Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2017, 03:28   #163
Noraku
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
David przejął od Nitro przydział granatów. Poprzydzielał je do odpowiednich przegród w swojej kamizelce. Dopytał się jeszcze technika o szczegóły ich obsługi. Upewnił się, że żaden nie wybuchnie mu w dłoni w nieodpowiednim momencie. Zrepetował broń, sprawdził delikatność spustu i oczekiwał zapalenia się zielonego światła akcji. W trzęsącym się kokpicie dostrzegł jeszcze drobną postać Margaret. Uśmiechnął się do niej unosząc kciuk w górę. Transporter dotknął asfaltu.

Znowu znalazł się w swoim żywiole. Walka. Zmechanizowany organizm zadziałał sam. Dostrzegł szybko zagrożenie w postaci Slaga oraz postać nie pasującą do tego obrazka.
- Zabezpieczę cywila, wy zajmijcie się naszym narwańcem – nadał do komunikatora, gdy ruszał już w kierunku reportera. Jeden, bijący rekordy światowe, skok wzwyż nad zielonymi krzakami i już znalazł się przy szaleńcu. Dziwne ukłucie w pierś. Żar? Ale skąd? Momentalnie przypadł do najbliższego samochodu, traktując go jako prowizoryczną osłonę. Tylko przed czym? Na razie zignorował operatora i rozglądał się za tym co mogło wywołać taką reakcję. Nie podobało mu się to.
- Dla własnego bezpieczeństwa, proszę opuścić perymetr. Trafił pan w sam środek operacji…
- Odchędoż się plastikowy durniu. Mam tutaj materiał na Pulitzera i żaden żołnierzyk mi tego nie odbierze. Wypierniczaj tam gdzie reszta twojej gałęzi neandertalczyku – warknął operator nie przestając kręcić.
David westchnął. A miał przygotowaną taki fajny kryptonim dla całej tej operacji. Teraz właściwie uderzyło go, że w sumie mieli chyba działać po cichu. Albo i nie, bo wnioskując po rykach Yuriego to słyszano go już co najmniej w Białym Domu, a może i nawet na Kremlu. Nie było jednak powodów by być tak nieuprzejmym. W normalnych warunkach dałby takiemu dupkowi kolbą po głowie i kazał go wynieść w bezpieczną strefę. Teraz miał jednak większe możliwości. Skupił się na moment na samym urządzeniu i potraktował je nagłym przyciąganiem, a to wyślizgnęło się z nieprzygotowanych rąk. Spotkanie z ziemią skończyło się zgodnie z założeniem na całkowitej utracie przydatności delikatnego sprzętu. Żołnierz skupił resztę uwagi na bezpośrednim zagrożeniu.
- Mówiłem.

Obserwował z oddali starania oddziału, gotowy zainterweniować gdy tylko nadarzy się okazja. Skupiał się głównie na postaci Skal i jej dowódczym zdolnością. Bo chociaż na razie nie wykazywała się zdecydowaniem, to z każdym kolejnym dniem coraz lepiej czułą się z nową rolą. Przypomniał sobie ich pierwszą rozmowę.

***
David jako jeden z pierwszych pojawił się w kantynie. Wszystko wyglądało na razie surowo, raptem kilka stołów i kuchnia.
Ciekawe jaką kolorową papkę nam zafundują” - pomyślał zabierając tace, by po chwili zdziwić się niemiłosiernie. Jedzenie było nie tylko nie było szarą, bezsmakową breją ale było nawet dobre! Ciekawe co reszta o tym pomyśli.
Skal po powrocie do pokoi zdjęła z siebie część zbroi i teraz przemieszczała się po koszarach w prostym stroju pod zbroję. Wydawała się być niesamowicie zainteresowana daniami, które otrzymali.
David podniósł głowę z nad miski kaszy, po czym skinął na wojowniczkę, zachęcając by usiadła niedaleko.
Skal oderwała się od analizowania posiłku i zajęła miejsce naprzeciwko Davida. Ławy kantyny były dla niej odrobinę za ciasne.
- Chcesz mi zdradzić sekret, czym to jest? - Wskazała na posiłek. - Długo mnie nie było na ziemi.
- Sam chciałbym wiedzieć - odparł przełykając. - Wojskowe racje
- Nie jest to mięso Sahrimnira. - Skal zaczęła ostrożnie jeść, jakby badając to co im podano. - Jak się tym najeść?
- Racje wojskowe są tak budowane, żeby zepewnić odpowiednią wartość energetyczną oraz bilans mikroelementów potrzebnych żołnierzowi, niestety kosztem smaku - odparł David przeżuwając spokojnie. - To jednak nie jest w sumie niczego sobie. Nawet przyprawy dodali. Zawsze możesz też prosić o dokładkę, nie mamy tutaj chyba stałych racji. Ale wątpie by mieli tę… Sahrimnire czymkolwiek by nie była.
- Jest dzikiem. Zabijamy go co wieczór by zrobić wielką ucztę dla wojowników. - Skal przeżuwała niepewnie danie. Po chwili westchnęła ciężko.
- Nie wiem jak z tym liczeniem ale się chyba nie najem.
- Wystarczy wytrzymać kilka dni. Pewnie wkrótce dostosują “menu” - uśmiechnął się popijając wodą. - A jak już trochę się tutaj zadomowimy to i będzie można postarać się o prywatne dostawy, nie tylko jedzenia.
Skal roześmiała się i odstawiła pusty talerz.
- Ode mnie raczej nic nie zamówimy. - Asgardka zamyśliła się nad czymś obserwując resztę ekipy
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline