22-11-2017, 23:15
|
#19 |
|
Zmęczony, obolały i poparzony Rodrik sprawdził stan swojego ekwipunku.
Przynajmniej pancerz i większość ubrania ocalała. Zastanawiał się z czym na wszystkich bogów walczyli i do jakiej koszmarnej krainy trafili..
-Nigdy nie spotkałem takiej maszkary, jakiś chyba zmiennokształtny demon.
Ktoś wie co to było? Do jakiego dziwacznego miejsca trafiliśmy.... Mam nadzieję że w tym zamku odnajdziemy jakaś cywilizację.. - powiedział tonem zwątpienia, w przerwie pomiędzy opatrywaniem ran.
Po chwili podniósł się, zbierając siły i spojrzał na kompanów. -Przynajmniej miałem zaszczyt stoczyć bój o boku godnych towarzyszy. Bez waszej magii - skinął Angeli i Farlonowi - nie dalibyśmy rady, podobnie jak i bez twojego miecza, Skazo. Jak tylko dojdziemy trochę do siebie, podążajmy dalej do zamku, nie mamy wyboru.
|
| |