Pobyt w Delberz Axel mógł określić dwoma słowami - słodkie lenistwo.
Oczywiście nie do końca była to prawda. Miał na głowie barkę, której nie tylko trzeba było pilnować, ale i o nią zadbać. Nie do wiary, ile pracy trzeba było włożyć w to, by łódź nie zarosła brudem, chociaż Syrenka nic nie robiła, tylko stała w porcie. No ale dzięki temu Axel poznał barkę od stóp do głów, czyli od zęzy po top masztu.
Wałęsając się po nabrzeżu i odwiedzając sąsiadów rozwinął swe 'żeglarskie' słownictwo (i odróżniać bakburtę od sterburty), tudzież podniósł teoretyczną wiedzę na temat żeglugi śródlądowej, ze szczególnym uwzględnieniem miejsc, gdzie dają dobre piwo i panienki dobrze dają.
Przepędził paru włóczęgów, co zamierzali skorzystać z darmowego noclegu, odrzucił parę ofert sprzedania (od ręki, bez formalności) Syrenki wraz z ładunkiem.
Gdy kompani pojawili się na pokładzie barki, mógł śmiało zacytować słowa znanej marynarskiej śpiewki:
"Gotowe łodzie i wszystko jest klar..."
- Najpierw sprzedajmy ładunek, a potem możemy płynąć, gdzie zachcesz - odparł na pytanie Wolfganga. |