością go udusi.
Orochi jak na nieletniego przystało, nie wtrącał się gdy mówili dorośli. Przyglądał się raczej obcej i jego wzrok (znów jak po nieletnim młodzieńcu można się było spodziewać) bynajmniej nie wędrował ku jej oczom… gdyż te, zupełnie jak u ludzi znajdowały się przecież na twarzy. Podrapał się wreszcie po głowie (choć w zasadzie gdzie indziej też mógłby się podrapać).
- Ale Pani chciała z nami porozmawiać, prawda?
- Ja?
- zdziwiła się złotooka kobieta o filigranowej posturze - To wy mnie wezwaliście i nie macie racji. “Niebiescy” jak nas nazywacie nic wam nie zrobią. Po prostu wasze transfery nie zawierały pełnej kalibracji dusz, jak w moim przypadku. Trwałoby to zbyt długo i... nie wszyscy by się uratowali. Niemniej ci, których nazywacie pasażerami nie są wrogo do was nastawieni. Chcieliby wrócić do domu, lecz to wy decydujecie czy tak się stanie. Tak i ja zdecydowałam już, że pozostanę na Ziemi. Dlatego... nie mogę wam pomóc. - spuściła wzrok.
- Dobrze. Zostawmy w spokoju kwestię pasażerów. Nasi obecni gospodarze zamknęli nas w klatce i prawdopodobnie chcą z nas wycisnąć wszystko co wiemy, a potem się nas pozbyć. Czy ta kula lub to drugie urządzenie może posłużyć nam do ucieczki. Lub czy Niebiescy w nas dysponują wiedzą lub umiejętnościami użytecznymi w tej sytuacji?- westchnął z lekką irytacją Sonoroki. W tej chwili “Niebiescy” i ich dylematy nie były najważniejszym problemem Japończyka.
- Nie wiem… - przyznała nieco zawstydzona Księżniczka - Nie znam dokładnie waszej sytuacji. A i sami powinniście w sobie odnaleźć odpowiedzi.
- Czyli nie ma takiej możliwości, aby ten Yakalafi stłamsił mą jaźń i przejął kontrolę nad mym ciałem, ale nie ma też możliwości by nas rozdzielić tak?
- upewnił się Szkot, dla którego jak widać kwestia pasażera była ważniejsza niż ewentualnego wydostania się z tego przemiłego ośrodka wypoczynkowego.
- Tak. Ty sam decydujesz ile Yakalafiego jest w tobie. - powiedziała łagodnie Księżniczka, po czym dodała -Zaraz zniknę, wybaczcie, że... nie jestem tą, na którą czekaliście…
Shunsuke zaklął pod nosem. Z drugiej jednak strony nie spodziewał się po Księżniczce niczego spektakularnego. Po ostatniej rozmowie wiedział, że zbyt pomocna nie jest.
- Co dalej? Czy ci wasi… pasażerowie powiedzieli coś użytecznego?- zapytał pozostałą dwójkę.
- Nie, chcieli się nawzajem pozabijać. Ten co mieszka we mnie chyba jest średnio popularny wśród swoich - Alice uśmiechnął się lekko.
- Domyślacie się może co nasi gospodarze chcą od nas się dowiedzieć? Jakie sekrety wydrzeć Niebieskim?- zapytał Shunsuke zamyślony. - Można zablefować, że wiemy to co oni chcą się dowiedzieć… i użyć tej wiedzy jako karty przetargowej.
- Biorąc pod uwagę - Szkot znów się uśmiechnął - że z pewnością jesteśmy teraz obserwowani i podsłuchiwani… to mówiąc o “blefie” upewniasz naszych gospodarzy, że po prawdzie nic nie wiemy. Ale to i dobrze…Bo nic nie wiem i nic mnie to nie obchodzi!!! krzyknął. Dopiero po chwili dodał spoglądając na towarzyszy niedoli: - Możemy też wykazać się dobrą wolą… Tak jak sugerują, zwabić gdzieś dla nich, lub choćby odkryć i wydać im miejsce gdzie jest ta niebieska. Skoro nasi pasażerowie są nam nadpisani na poziomie DNA… to sekcje na nas nic im nie dadzą. Kooperujmy, niech dostaną co chcą.
- Nie słyszą nas. - stwierdził sceptycznie Sonoroki.-Tutaj nas nie słyszą. A co do sekcji zwłok, to zrobią je i tak. Dla pewności. Rzecz w tym… że gówno dostajemy współpracując. Okazywanie dobrej woli czyni z nas frajerów. My się płaszczymy,, a oni i tak nie dotrzymują żadnych obietnic. Myślę że czas, żebyśmy to my pomachali im marchewką przed pyskami, zamiast sami robić za osły.
- Nie potrzebujecie mnie. Wystarczy, że odnajdziecie siebie. Oni chcą uruchomić statek. Ten sam, którym mieliśmy... odlecieć… - powiedziała Księżniczka, a jej sylwetka nagle się rozpłynęła.
Jakaś dziwna siła odrzuciła trzech mężczyzn od kuli. Znów byli w swoim więzieniu i w swoich ludzkich ciałach.
- Irytujące. Ale przynajmniej wiemy gdzie jest księżniczka. Pamiętajcie tylko, że nie wolno tej wiedzy sprzedać za garść cukierków. Musimy się trzymać razem.- skłamał Shunsuke spoglądając na pozostałych dwóch więźniów.
Nastolatek pokiwał głową.
- Po prostu powiemy, że pokażemy im jak uruchomić statek kosmiczny. Będą musieli nas do niego zabrać. Stąd zabrać. - wyjaśnił.
- Ja chcę kooperować - powiedział Szkot zmęczonym głosem. - Mam gdzieś niebieskich, chcę tylko by mnie puścili.
Chłopak przytaknął.
- Jak tylko dopuszczą nas do statku.
- Tyle że jak będziesz kooperował tak jak dotąd, to możesz być pewny, że cię nie puszczą. Ani nie pomogą z niebieskimi.
- stwierdził sceptycznie Sonoroki.
Młody Japończyk uśmiechnął się lekko i kiwnął głową.

 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline