Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-11-2017, 23:15   #14
Hakon
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Post wspólny Hakona & Mi Raaza
Brandon pierwszy wcisnął by otworzyć wiadomość. Gdy się wyświetliła spojrzał na Teścia.
- Sam widzisz. Coś się stało. To nie jej chęć podróżowania.- Mówił blednąc na całej twarzy.
Po chwili zaczął szukać na mapie lokalizacji klubu Pure. Nie minęło dużo czasu a znalazł wytyczoną drogę z domu pod klub.
- Jedziemy, nie ma na co czekać - Dominc klepnął w ramię zięcia.
- Po drodze powiesz mi jaki jest twój stosunek do spraw paranormalnych. Wiesz, kosmici, duchy. Całe to “Z archiwum X” - Zapytał niby mimochodem profesor.
Zięć popatrzył dziwnie na teścia wstając uprzednio zamykając komputer.
- A co niby o tym mam sądzić? Rząd posiada dowody potwierdzenie obecności obcych.- Szybko wytłumaczył łapiąc za kluczyki od wozu i kurtkę.
- No - pokiwał ze zrozumieniem głową teść. - Wszystko wskazuje na to, że to co się tu zadziało nie mieści się w granicach tego co określiłbyś mianem normalności.
Gdy tylko wyszli na zewnątrz Dominic odpalił papierosa.
- Jedziemy waszym?
- Czemu uważasz, że to z przysłowiową normalnością nie ma nic wspólnego?- Zapytał Brandon podchodząc do suva.


- Myślę, że tak. Mam zatankowany a coś mi się wydaje, że sporo czasu spędzimy w drodze.- Dodał otwierając auto.
Dominic zatrzymał się przy samochodzie chcąc w spokoju dopalić papierosa. W głowie miał Natalie mówiącą: „Przecież tym autem jeżdżą nasze dzieci!”
- Widzisz, te znaki w domu… to nie jest coś typowego. Ten łapacz snów też. Wiesz, gdy pokłócisz się z koleżanką, to nie malujesz kredą egipskich hieroglifów i bariery ochronnej. Jeżeli podejrzewasz męża o nieuczciwość, to nie robisz talizmanu z ludzkich włosów. Chyba, że koleżanka może przeklnąć cię staroegipską klątwą. Rozumiesz do czego piję Brandon?
Dominic prawie nigdy nie zwracał się do zięcia po imieniu.
Młodszy z mężczyzn otworzył auto i oparł się dach. Popatrzył na teścia z lekkim zdziwieniem.
- Czyli Natalie uważa, że jestem niewierny?- Zapytał z niesmakiem na twarzy. Dziwnie się czuł gdy Dominic powiedział do niego po imieniu.
Dominic wypuścił dym ze zrezygnowania.
- Nie o to chodzi. To był przykład.
Wyrzucił peta.
- Jedziemy. Zdaje się, że muszę ci kilka rzeczy opowiedzieć. Ale myślę, że lepiej będzie jeżeli ja poprowadzę.
- Proszę bardzo.- Odsunął się Brandon od wozu i zaczął omijać od maski rzucając Dominikowi kluczyki.
- Myślisz, że ten ktoś z kim się spotkamy jest kimś “innym”?
- Nie wiem - powiedział wsiadając za kierownicę.
- Od czego by tu zacząć, widzisz wampiry, wilkołaki, duchy, kosmici… najpewniej wszystko to istnieje. Ale są też siły - zawahał się - no takie nasze wsparcie, żeby z tym wszystkim nie było tak do końca przejebane. I te siły dbają o dobre uroki.
Samochód ruszył powoli. Teść zerkał na zięcia i jego reakcję, aż w końcu zaczął przyspieszać.
- Na miejscu okaże się kto to taki.
- Nie żebym było niedowiarkiem, ale wilkołaki? Wampiry? Czy to nie bajki?- Pytał z uniesioną brwią Brandon.
- Duchy jeszcze rozumiem bo czuję, że istnieją.- Spojrzał na drogę by po chwili wrócić wzrokiem do teścia.
- No, ale ok. Są wampiry itd. A co wspiera równowagę? Inkwizycja, anioły?- Dodał półżartem półserio.
- Wilkołaki były znane w europie. Człowiek wilk, czyli francuskie luop-garou czy też łaciński likantrop. Według niektórych obrzucony klątwą, według innych urodzony jako odmieniec. Widzisz, na długo zanim ludy europy wymieniły się kulturowo z mieszkańcami obu ameryk tutaj wierzono, że ludzie-wilki przeprowadzają dusze zmarłych do świata duchów. A na koniec najciekawsze: Mongołowie, Chińczycy, Indianie z Ameryki Północnej i Europejczycy mieli swoje mity o wilczycy karmicielce. Romulus i Remus coś ci mówią? Widzisz wspólne wierzenia mimo bariery geograficznej są dość istotną przesłanką. Z wampirami jest podobnie. Co zaś do tych dobrych… cóż wydaje mi się, że po części anioły. Po części inkwizycja - uśmiechnął się.
- A po części zwykli ludzie - dokończył Dominic.
Brandon kiwał głową na potwierdzenie tego, że wie o czym mówi teść.
- No, ale od wieków nie słyszałem o żadnej legendzie o wampirach czy wilkołakach. Ostatnia to chyba Drakula.- Wzruszył ramionami zastanawiając się chwilę.
- Teraz media są tak potężne, że by chyba było o tym głośniej a nie tylko seriale czy filmy SF. Czy to Inkwizycja nie wybiła?
- Głównymi zasługami inkwizycji było spowolnienie postępu, palenie na stosie kobiet ważących herbatę z ruty, która pozwoliła pozbyć się niechcianych ciąż. Pomyśl, gdybyś był wampirem, który jest nieśmiertelny i pije ludzką krew, to co by się z tobą stało, gdyby ktoś o tobie opowiedział w telewizji? - zapytał Dominic wchodząc nieco zbyt ostro w zakręt.
Brandon przytrzymał się fotela i drugą ręką słupka by nie polecieć w kabinie na szybę.
- Zwolnij!- Żachnął się młodszy. - Mamy robotę do zrobienia a nie zostawić moich synów samych bez rodziców.
- Nie wiem co bym zrobił, ale Drakula był potężny. Nikt mu nie zagrażał. Teraz też jest jakiś Drak?- Brandon odetchnął gdy wyjechali na jeden z prostych odcinków trasy między zabudowaniami miast.


- GPS pokazuje, że na najbliższym zjeździe w prawo mamy zjechać.- Oznajmił i wrócił do obserwacji drogi i rozmowy z Dominiciem.
- Ciekawi mnie, czy czytałeś Drakulę w oryginale, czy raczej sugerujesz się adaptacjami holywoodzkimi. Dla przeciętnego człowieka język stosowany w XIX wieku nie jest zbyt przystępny. Choć Drakula to i tak pestka w porównaniu z tym jak napisano Frankensteina. Choć to może być spowodowane popularnością narkotyków w tamtym okresie. Ale wracając do tematu: tak. Nie możemy wykluczyć, że jakiś wampir żyje w tej chwili wśród ludzi. Ale spokojnie, Natalie raczej nie bała się wampira. W domu brakowało czosnku wokół drzwi. A bariera powinna nosić symbol wody, a nie pętli - Dominic skręcił i dodał:
- Skąd macie GPS? Pozwalają wam wynosić z wojska takie zabawki?
Brandon się uśmiechnął i odwrócił twarzą do Dominica.
- Zapomniałeś, że jestem oficerem armii i mogę wiele. No i do tego to już dość popularne narzędzie w zawodowej armii.- Odpowiedział na pytanie i wskazał palce miejsce docelowe ich wyprawy.
- Może zaparkuj tu.- Wskazał Kapitan US Army wolne miejsce na przeciwko klubu.
Profesor zaparkował zgodnie z poleceniem. Czuł się pewniej mając ze sobą zawodowego żołnierza.
- No to idziemy - powiedział odpalając papierosa. - Jeszcze tylko spalę.
Nim Brandon wyszedł sprawdził czy czysty jest jego pistolet. Był jak zwykle. Uśmiechnął się sam do siebie i wsunął go za pasek wysiadając. Kurtka dobrze kryła broń.
- Spoko. Pal a ja się rozejrzę szybko czy coś nietypowego w okolicy. - Brandon jako oficer Rangersów był dobrze wyszkolonym żołnierzem. Wiedział jak i gdzie się ustawić by móc pilnować terenu i jakie drogi ewentualnej ucieczki wybrać.
Gdy już miał plan ewentualnej ucieczki podszedł do Dominica.
- Gotowy? No to chodźmy.
Dominic kiwnął głową i zgasił papierosa.
 
Hakon jest offline