Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-11-2017, 18:56   #718
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Verion klęczał, niemal zwinięty w kłębek jak mały kotek, opierając głowę na kolanach Czarnej Zorzy i uśmiechając się rozkosznie. Powoli przeczesywała dłonią jego fioletowe włosy.
– Lepiej?
– Oh my, sooooo much better, Mistress!;3
– Zawsze lubiłam twoje włosy.
– I know, that`s why you made them this way, right?;3 So fluffy!;3
– Wiesz, przypomniała mi się pewna zabawna historia.
– Yes, Mistress?
– Widziałam kiedyś wojowniczkę, bardzo potężną istotę, która miała ogromną władzę i ogromną siłę niszczenia wszystkiego, co mogłoby stanąć jej na drodze. Mimo to, była to istota nauczona, iż z ogromną siłą wiąże się ogromna odpowiedzialność. Używała swojej mocy, aby bronić tych, co według niej zasługiwali na ochronę i niszczyć tych, co według niej zasługiwali na zniszczenie. Miała ojca, również wielkiego wojownika i doskonałego stratega, był „dobrym człowiekiem”, mawiali o nim śmiertelnicy. On i jego córka, byli ze sobą bardzo zżyci. Obje byli świadomi, że z racji swoich profesji, mogą dożyć dnia, gdy któreś z nich nie wróci z bitwy do domu. Mimo to, za każdym razem żegnali się tak samo - jakby byli pewni, iż pod koniec dnia znów się spotkają. Pewnego razu stało się coś strasznego.
– Oh?;3
– Jej ojciec miał wypadek i doznał bardzo poważnych obrażeń głowy. Chociaż żył i opiekowali się nim najlepsi medycy, jego mózg został trwale uszkodzony. Jego umysł przerodził się w umysł istoty bezbronnej, nie do końca już rozumiał i pojmował otaczającą go rzeczywistość, nie był w stanie funkcjonować, ani reagować jak dawniej. I wydarzyła się interesująca rzecz; jego córka, którą nauczył bronić istoty słabsze i potrzebujące, zaczęła obsesyjnie chronić go przed wszystkim, w czym jego skaleczony umysł dostrzegał zagrożenie. Zaczęła niszczyć wszystko, co w jej oczach mogłoby go skrzywdzić. Nikt nie mógł czuć się bezpiecznym. Zaczęła mordować i niszczyć wszystko i wszystkich, gdy tylko w ich obecności zobaczyła błysk niepokoju w oczach swojego ojca.
– That`s really interestening!;3
– Yes…

https://www.youtube.com/watch?v=L3V7LKYPIUQ

* * *

Przemiana w tygrysołaka nie zajęła zbyt wiele czasu. Z takim dopingiem takiego gniewu, poszła wręcz błyskawicznie. Kokon rąbnął na ziemię, kwitując to głośnym jęknięciem, przekleństwami i błagalnymi prośbami o darowanie życia. Póki kokon trzymał się jako tako w kupie i gnom był uwięziony w zatrzaśniętej pułapce muchołówki, uwięziony nie mógł was zobaczyć. Żył i mógł oddychać. Póki co zadbaliście o wszystko. Pomijając gigantyczny pożar lasu, setki płonących, rozwrzeszczanych latających małp, przerośniętego kwiatka, który wycofał się chwilowo przed ogniem, i fanatycznego smoka, wszystko było cacy. Gdyby Kruk spytał teraz, jak wam idzie, tak, generalnie wszystko cacy. Drużynowy kleryk napromieniowany Hell Light dostaje trochę kuku zdaje się, ale to takie tam drobne problemy techniczne. Trochę ciepławo od tego całego pożaru, ale poza tym cacy.

Idealny czas na popisywanie się jazdą i wspinaczką na wielkiej Bestii. Miejscówka na wysokim punkcie była jedyną opcją dostania się dostatecznie blisko smoka. Jednocześnie, ogień szedł w tę samą stronę, w górę. Z taką ilością tak długich i szponiastych łap Bestia wspinała się po drzewach bez problemu. Problemem był tylko ogień, który równie sprawnie piął się w górę po pniach do koron drzew. Wspinaczka jednak powiodła się. Pozostało czekać na cel.

https://www.youtube.com/watch?v=vIId7R1irCs

[wiecie, podstawcie las zamiast miasta, małpy zamiast mieszkańców, wiecie o co chodzi, i wszystko cacy]

- Kim ty jesteś, żeby mierzyć się ze mną?! – ryknął wściekle smok, górując nad morzem ognia. – Co zrobisz teraz?! Wiem, że nie masz już tej przeklętej broni! Jak zamierzasz ze mną walczyć?! Twoje nędzne pazury i broń nie zarysują nawet moich łusek!!! Nigdy nie powinieneś był wychodzić na powierzchnię, drowie! Żadna pomoc nie nadejdzie. Ogień będzie twoją zagładą i twoim oczyszczeniem!!! Spłoń!!! – ryknął, jakby całe wieki nie mógł doczekać się tej chwili.
https://www.youtube.com/watch?v=OrF8oa_wQyw
[podstawcie eee Bestię Diritha za tego dzieciaka, i takie tam, i cacy!... Oh, I`m such a good MG! ^__^]
Smok nie zauważył Diritha na drzewie wśród dymu, ognia i fruwających małp. Przez dłuższy czas zajmował się zianiem ognia wszędzie wokół, i zianiem ogniem po małpach, myląc je w całym zamieszaniu z konkretniejszym celem.
Ruszył znów do ataku. Dirith również. Kiedy wyliczył, że smok może znaleźć się w zasięgu wprowadził w życie kolejną część planu. A było to rozbujanie się do limitu wytrzymałości obu drzew. No to hop. I tak, dzieci, wynaleziono katapultę. Znaczy taką katapultę, którą można miotnąć wielką Bestię i jej pana w smoka. Makes sense, right?
Smok nie spodziewał się takiej wersji wydarzeń. Nie spodziewał się również, że coś tak wielkiego jak Bestia Diritha jest w stanie skoczyć/pofrunąć z pomocą katapulty tak wysoko. Przelatując ponad lasem i zionąc ogniem ku ziemi, w ostatniej chwili zauważył nadlatujący ku jego głowie „pocisk”. Bestia wraz z Dirithem wylądowali na głowie smoka, który załopotał skrzydłami jak przestraszona kura i wydał z siebie głośny ryk, przerywając zianie ogniem. Bestia zamierzała zaatakować skrzydło, ale zanim do niego dotarła, smok z wściekłością zacisnął ogromne szczęki na jej tułowiu. Xenomorphus wydał z siebie przeciągły, wysoki agonalny pisk, miażdżony przez wielkie kły rozsierdzonego gada. Jego szponiaste łapy nie mogły dosięgnąć smoczego skrzydła i bezradnie drapały smoczą szyję. Smok nie zamierzał już wypuścić schwytanej ofiary, jednak jak szybko się przekonał, ta do najsmaczniejszych nie należała. Zielonkawa krew jaka trysnęła ze zmiażdżonego ciała Bestii do paszczy smoka, zaczęła syczeć i dymić. Zapewne nie pamiętacie momentu, kiedy jako dzieci po raz pierwszy w życiu ufnie wzięliście do ust cytrynę. Ale pewnie znacie to uczucie, kiedy wkładacie do ust kawałek żarcia, umoczony gęsto w sosie, który miał być łagodny... a jest, kurde, delikatniej mówiąc, żrący...
Smok w niemiłym zaskoczeniu zaczął odruchowo potrząsać głową na boki i kłapać zaślinioną paszczą, jednak Bestia dosłownie utknęła mu między zębami. To było to! Ta chwila zaskoczenia, paniki, bezradności i ogłupiającego, żrącego bólu w gardle! Dirith miał już wprawę, i opracowaną taktykę, dostał się do drugiego, zdrowego jeszcze smoczego oka.
Smok zaryczał wściekle z bólu i zaczął się szarpać jak ryba wyjęta z wody. Atak Diritha pozbawił go całkowicie wzroku, a łapy miał zajęte wydłubywaniem Bestii spomiędzy swoich zębów. Oślepiony, poparzony, zdezorientowany i przerażony swoją gwałtowną ślepotą, stracił rytm łopotania skrzydłami, zawadził skrzydłami o czubki drzew i runął na ziemię, teraz już skowycząc piekielnie i tarzając się, obracając, jak zraniony wąż miotając się wśród płomieni między drzewami. W końcu, to miotanie się i tarzanie wśród płomieni przyniosło efekt – Dirith nie zdołał utrzymać się na jego łuskach, ale tak naprawdę nie musiał. Cel został osiągnięty. Smok z wydłubanym okiem rozpaczliwie zbierał się z ziemi, komicznie wręcz wyciągając wokół łapy i macając bezradnie wszystko przed sobą, próbując wdrapać się na łamiące się pod jego ciężarem, płonące drzewa. Zdołał wreszcie wydłubać i wykaszleć ze swojej szczęki pogryzione i zmiażdżone ciało nieruchomej już Bestii, a następnie w komicznej wręcz panice wspiął się wreszcie na grupkę połamanych drzew i koślawo łopocząc skrzydłami skoczył, byle tylko poderwać się do lotu. Wzbił się przesadnie wysoko, nieustanie rycząc, charcząc, otrzepując się i kapiąc z paszczy żrącą krwią zmieszaną ze śliną i własną posoką. Odechciało mu się coś rozmów...
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline