Anatolij pokiwał głową i odszedł bez słowa w kierunku klatki schodowej, szybko znikając Liamowi z oczu.
Dziewczyna niestety nie spełniła oczekiwań Agenta. Przez chwilę spoglądała na obiekt przed sobą w milczeniu, a potem popatrzyła na Briana, jak gdyby oczekiwała, że to on się odezwie pierwszy.
Przez chwilę trwali we trójkę bez ruchu w całkowitym milczeniu. Android patrzył na nich oczami pozbawionymi jakichkolwiek emocji.
- Gdzie jest twój szef? - Zapytała w końcu dziewczyna, najwyraźniej poddając się w walce na spojrzenia.
- Nie jestem uprawniona do podawania miejsca jego pobytu. - Metaliczny głos sztucznej istoty nie miał w sobie żadnych emocji:
- Muszę się koniecznie z nim zobaczyć! - W przeciwieństwie do androida, dziewczyna była dosyć ekspresyjna. Wyrzuciła w górę ręce w geście desperacji:
- To sprawa życia lub śmierci! - Dodała teatralnie.
- Proszę zostawić wiadomość na czytniku. Przekażę ją, jak tylko to będzie możliwe. Wolisz pisać czy mówić? - Zapytała sztuczna inteligencja, nie wypadając ze swej roli.
- Mówić! - Zazgrzytała w odpowiedzi zębami jej interlokutorka.
Mechaniczna istota uniosła w górę dłoń, podsuwając ja pod usta dziewczyny, która powiedziała wyraźnie:
- Profesorze, muszę się z panem zobaczyć jak najszybciej! - Zawahała się, jakby zastanawiając czy powiedzieć coś jeszcze i zerknęła przy tym na Briana. - To ja Nina. - Zakończyła pospiesznie.
- Czy ty także chcesz zostawić wiadomość? - Tm razem android zwrócił się bezpośrednio do niego.
***
Teo bez problemu podłączył kuzynkę Lily do urządzenia i zdołał je uruchomić. Miał do wyboru tylko dwa przyciski, a zdając się na instynkt i pozwalając ciału dziewczyny działać samodzielnie, najwyraźniej postąpił właściwie. A może była to tylko kwestia szczęścia? W końcu prawdopodobieństwo wybrania odpowiedniego przycisku było całkiem spore.
Po kilku chwilach pojawił się wynik. W tym przypadku było znacznie gorzej. Symbole i wartości obok nich wyświetlone, zupełnie nic mu nie mówiły. Na szczęście Dorothy stojąca obok niej i z uwagą wpatrująca się w zapis nie czekała na komentarz pany Cage:
- Dziwne. Zupełnie niczego tutaj nie ma. Myślisz, że to coś niewykrywalnego we krwi? To byłoby niesamowite odkrycie! Zdecydowanie musimy porozmawiać z tym tłustym ochroniarzem. Choć zupełnie nie wygląda on na kogoś zamieszanego w spisek.
Agent w międzyczasie zauważył leżące na blacie, stalowe nożyczki, o bardzo cienkich i ostrych ostrzach. Wziął je do ręki, posyłając drugiej kobiecie znaczące spojrzenie:
- Masz rację! Musimy mieć jakąś broń! Blondynka podeszła do jednego ze stołów i przycisnęła jakieś przyciski. Po kilku sekundach do przodu wysunęła się niewidoczna do tej pory szuflada, wewnątrz której poukładane były równo niewielkie pudełka. Dorothy przeszukała jej zawartość i z triumfem wyciągnęła jedno z nich. Wewnątrz, za przeźroczystą szybką widoczne było pięć jednorazowych strzykawek, napełnionych lekko różowym płynem.
- Będzie po tym błagał, byśmy zechciały go wysłuchać. - Powiedziała z triumfem, wkładając znalezisko do kieszeni fartucha i zamykając z powrotem schowek.
- Zaczniemy od jego pokoju. Musi to być jeden z tych na początku korytarza.
Pewnym krokiem przemierzyła piętro i zaczęła po kolei pukać do pokoi, zaczynając do tego oznaczonego numerem. Trzy pierwsze najwyraźniej były puste, bo nikt nie zareagował na ich działania, dopiero w trzecim zastały kogoś, z kim można było porozmawiać. Czarnoskóra sprzątaczka popatrzyła na z wyraźną fascynacją:
- Z kim teraz się umówiłaś? - Zapytała lekko ironicznie. - W tej części mieszka personel techniczny.
Słowa kobiety wyraźnie zaskoczyły blondynkę. Przez chwilę spoglądała na nią bez słowa, a potem popatrzyła na Lily, jakby próbując poprosić ją o wsparcie. Wyraźnie straciła w tym momencie swój impet.
***
- Zostawiłem go w pokoju. Może jak się prześpi, to mu się polepszy. - Odpowiedział Tucker i wyszedł na zewnątrz i zaczął rozmawiać z kimś niewidocznym dla oczu Agenta, który jednak po treści rozmowy zorientował się, że jest to fałszywy konserwator.
Ochroniarz pokazał mu wózek i opowiedział o problemie Hoover, a Olll miał w tym czasie czas, by wsunąć dwie krótkofalówki do kieszeni fartucha, a trzecią za pasek spódnicy. Niestety to ostatnie miejsce nie było idealne i urządzenie mogło się wysunąć przy jakimś niespodziewanym ruchu.
Trudniej było z komputerem. W tym miejscu nie było całych sprzętów, a jedynie pojedyncze komponenty. Oczywiście byłby w stanie poskładać z nich działające urządzenie, problem polegał na tym, jak miał je wynieść tak, by nie zauważyli tego ani ochrona przez kamery, ani wyraźnie szukający sobie zajęcia Tucker.