Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2017, 18:04   #95
Historyk112
 
Historyk112's Avatar
 
Reputacja: 1 Historyk112 jest godny podziwuHistoryk112 jest godny podziwuHistoryk112 jest godny podziwuHistoryk112 jest godny podziwuHistoryk112 jest godny podziwuHistoryk112 jest godny podziwuHistoryk112 jest godny podziwuHistoryk112 jest godny podziwuHistoryk112 jest godny podziwuHistoryk112 jest godny podziwuHistoryk112 jest godny podziwu
Lokalizacja: Czarny Portal
Czas: Poranek
Czarny portal, usytuowany kilkaset metrów na południowy-wschód od zajazdu "Na Rozstaju Dróg" zaczął pulsować. Niby nic niezwykłego, bo owe zjawisko miało miejsce zawsze gdy ktoś przekraczał jego granice. Problem leżał zgoła gdzie indziej. Od zmiany punktu zaczepienia portalu minęło raptem kilka godzin, a od tego czasu nikt nie przekraczał go w tamtą stronę...
Proces jak zwykle trwał kilka sekund. Po tym czasie, z czarnego owalu wyłoniła się noga. Czarne elegancie buty i nogawka garniturowych spodni. Z kolejnym krokiem, nowy przybysz wyłonił się całości.

Po przejściu uwagę przybysza zwróciły trzy elementy. Portal, samotny kamień na tyle duży że można by się na nim położyć, ale nie na tyle wysoki by stać się punktem obserwacyjnym i drewniana tabliczka w formie kierunkowskazu.

Na dwóch oddzielnych deskach zapisane były dwie informacje:
[Międzyświat]
[Zajazd >
Przekroczenie portalu nie należało do najprzyjemniejszych znanych Victorowi uczuć, lecz zmiana wilgotnego peruwiańskiego powietrza na to z Międzyświata wynagrodziła mu wszystkie związane z podróżą niedogodności. Mężczyzna poprawił swój lekko podniszczony garnitur i uważnie rozejrzał się po okolicy.
Miejsce, do którego trafił nie wyróżniało się niczym niezwykłym. W innym świecie spodziewał się natrafić na coś bardziej niezwykłego, lecz nie zamierzał narzekać. Położył swoją czarną, skórzaną walizkę na pobliskim kamieniu i powyciągał z niej co bardziej wartościowe rzeczy. Przeładował swój stary rewolwer i schował do wewnętrznej kieszeni garnituru, tak by ciągle mieć go pod ręką. Resztę ważnych przedmiotów włożył do kieszeni, a zdjęcie Anastazji do butonierki.
Następnie obrał sobie jedyny logiczny w okolicy cel - zajazd.
Gospoda była obszerna. Miała dwa pięta. Na lekko obniżonym parterze, znajdowała się główna sala. Na piętrze pokoje sypialniane.
W środku znajdowała się raptem trójka klientów.
Dwie rozmawiające panie:


Oraz samotnie pijący mężczyzna.

Barman siedział spokojnie za kontuarem i czytał jakąś książkę.
Już na pierwszy rzut oka Victor był w stanie ocenić, że nie znajduje się w normalnym świecie. Zasiadający w karczmie goście wyglądali na niebezpiecznych i obytych z bronią. Jednak nie było to nic, co mogłoby zrobić na Montgomerym wrażenie. Ostatecznie zdecydował się on dosiąść do pijącego mężczyzny. Brak pieniędzy i potrzeba zdobycia informacji skutecznie zachęciła go do rozpoczęcia rozmowy, Choć nie miał on ochoty na towarzystwo któregokolwiek przedstawiciela ludzkości, musiał się przemóc.
- Ładna spluwa - zagaił
“Ładna spluwa ? Gorzej rozmowy nie mogłeś rozpocząć ?” - wtrącił się głos w jego głowie
- Moje towarzystwo będzie znacząco ci przeszkadzać ? - zapytał.
- Zależy... w jakim celu chcesz się dosiąść. - odparł beznamiętnie mężczyzna popijając coś co pachniało jak burbon. - Jeśli chcesz sobie pogadać, to barman jest lepszym słuchaczem.
- Liczyłem raczej, że okażesz trochę dobrej woli i postawisz mi kolejkę. Ewentualnie zagrasz w karty.
“Przyjaciół szukasz ?” - zasyczał głos
-Miałem ciężki dzień i muszę się zrelaksować - kontynuował Victor, wspominając męczącą podróż przez tropikalną dżunglę.
W czasie rozmowy bacznie obserwował swojego rozmówcę, próbując ustalić, czy “uwolnienie” go od paru zbędnych monet, będzie trudnym wyczynem.
- Barman. Dwa kieliszki, tego trunku. - Oznajmił mężczyzna. - Też nie miałem najlepszego dnia, więc wiem co znaczy ta potrzeba. Zleceniodawca padł, nim potwierdzamy wykonanie zadania. Ech. Barman, dla mnie podwójną. W drodze? - zapytał nie utrzymując kontaktu wzrokowego.
- Szukam kogoś - odpowiedział wymijająco, biorąc łyk trunku - Tak właściwie, gdzie jest najbliższe większe miasto ?
- Dwa dni na południe jest San Serandinas, 2 dni na zachód Loungher, ale w połowie drogi jest platforma. Choć wątpię by “filar” cię przepuścił. Nie wyglądasz na jednego z nich.
- Filar ? Platforma ? Jestem od niedawna w okolicy. Te słowa niewiele mi mówią. Mógłbyś wyjaśnić ?
- Wyobraź sobie kolumnę. Zwykłą kolumnę z kamienia o średnicy jednego do dwóch metrów. A teraz wyobraź sobie coś takiego na środku polany i wysokości, znikającej za chmurami. To jest filar Platformy. Platforma… cóż z opowieści tamtejszych to miasto na szczycie tego filaru. Rzekomo dla swoich filar się otwiera i prowadzi do miasta. Osobiście nie wiem, mnie filar nie przepuścił. Szkoda bo słyszałem, że tam mógłbym amunicji zakupić.
- Tak, bez amunicji ciężko się obejść. Wiem coś o tym. A teraz kolejna kwestia - daleko stąd do Areen ?
- Nie znam takiego miejsca. Może barman by wiedział?
- Później go zapytam.
Montgomery dalej prowadził rozmowę - przedstawił się pod fałszywym nazwiskiem, wypytał o martwego zleceniodawcę i wymienił parę plotek (zmyślonych na poczekaniu).
“Polubiłem gościa, zabijmy go” - zakrzyknął demon z nieukrywanym entuzjazmem.
Ignorując (nawet kuszącą) prośbę demona, Victor opróżnił kieliszek i pożegnał się z towarzyszem.
- Powodzenia na szlaku. Nie daj się zbyt szybko zabić.
- I tobie nie chorować. - odparł na pożegnanie.
Swe następnie kroki Montgomery skierował ku karczmarzowi. Dyskretnie sprawdził tytuł czytanej przez niego książki, a następnie zakasłał głośno chcąc zwrócić jego uwagę.
Iluminatorski tytuł na księdze głosił: Demonologia Tom I, Erven Sharsth.
“Patrz ! To książka o mnie.” - wtrącił się demon
Baran na zwrócenie uwagi oderwał się od książki i odwrócił głowę w stronę Viktora.
- W czym pomóc. Jak widzę jesteś tu nowy. Każdy nowy, roztacza wokół siebie tą specyficzną aurę, uprzedzając twoje pytanie.
- Tak, jestem nowy - potwierdził - I jak każdy nowy potrzebuję odpowiedzi na parę pytań. Nie wiesz przypadkiem, gdzie znajduje się miasto Areen ?
- Obiła mi się o uszy ta nazwa. Nie wiem jednak czy tyczyła się miasta, wioski, czy osady. Na pewno wiem, że podróżnik był z południa, ale nie z unii. Selvan lub Icegard. Jest też opcja że to miejsce położone jest na jakiejś wyspie. Niestety nie pamiętam samego podróżnika.
- Rozumiem. A czy w tym miejscu demonologia nie jest przypadkiem zakazana ?
- Poniekąd. O ile nie odprawiasz rytuałów ani nie masz z demonami kontaktów to raczej nikt cię nie skreśli. Trochę łagodniej podchodzi się do czarnej magii, choć podobnie raczej się jej unika. W końcu jednak książkę ktoś po coś napisał. Chociażby wy wiedzieć z czym ma się do czynienia i jak z tym walczyć. Choć guwat i czarty ro to raczej nic strasznego.
- Dzięki za rozmowę. Jak znudzi ci się czytanie, to z chęcią pożyczyłbym tę książkę. Jeszcze trochę zostanę w zajeździe - powiedział, po czym oddalił się do stolika znajdującego się w kącie pomieszczenia, wyjął z kieszeni jakiś zeszycik i zaczął przeglądać jego zawartość.
Po kilku minutach do lokalu weszła para wędrowców. Victor obdarzył ich badawczym spojrzeniem, po czym wrócił do swoich zajęć.
 
Historyk112 jest offline