Administrator | Gdy Niestanka popędziła za swą wizją, Jaksa rozsiadł się wygodnie na wybranym przez siebie łożu, po czym, w świetle pochodni, raz jeszcze obejrzał, dokładniej jeszcze, niż przy kneziowym stole, przypominając sobie, jak Wojmir osady wskazywał, nazwy ich wymieniając.
A potem rozebrał się i, nie czekając na powrót Niestanki, spać się położył. * * *
Noc przebiegła spokojnie. Duchy dawnych strażników nie wałęsały się po starej siedzibie kniaziowych, zwierzęcy lokatorzy pochowali się po kątach i byli cicho, jak myszy pod miotłą, zaś powrót Niestanki tylko na moment przerwał spokojny sen Jaksy.
Świt za to nastał wyjątkowo zimny i gdyby nie to, że trzeba było wstawać, Jaksa musiałby wziąć dodatkowy koc. Dziury w ścianach starego budynku przepuszczały więcej świeżego (i bardzo zimnego) powietrza, niż by sobie tego Jaksa życzył.
Ale ponieważ i tak trza było się z łoża zwlec...
Przyodział się szybko, przywitał Niestankę skinieniem głowy, nie dopytując o skutki poszukiwań. Był pewien, że gdyby wypytywania o zmarłego woja skończyłoby się powodzeniem, dziewczyna podzieliłaby się sukcesem jeszcze w środku nocy.
Sprawdził, czy przypadkiem jakowymś nie zostawił jakiegoś drobiazgu z ekwipunku, po czy ułożył nieco koc na legowisku i wyszedł przed chatę, o krok jeno Niestankę wyprzedając.
Nie tylko oni już nie spali.
Nie spał też i Ratomir, który chyba noc całą spędził na szykowaniu się do wyprawy, nie spał też i Wojmir i towarzyszący mu wojacy.
Ktoś nawet, mądry jakiś człek, przygotował dla każdego parę kęsów chleba ze smalcem, by wędrowcy w drodze z głodu nie pomarli.
Po krótkiej chwili, potrzebnej na zapoznanie się i zjedzenie wspomnianego chleba, ruszyli
Droga, jak każda w górach, do zbyt łatwych nie należała. Ciągnąca wóz stara szkapa, konia udająca, również wędrówki nie ułatwiała - zbyt często trzeba było jej pomagać, albo i zastępować.
To jednak niczym było w porównaniu z tym, co zastali nad rzeki brzegiem. Cztery trupy, ze strzałami w ciele czy posiekane, nie nastrajały optymistycznie. Podobnie jak i fakt, iż z mostu zostały jedynie zgliszcza, a zza pleców dobiegały odgłosy świadczące o tym, iż nadciągają niezbyt przyjaźnie nastawione osoby.
Czy jednak decyzja Wojmira była słuszna? To się dopiero miało okazać.
Ostatnio edytowane przez Kerm : 23-11-2017 o 14:28.
|