Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-11-2017, 14:27   #100
Autumm
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
Dom Garaele
Eleint, Śródlecie.



Kupienie ubrania na kogoś, kto przerastał przeciętnego mieszkańca Phandalin o głowę - i w dodatku był kobietą - okazało się zadaniem równie trudnym jak walka ze smokiem. Przeborka była już na tyle zrezygnowana, by oswoić się z myślą, że spalone kwasem strzępki koszuli i spodni będą od teraz jej stałym ubiorem, ale na szczęście udało jej się po długich poszukiwaniach znaleźć jakieś odpowiednie rozmiary w składzie Kompani Lionshield. Co prawda ciuchy były wyraźnie szyte na mężczyznę i na pewno przeleżały na spodzie stosu materiałów dłużej, niż powinny, ale pomna poprzednich kłopotów wojowniczka od razu nabyła dwa komplety, w razie gdyby znów przyszło jej się znów potykać z czymś, co mogłoby przemodelować jej garderobę.

Ubrana wystarczająco odpowiednio i choć trochę odczyszczona po powrocie z dziczy, barbarzynka skierowała swe następne kroki tam, gdzie spodziewała się znaleźć kilka odpowiedzi na kołaczące jej się po głowie pytania - do lokalnej świątyni.



Przeborka nie znała boga - lub bogini - któremu poświęcona była kapliczka, znajdująca się przed wskazanym jej przez mieszkańców domem; na surowej Północy panowały zupełnie inne siły niż na bardziej “cywilizowanym” Południu. Miejsce kultu potrafiła jednak bez kłopotu rozpoznać, nawet jeśli była to kamienna, niezbyt wielka ruina, schowana na mocno zatłoczonym miejskim ryneczku.

Przepchnęła się do kamiennego ołtarza i przykucnęła pod kapliczką, ostrożnie kładąc na ziemi skromną ofiarę - koszyk z jedzeniem i winem. Nie wiedziała, jakie są tutejsze zwyczaje, ale bogowie byli podobni śmiertelnikom - też lubili dobrze zjeść i napić się czegoś mocniejszego od czasu do czasu, a skoro teraz wojowniczka znajdowała się na terenie jednego z nich, warto było zadbać o jego przychylność. Usługujący im kapłani także miewali podobne słabości, dlatego i do wspomnianej Gareale Przeborka nie zamierzała udawać się z pustymi rękami. Najpierw jednak chciała poznać kapłankę, a perspektywa spotkania w tym samym domostwie Torki - za którą wojowniczka, oględnie mówiąc, nie przepadała po ostatnich wydarzeniach - sprawiła, że barbarzynka już chyba bardziej wolałaby znów potykać się ze smokiem, niż męczyć się z nieprzyjemną rozmową.

Toporek jednak kusił - a miłość do pięknej i niebezpiecznej stali była w Przeborce jednak silniejsza niż jej skłonność do unikania niezręcznych sytuacji. Jeszcze raz skłoniła głowę przed kapliczką, wzięła głębszy oddech i zrobiwszy kilka kroków w stronę kapłańskiego domostwa, zapukała do drzwi możliwe zdecydowanie, starając się zachować obojętną minę, na wypadek gdyby w drzwiach stanęła “ta druga”, znana już jej, kapłanka.

Na szczęście drzwi otworzyła nieznana Przeborce elfka i po wymianie standardowych uprzejmości zaprosiła barbarzynkę do skromnego domostwa, pachnącego ziołami i niedawno gotowanym obiadem.
- Jak widzę Pani Losu była ci przychylna. Wam wszystkim - rzekła Garaele gdyobie kobiety usiadły przy stole w wydzielonym dla petentów pokoiku. Wydzielonym wyraźnie niedawno, przepierzenie pachniało jeszcze świeżym drewnem.

- Kto dba o bogów, o tego dbają bogowie. - barbarzynka skłoniła głowę przed kapłanką -Tak więc słyszałaś, co stało się w tych ruinach? To była piękna walka. Może prócz końca. - uśmiechnęła się lekko na wspomnienie walącego się zamczyska, które - choć było to mało honorowe zagranie - prawdopodobnie oszczędziło im większych ran.
- Aż prosi się, by ktoś o tym ułożył długą, piękną pieśń. Chciałam podziękować wszystkim siłom, które nas w tym trudzie wspierały... i przy okazji prosić o poradę. Drobną, zaiste. - dokończyła, kładąc na stole owiniętą w płótno broń.

Elfia kapłanka przygotowałą ingrediencje i skupiła się na modlitwie identyfikującej, ostrzegając, że to potrwa. I faktycznie, minęła świeca nim Garaele ponownie otworzyła oczy.

- Ten krasnoludzki topór bojowy jest magicznie wzmocniony, ale nie tylko. Przy uderzeniu w drewniany obiekt… czy istotę zadaje tyle obrażeń, na ile pozwala siła i umiejętności użytkownika. Został stworzony do walki z lasem; niektóre istoty mogą to wyczuwać, więc uważaj - rzekła, oddając broń Przeborce.

Wojowniczka obróciła ostrze w jedną i drugą stronę, jakby widziała je teraz po raz pierwszy. Westchnęła lekko.
- Przeklęty przedmiot. - stwierdziła z żalem, choć w jej głosie pobrzmiewała też ledwo uchwytna nuta podziwu,
- Po co ktoś miałby tworzyć coś takiego? - zastanowiła się na głos - Czy wy, ludzie Południa, aż tak boicie się Zielonej Matki? - pokręciła głową - Tak czy inaczej, będzie u mnie bezpieczny. Nie użyję go do niczego, lecz lepiej, bym miała go ja, niż ktoś, kogo może kusić ta zawarta w nim zła moc.
- Broń jest tak zła jak ręka ją dzierżąca. Sama w sobie nie zrobi ci krzywdy - rzekła kapłanka oddając topór i sprzątając stół.
- Znasz tych ludzi od strony serca, czcigodna. - Przeborka splotła palce, starając się znaleźć odpowiednie słowa - Jacy są, tak naprawdę. Sługom bogów dano ten dar, by umieli zaglądać wszystkim w dusze. - westchnęła - Los mnie miotał ostatnio jak liść, to tu, to tam. Szukam miejsca, gdzie mogłabym w końcu zapuścić korzenie. W ostatnim mieście wiele złego mnie od mieszkańców spotkało. Do Phandalin ściągnęła mnie obietnica, że każdy znajdzie tu miejsce. Więc... jak tu jest? Będzie tu pogoda dla włóczęgi z Północy?
- Tutejsi ludzie i nieludzie także przybyli tutaj by na ruinach starej osady zacząć nowe życie. Szukać… szczęścia - Garaele uśmiechnęła się lekko. - Są dobrzy, pomocni i poczciwi… póki ktoś nie sprawi, że staną się inni. Jak wszędzie. Rozgromienie bandy rzezimieszków, która jeszcze niedawno nas terroryzowała sprawiło, że ludzie uwierzyli we własne siły, że wspólnie można tu zbudować lepsze miejsce do życia niż to, z którego odeszli. Tylko od nas wszystkich zależy jak długo to potrwa.

Przeborka kiwnęła głową, na znak, że przyjmuje te słowa. Kapłani, druidzi i szamani zawsze wypowiadali się w ten sposób... nie wprost, ubierając swoje wykładnie w skomplikowane, gładkie zdania, pełne niejasności i nieoczywistych odpowiedzi. To od pytającego zależało, jak zinterpretuje i ułoży sobie w głowie taką "przepowiednię". Przeborka w słowach Garaele chciała usłyszeć dla siebie dobrą wróżbę... lecz ile w tym było prawdy o Phandalin, a ile jej życzeniowego myślenia?


Gdy Przeborka opuściła domostwo kapłanki Tymory, zostawiając na stole mały woreczek z garstką kamieni szlachetnych jako zapłatę za pomoc, dojrzała w tłumie znajomą twarz. Uma, kobieta która podróżowała w tej samej karawanie co barbarzynka, również rozpoznała Przeborkę. Podeszła do niej, starając się równocześnie opanować swoją czwórkę potomstwa.

- Słyszałam, że wyjechałaś, ale widzę, że wróciłaś. To dobrze. Warto być wśród znajomych twarzy, dobrych dusz - zaczęła bez wstępów, jakby kobiety widziały się przed chwilą przy robieniu prania czy deptaniu kapusty. - Hank dostał pracę przy wyrębie, wiesz? Ale to mało, żeby tyle gąb wyżywić… - z niechęcią spojrzała na swoje dzieci. - … a dla baby tu wiele roboty nie ma. Chcieliśmy kawałek gruntu wydzierżawić, już zacząć przed zimą glebę karczować i z kamieni oczyszczać, żeby na wiosnę siać było można, ale teraz to kto wie, czy nam jej nie zabiorą… Szkoda gadać! Jak nie masz gdzie spać przez tych, tfu!, dziwaków to nam niziołki stodoły użyczyły. Nawet z kuchni skorzystać dają. Jedno posłanie więcej nie zrobi różnicy w tej ciasnocie. Trzeba sobie pomagać, prawda?

- Dz.. Dziękuję. - kobietę wyraźnie zaskoczyła ta propozycja obcej jej, bądź co bądź, osoby - Mam namiot i upatrzone zielone miejsce dla siebie i konia. Lubię tak, blisko ziemi. - dodała szybko, trochę się tłumacząc. Lata wojaczki odzwyczaiły ją od wygód. A słowo “ciasnota” i wizja spędzenia nocy wraz z tłumkiem pochrapujących i wiercących się ludzi jakoś nie wyglądała lepiej niż noc może i w zimnym, ale za to pojedynczym, namiocie.

- Hm, jak tam sobie chcesz. - wzruszyła ramionami Uma. Najwyraźniej nie dziwiło ją takie zachowanie kobiety, która zarabiała na życie włoczeniem się po traktach. - Jakbyś zmieniła zdanie to miejsce się znajdzie. Na dobrą opowieść też.

Pomachała wojowniczce i zagoniła dzieciaki w dróżkę między domami.

Przeborka jeszcze chwilę odprowadzała ją wzrokiem, zastanawiając się, jak to, co właśnie się stało, ma się do jej rozmowy z kapłanką... a potem, z głową wciąż pełną pytań, zaczęła wracać do swojego małego namiociku i zostawionego przy nim konia. Wieczorem miała plan spotkać się z resztą awanturników w gospodzie, do tego czasu chciała jednak chwilę wypocząć i co najważniejsze, wziąć porządną kąpiel w płynącym niedaleko strumieniu...


 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!

Ostatnio edytowane przez Autumm : 26-11-2017 o 18:38.
Autumm jest offline