Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2017, 23:04   #114
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Odwzajemnił pocałunek. Smakował jej usta i cieszył się tą chwilą, jakby dopiero teraz uświadomił sobie, że tego właśnie chce. Jeszcze nie był pewien, czy to nie był sen. Wszystko w jego życiu było ostatnio dziwne i nierealne, aż trudno było uwierzyć, że działo się naprawdę. Dotknął dłonią policzka Yue, jakby chciał sprawdzić, czy jest prawdziwa. Czując jej ciepło i delikatny dotyk, nie miał wątpliwości, że była.

A potem uświadomił sobie na nowo ciężar ostatnich wydarzeń i poczuł, że go to wszystko przygniata. Sen, w którym otarł się o śmierć. Ucieczka, która jeszcze się nie zakończyła. Bo przecież był zbiegiem. Zagrażało mu niebezpieczeństwo, którego nie umiał sobie nawet wyobrazić. Wiedział tylko, że teraz, na to samo niebezpieczeństwo naraża swoją Yue. Pocałunek jej miękkich warg zdawał się to przypieczętowywać. Gotowa była uciec razem z nim, wziąć na siebie część tego brzemienia. Ale Saito wcale nie chciał by na nią spadło. Nie chciał... nie miał prawa tego od niej oczekiwać. Bo choć nie wiedział jak sobie z tym wszystkim poradzić i bał się o swoje życie, to w tej jednej chwili, tak pięknej i strasznej zarazem, dotarło do niego, że stokroć bardziej bał się, że coś złego mogłoby spotkać Yue. I tysiąckroć trudniej byłoby mu poradzić sobie, gdyby tak się stało. Dlatego, choć wymagało to od niego stoczenia wewnętrznej walki z samym sobą, odepchnął ją od siebie.

- Nie Yue - szepnął kręcąc głową - Nie mogę…
Odsunęła się gwałtownie, jakby uderzył ją w twarz. Zawsze była impulsywna. Teraz zerwała się na równe nogi i podeszła do okna, nie patrząc na Saito.
- Już po tobie - powiedziała ponuro.
Długowłosy westchnął.
- To akurat całkiem możliwe…
Jej reakcja zabolała go, ale w tej chwili starał się skupić na wątku księżniczki i ścigających go władz. Może Yue była teraz na niego wściekła, może nawet go znienawidzi po tym wszystkim. Jeśli jednak uda się ją utrzymać z dala od całej tej afery, jeśli bez względu na to co się stanie z nim samym, ona przeżyje, to jest to cena, którą gotów był zapłacić.
Zerknął na wiszący na ścianie zegar, po czym usiadł na łóżku i zaczął się ubierać.
- Ja mówię poważnie. - Odezwała się Yue, nie odwracając głowy - Na uliczce zaparkował jakiś czarny samochód. Przed chwilą widziałam gościa w okularach, który wyjrzał przez szybę. Wyglądał na Amerykańca i... chyba patrzy na moje okno.
- Szlag...

Szybko wciągnął spodnie i wstał, natychmiast przypominając sobie o swojej uszkodzonej kostce. Nie było z nią gorzej niż poprzedniego dnia. Niestety, nie było również lepiej. Ostrożnie podszedł do okna by dyskretnie przez nie wyjrzeć.
- Jest stąd jakieś inne wyjście?
-Tylko przez schody... Mógłbyś wyjść z drugiej strony budynku przez okno gospodyni, ale... - Yue zrobiła znaczącą pauzę.
Saito się skrzywił.
- Pewnie nie mam co liczyć na to, że akurat wyszła na spacer? - zapytał bez nadziei w głosie.
- W środku nocy? - zdziwiła się Yue - Pewnie śpi. Może nawet ma otwarte drzwi, ale... cóż, ryzyko jest duże, że się obudzi.

Akutagawa dokonał w głowie szybkiej kalkulacji. Owszem, za wszelką cenę chciałby uniknąć konfrontacji ze staruszką, która nawet za dnia była dla niego raczej niemiła, a co dopiero w sytuacji, gdy w środku nocy zrobi jej niespodziankę w jej własnym domu. Z drugiej jednak strony, alternatywą było spotkanie z Amerykańcem. Jeśli był tym, na kogo wyglądał, to pewnie nie był sam i nie miał dobrych zamiarów. W najlepszym wypadku będzie chciał znowu zamknąć Saito. W najgorszym... cóż. Śmiertelny wypadek z młodym eseistą w roli głównej nie wydawał się szczególnie nieprawdopodobny.

Jakby na to nie patrzeć wymknięcie się z drugie strony dawało mu największe szanse. Mężczyzna ocenił, że z obolałą nogą łatwiej będzie nawet wymknąć się po cichu oknem, niż wyjść głównym wyjściem i uciec przed ścigającymi go ludźmi. Na otwarte drzwi za bardzo nie liczył, przy swoim szczęściu, ale kto wie...

- Muszę spróbować...
Podszedł cicho do dziewczyny i pocałował ją w policzek.
- Dzięki za wszystko Yue. Odezwę się, jeśli tylko będę mógł. Obiecuję.

Potem wyszedł z pokoju i starając się stąpać jak najciszej ruszył w dół schodów. Jeśli nawet gospodyni się obudzi, to będzie mógł uciec oknem, choćby miał je wybić. Owszem, zaalarmuje to tych, którzy go ścigają, ale da mu kilka dodatkowych chwil. Na więcej nie mógł chyba liczyć.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline