Chłopak powoli przedstawił Esmondowi siebie i swoich towarzyszy:
- Jestem Bringost Winterheart, to moja siostra Hannei i Gieniu. Tata znalazł Gienia śmiertelnie rannego w lesie parę lat temu, ale mamie udało się wyleczyć zatrute rany. Od tego czasu mieszka z nami jako członek rodziny.
Grupka powoli przeszła z Esmondem do sklepu.
- Rodzice udali się do siedziby ruchu oporu w dzielnicy Arystokrackiej. Podobno Zielone Pandy zebrały tam tłum ludzi chroniony przez magów i kapłanów. Chcieli sprawdzić czy to prawdziwa informacja, a żeby tam się dostać trzeba się przedrzeć przez dzielnice Leśną, gdzie orki rozbiły warownię i liczne bazy wypadowe. Lepiej zebrać informacje dwóm osobą niż przedzierać się w piątkę, w ciemno.
Rodzina powoli przycupnęła w kącie sklepu rozglądając się po zgromadzonych osobach.
- Nie wyglądacie na mieszkańców naszej dzielnicy, skąd się wzięliście? Jest jeszcze opór w innych dzielnicach?
Jarnar pobiegł pierwszy z okrzykiem na ustach prowadząc towarzyszy do boju. Będąc w połowie drogi do przeciwników usłyszał kliknięcie pod swoją prawą stopą. Przeciwnicy stojący przed nim wyszczerzyli się szyderczo. Noga wojownika zapadła się lekko w posadzkę, a następnie stanęła w płomieniach. Siła eksplozji szarpnęła nim w lewo rzucając nim o stół i łamiąc go w pół. Zwoje i książki leżące na stole przysypały żołnierza wraz z elementami stołu. Leżąc na ziemi zobaczył nad sobą goblina czającego się do ataku w cieniu szafy. Trzymając wciąż w ręce Wyzwoliciela ciął przeciwnika po lewej nodze przewracając go. Widząc efekt Rozszczepienia znalazł w sobie dodatkowe siły i zamachnął się ponownie tnąc tors powalonego przeciwnika, aż ten przestał wydawać z siebie ogłosy. Po chwili spojrzał na osmalone nogi, stal na nogach wytrzymała i ochroniła go przed stratą nogi.
Balkazar poczuł przed sobą powiew gorącego dymu, gdy Aximem rzuciło w lewo. Gorące języki i ostre drobiny pyłu objęły ciało orka. Gdy wynurzył się z dymu zaatakował goblinkę. Drasnął ją młotem w prawą nogę (-1PŻ) ta sycząc gniewnie wyciągnęła rękę i zaśpiewała:
- Śmieję się z ciebie zdrajco, śmieję się matka, śmieję się tatka, śmieję się watha.
Umysł Balkazara zaczyna wypełniać śmiech, rozmnaża się on na coraz liczniejsze i donośniejsze głosy. Śmieje się z niego rodzina, śmieje się plemię, śmieją się jego nowi towarzysze. Czujesz jak śmiech roznosi ci głowę. [Balkazar nie może walczyć w następnej turze, może się ruszać] Goblinka ucieka za Rozpruwacza.
Walkiria przemówiła do goblinów w ich ojczystym języku siejąc po nich zdziwienie. Najbliższy niej goblin po lewej rzucił przed siebie postrzępiony miecz i kucnął poddańczo w rogu pomieszczenia czując jej aurę. Pozostałe gobliny nie wydawały się jednak zainteresowane ofertą.
Sybill raniła zaklęciem Rozpruwacza (-2PŻ) i wzmocniła siły witalne swoich sprzymierzeńców. Axim i Balkazar zostali uleczni po 2PŻ. Atakowany przez śmiech Balkazar poczuł przez chwilę obecność Walkirii i Wszechstwórcy, ich głosy nieśmiały się z niego.
Sokół podziękował Olafowi i wypił ofiarowaną miksturę. Jego rany powoli się zasklepiały. Grupką ruszyli ze schodów do towarzyszy walczących z goblinami. Olaf i Grzmot przekroczyli próg drzwi dołączając do Sybill. Za nimi w progu stała Ryfui i Sokół.
Harpia zauważyła przeciwnika wychylającego się po prawej zza szafy i wstrzeliła do niego. Strzała trafiła w brzuch (-1PŻ), goblin pisnął i rzucił pochodnią w kierunku harpii. Dostała pochodnią w piersi, a ogień osmolił nowy pancerz. Sokół starał się ugasić płomienie, ale ruch skrzydlatymi rękoma podsycił tylko płomienie, które częściowo przedostały się parząc jej skórę (-1PŻ). Ogień wciąż płonie na piersiach harpii.
Rozpruwacz zarechotał na słowa Sybill, ale humor szybko mu minął po jej zaklęciu. -
Odczepcie się patałachy. - Zakrzyknął i podbiegł do najbliższego przeciwnika. Zamachnął się Chłodnym Toporem w Balkazara, ten będąc pod wpływem zaklęcia zdążył zakryć się tarczą osłabiając i spychając atak niżej. Topór uderzył w jego lewą nogę, zimno z topora przelało się na nogę. Zimny szron i szpiczasty lód pokryły jego nogę (-2PŻ, ruch ograniczony o połowę) do szyderczych śmiechów w głowie dołączył śmiech Rozpruwacza.
Umięśniony, siwy goblin naprężył ozdobny łuk i wystrzelił w kierunku wbiegających posiłków. Obrał na cel największe zagrożenie jakie potrafił ocenić. Strzała pomknęła prosto w kierunku prawego uda Grzmota, ale Olaf uderzył pięścią Grzmota zmuszając go do zmiany pozycji ratując go przed atakiem. Wściekły goblin odłożył łuk i wyciągnął przyczepiony do boku dwa razy większy od siebie miecz z końską czaszką i najeżonym metalowymi szpikulcami ostrzem. Jego potężne goblińskie muskuły napięły się do granic możliwości.
Dwa gobliny z pochodniami wyrosły przy stole naprzeciwko Axima. Widząc przeciwnika zawalonego zwojami i książkami rzuciły w niego dwie pochodnie. Jedna nie trafiła i uderzyła w szafę za nim podpalając ją. Drugą pochodnię odtrącił tarczą.
Goblin z mieczem wybiegł zza szafy i zaszarżował na Sybill. Z miecza wystawała psia czaszka oraz ostre i zardzewiałe szpikulce, które częściowo wbiły się w jej prawą rękę (-2PŻ). Amulet jeża rozciągnął swoje kolce, ale nie trafił w goblina.
Zielony w rogu to goblin, który się poddał
Niebieski w rogu to torturowany szlachcic
Brąz - Balkazar
Fiolet - Sybill
Niebieski - Axim
Jasnoniebieski -Draug
Pomarańcz - Bjorf
Zielony - Esmond
Czerwony - Rag
Cielisty - Edgar
Szary - Kargul
Żółty - Olaf
Jasnozielony - Ryfui
Biały - Grzmot