Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-11-2017, 08:52   #14
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
- Zobaczymy co da się zrobić. - Mi przeszła do łazienki tym razem nie zamykając za sobą drzwi. Poczuła ulgę gdy woda zaczęła spłukiwać zaschnięte nasienie. Miała wrażenie jakby cały jej przód pokryty był dziwną maseczką. Przypominając sobie o początku nocy, przemyła też dokładnie twarz. Że też naprawdę przyszło jej do głowy zrobić coś takiego… poczuła jak rumieniec oblewa jej twarz. Szybko wyszła spod prysznica nie dając myślom dalej się rozkręcać. Wytarła się i owinęła ręcznikiem, tak ubrana wróciła do kuchni.

Nim usiadła ponownie na krześle, Androw powstrzymał ją gestem.
- Stój! Nie taka była umowa. Strój jak wcześniej - wskazał na jej ręcznik.
Mi poczuła jak rumieniec spod prysznica się powiększa. Wredny kocur, jak niby ma się skupić na jedzeniu bez ubrania. To nie tak, że nie mogła sobie zrobić czegoś innego do jedzenia. Ale jajecznica wyglądała bardzo dobrze.
- Wiesz, mógłbyś mi chociaż dotrzymać towarzystwa zdejmując bokserki.
Pokręcił głową.
- Moje śniadanie, moje zasady. - widać był twardym negocjatorem. Chyba nawet dosłownie, gdy patrzyła na specyficzne wybrzuszenie w jego bieliźnie.
Elsbet uśmiechnęła się. Chyba polubi także dyskusje z królową lodu.
- Ale to moja kuchnia. - Podeszła do Androw i zebrawszy w sobie co nieco odwagi odezwała się cicho. - Poza tym wygląda jakby cię odrobinę uwierały, a chciałabym byś czuł się tu swobodnie.
Białowłosy zmarszczył brwi. Kiedy Mi czekała na jego odpowiedź, on po prostu sięgnął dłonią do ręcznika zawiązanego na jej piersiach i jednym szarpnięciem rozwinął materiał, który opadł z szelestem na podłogę.
- Siadaj i jedz, bo stygnie. - skomentował Androw i... czy przypadkiem cień uśmiechu nie czaił się w kąciku jego ust, gdy przyglądał się teraz rudowłosej?
Elsbet zadrżała od chłodu, który nagle owiał jej ciało. Poczuła jak jej piersi unoszą się. Pokazała mu język, ale grzecznie zajęła miejsce przy stole.
- Okropny z ciebie kocurek. - Wzięła sztućce, skupiając wzrok na posiłku. To było dziwne, siedzieć nago przy stole. Czuła jak między nogami robi się jej niepokojąco ciepło. Powoli zabrała się za jedzenie, starając się oderwać myśli od palącego rumieńca. Po pierwszym kęsie odezwała się cicho. - Dziękuję.
Androw usiadł obok i otulił jej plecy ręcznikiem.
- Smacznego. - powiedział i również zabrał się za jedzenie, zerkając dość często na Małą Mi.
Nie za bardzo mogła sobie przypomnieć kiedy ostatnio jadła w domu jajecznicę. Po ostatnim razie już odtworzyła w pamięci kilka śniadań, ba nawet zrobiła sobie jakieś kanapki, w przeciągu tych kilku dni. Ręcznik na plecach odrobinę poprawiał jej zdolności do skupienia się na czymkolwiek i z tego co odtwarzała w swojej pamięci… nie za bardzo była pewna na jakich posiłkach żyła. Przypomina sobie jakieś kawa plus jabłko na śniadanie. Płatki… tak to było chyba jej ulubione danie, obok samotnej czarnej, a i tak z tego co udało się jej odtworzyć zazwyczaj nie jadła nic.
- Znów bardzo dobre. - Uśmiechnęła się kończąc posiłek i spojrzałą na Androw .- Przez ciebie przytyję.
- Nie wydaje mi się. Jestem wielofunkcyjny i zapewniam też intensywne spalanie... - poczuła jak jego dłoń wpełza między jej uda. Twarz Androw przybliżyła się do jej twarzy.
Odrobinę się speszyła, wiedząc że już jest tam lekko mokra, ale powstrzymała się od zaciśnięcia ud. Czy teraz też będą to robić? W sumie miała dzień wolny, pytanie czy Androw też. Chciała go, chciała wybić z głowy resztki tamtego snu. To wszystko wydawało się dziwnie nierealne. Była niemal pewna, że znów ją zostawi, że zostanie z tym wszystkim sama. Znów by posprzątała.. Ach powinna wziąć tabletkę! Poczuła jak rumieniec na jej twarzy się powiększa. Nie była pewna jak mu to powiedzieć, ale chyba to wszystko mogło zaczekać. Delikatnie objęła jego twarz dłońmi.
- Jakieś ćwiczenia? - Przysunęła swoją twarz do jego, jednak dotknęła jedynie swoim czubkiem nosa jego.
Od odsunął się odrobinę, by spojrzeć jej w oczy. Patrzył na nią w milczeniu, a jego dłoń pieściła jej łono, choć palce nie starały się na razie wpełznąć głębiej.
- Nie zrobię niczego, czego byś nie chciała, więc... musisz mi powiedzieć. - odezwał się w końcu.
Uśmiechnęła się i pocałowała go w czubek nosa. Delikatnie rozchyliła nogi ułatwiając mu dostęp do siebie.
- Będzie prościej jeśli powiesz na co masz ochotę. - Zanurzyła palce w jego włosach, nie odrywając od niego oczu. - Jeszcze nie wiem czego mogę chcieć, a czego nie.

Gdy to powiedziała, jego dłoń się cofnęła. Wstał od stołu nie patrząc na Elsbet.
- Czas na mnie. - Powiedział i ruszył w kierunku łóżka, gdzie leżały jego ubrania.
Elsbet spojrzała na niego zaskoczona. Coś było nie tak… ale nie rozumiała co. Podniosła się i ruszyła za nim. Nie chciała go powstrzymywać, jeśli czuł się tu niekomfortowo, miał prawo wyjść. Tyle że… nie chciała go wypuszczać.
- I znowu mi się wymykasz. - Idąc za nim nie wiedziała czy jest bardziej zła czy smutna. Miała serdecznie dość tego milczenia. Tych wszystkich niewiadomych. Nagle docierało do niej, że o Androw nie wie absolutnie nic i właśnie wymykała się jej szansa na to by chociaż spróbować się dowiedzieć. Podeszła do jego rzeczy i zabrała koszulkę, chowając ją za plecami. - Czemu?
Spojrzał na nią ponuro, po czym dokończył zapinania spodni. Dopiero wtedy się odezwał.
- Powiedziałaś, że będzie prościej... Ja nie szukam prostych rozwiązań, Mi. Coś jest... kurewsko nie tak w moim życiu. Coś mi te prochy zrobiły... Ze mną nigdy nie będzie prosto, więc jeśli w takiej chwili chowasz się, to znaczy, że nie jesteś gotowa na cały ten zjeb, który z sobą niosę. Serio, będzie lepiej, jeśli już pójdę. - Wyciągnął dłoń po koszulkę. Czekał aż sama mu ją da.
- Wiesz, że mówiąc prościej miałam na myśli tylko ewentualny seks. Nie chodziło mi o nas. - Elsbet zacisnęła pięści na trzymanej za plecami koszulce. Cofnęła się o krok od wyciągniętej dłoni. - Powiedziałeś, że nie zrobisz niczego, czego bym nie chciała. Nie chcę byś wychodził. Chcę się czegoś o tobie dowiedzieć. Chcę spróbować zrozumieć. To nie jest tak, że się chowam… - Zmusiła się by podnieść na niego wzrok. - Za to ty znowu uciekasz zamiast mi opowiedzieć, co jest nie tak.
Androw patrzył na nią chwilę bez słowa.
- Opowiedziałem i nie było to dla mnie łatwe. Jeśli tego nie rozumiesz, nie wiem jak mam ci to inaczej wytłumaczyć. Sam wiele nie rozumiem. Nie zawsze dostajemy to, czego chcemy.- Powiedział tylko i wyraźnie czekał dalej.
Mi oparła się plecami o ścianę, nadal chowając za sobą koszulkę Androw.
- Rozumiem tamto i powiedziałam że to akceptuję. Jednak z jakiegoś powodu wystarczy jedno słowo byś się na mnie obraził. - Mi wydęła policzki patrząc na chłopaka spode łba. - Jestem gotowa na ten cały zjeb, jak to ładnie określiłeś, więc jak coś się dzieje to chce wiedzieć.
Prychnął jak kot.
- Po prostu wciąż mam wątpliwości czy dobrze robię, że tu jestem. - Powiedział w końcu.
Mi wysunęła przed siebie dłoń z jego koszulką.
- Nie wiem czy to dobrze czy źle, ale byłoby mi ciężko gdyby cię tu nie było. - Opuściła wzrok na podłogę i po chwili dodała ciszej. - Znów miałam jeden z tych głupich snów.
Wziął koszulkę i założył na grzbiet. Potem spojrzał na dziewczynę z jak zwykle nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Chcesz opowiedzieć?
Przytaknęła ruchem głowy i podeszła do krzesła, na którym pozostał jej ręcznik. Owinęła się nim i rozejrzała się po pokoju zastanawiając się od czego właściwie ma zacząć. Nigdy za bardzo nie opowiadała o tych dziwnych snach, ale może poczuje jednak ulgę gdy w końcu się komuś wygada. Powoli zabrała się za zbieranie rzeczy po śniadaniu.
- Śniło mi się, że byłam zamknięta w czymś przypominającym takie walcowate akwarium. Byłam naga i wokół była taka dziwna zielonkawa woda. - Zerknęła na Androw i zabrała talerze do zlewu. - Byłam w jakimś dziwnym pomieszczeniu… chyba laboratorium i było tam drugie akwarium takie jak moje. - Wrzuciła naczynia, zostawiając sobie zmywanie na później i wydobyła z szyflady opakowanie ponumerowanych tabletek. Zaczęła się nim bawić nie do końca mogąc patrzeć na swego towarzysza. To co opowiadała było absurdalne i nie mogło być niczym więcej niż owocem jej chorej wyobraźni. Ale… skoro już się zdecydowała to trzeba było skończyć. Wyjęła jedną z tabletek i połknęła ją popijając kawą. - Wyszedł z niego mój sobowtór. Podszedł do mnie. Z jakiegoś powodu była przerażona. Zaczęła się dobijać do mojego akwarium… - Poczuła jak powracają poranne mdłości. Dopiła kawę i wstawiła filiżankę do zlewu. Gdy zaczęła mówić dalej jej głos był już słabszy. - Rozpłynęła się. Zupełnie jakby ktoś oblał ją kwasem. Bolało ją to. Krzyczała. - Elsbet podniosła wzrok na Androw. - Idiotyczny sen, prawda?
- Ja... miałem podobne. - Powiedział wyjątkowo cicho mężczyzna.
- Mówiłeś, że widziałeś mnie w takiej kapsule. Zakładam, że moja głowa coś sobie dopowiedziała do tego co mi opisałeś. - Mi skrzyżowała ręce na piersi gdy jej ciało przeszedł dreszcz. Nagle zrobiło się jej nieprzyjemnie zimno. - Muszę mieć coś nie tak z głową… Bo chyba lepiej bym była psychiczna niż by okazało się, że jestem jakimś klonem.
Androw podszedł i pogłaskał ją po włosach.
- Widzisz? Już przeze mnie świrujesz. Naprawdę będzie lepiej jeśli... sobie pójdę.
Elsbet przymknęła oczy, ciesząc się jeszcze chwilę jego dotykiem. Znów zostanie sama z tym wszystkim… pochyliła się i oparła czołem o jego klatkę piersiową. To było miło mieć kogoś obok siebie, a do tego strasznie łatwo szło się do tego przyzwyczaić. Mi wzięła głębszy oddech podświadomie zaciągając się znajomym zapachem.
- Te sny były zanim się pojawiłeś. - Odsunęła się od Androw i uśmiechnęła do niego. - Jedyne co zmieniłeś to, to że miałam kilka normalnych przebłysków. Jak się tu źle czujesz to zmykaj i tak nie za bardzo jestem w stanie cię zatrzymać, prawda?
- Zobaczymy się wieczorem... - objął ją ramieniem i przytulił do siebie. Najwyraźniej i jemu nie spieszyło się do wyjścia.
- Oboje mamy sny... podobne sny, oboje nie wiemy co zdarzyło się 2 lata temu w naszym życiu, oboje... czujemy, że się znamy. - Mówił, gładząc jej plecy dłonią. - Czasem zastanawiam się czy to nie wielki spisek. Jak na filmach... Pamiętasz “Pamięć Absolutną”?
Elsbet objęła go mocno. Najchętniej nigdzie by go nie wypuszczała. Może powinna go gdzieś przykuć… pytanie tylko do czego. Była niemal pewna, że kocurek uniósłby nawet grzejnik.
- Jeśli chodzi o kinematografię mam do nadrobienia chyba wszystko. - Puściła Androw odsuwając się. - Uważaj na siebie, dobrze? Niepokoi mnie ta cała akcja z mutantem.
- Nie ciebie jedyną. - niechętnie ją wypuścił i ruszył ku drzwiom - To co... widzimy się wieczorem przed koncertem? Thomas mówił, że powinniśmy być koło 20. O 21 koncert.
- Pewnie będę nawet chwilę wcześniej. - Elsbet odprowadziła go do wyjścia. Prawda jest taka, że nie miała nic do roboty i równie dobrze mogła od południa sączyć drinki w lokalu. - Bądź grzeczny kocurku.
Wyminął ją znów nie okazując nijak uczuć. Jedynie nim zamknęła drzwi, usłyszała z jego ust leniwe.
- Miaau.

Uśmiechnęła się zamykając za nim. Gdy jednak obejrzała się na puste mieszkanie spochmurniała. Oparła się o drzwi i osunęła na podłogę siadając na niej. Musiała się ogarnąć, ubrać, poćwiczyć do występu. Jednak tak bardzo brakowało jej w tej chwili sił. Chwilę posiedziała, delikatnie przesuwając dłonią po nagim ramieniu. Tak bardzo chciałaby kontynuować igraszki z nocy. Między nogami nadal czuła wilgoć, po jego porannym dotyku. Wstała szybko i poszła wymyć się jeszcze raz, wrzucając po drodze rzeczy do zmywarki. Rozpamiętywanie nocy do niczego jej nie doprowadzi, a musiała się przygotować na małą batalię tego wieczoru.
 
Aiko jest offline