Wątek: Knurzysko [+18]
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2017, 12:19   #9
Szkuner
 
Szkuner's Avatar
 
Reputacja: 1 Szkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputację

Wszyscy

Przechyły i przechyły, chciałoby się śpiewać, lecz czółno mknęło przez ciemne wody Wisły, a załadunek w postaci trójki dorosłych osób nie pomagał w stabilnej żegludze. Mimo dziewczęcego doświadczenia jakim dysponowała Niestanka, łódź wydrążona w pniu starego drzewa nie słuchała się jak należy i miast trzymać się bezpiecznego brzegu, wylazła na otwartą, mętną wodę zdradzieckiej rzeki. Szybko, bo za pierwszym zakrętem, ujrzeli wspomniany bród, który brodem był zaiste dziwnym. Prezentował się w postaci piaszczystej, zarośniętej krzakami wysepki, która wyłoniła się po środku koryta rzeki, a z obu stron lądu prowadziły do niej rzadko powtykane kłody i kamienie. W wyobraźni skoki po tychże stopniach wyglądały na możliwe, lecz praktycznie okazać mogły się jako trasa wyjątkowo trudna. Nim jednak ujrzeli bród, doszedł do ich uszu szczęk spotykającej się w starciu broni. To grupa Wojmira siedziała przy pierwszych, kamiennych “stopniach”, osaczona przez czterech przeciwników, co glewiami i włóczniami na dystans dźgało tarcze kneziowskich wojowników. Co było najgorsze i ciężkie do zrozumienia, to widok wrogów, którzy tak jak i wojmirowscy żołdacy, uzbrojeni byli w kolczugi, szyszaki oraz barwy sandomierskiego wojska. Zdrada? Widać było, mimo mgły i pewnej odległości, że twarz Wojmira maluje się purpurą i straszliwą wściekłością.
Nagły krzyk i jęk bólu wybił się ponad odgłosy potyczki. To jeden z żołdaków przewrócił się, kiedy ostry grot przeszył jego udo. Jaksa szeroko otwartymi oczyma chciał dojrzeć miejsce, skąd strzała wypadła, ale jak na przewrotną złość promienie zachodzącego już Słońca, co przedzierały się przez wieczorne mgły, tknęły jego wrażliwy wzrok. Musiał oczy spuścić, aby brzydki ból ustał, przyzwyczaił się do niekorzystnego położenia. Mógł strzelać, lecz w przechyłach łodzi i tylko do tych, co stoją przy brzegu. Miotacz z zarośli okazał się nieosiągalny na obecną chwilę.
Mknęli wprost na piaszczystą wysepkę, parę chwil minie, nim dotrą do wspomniane brodu. Niestance udało się na tyle opanować łódź, aby ta nie zatonęła pod siłą mocnego nurtu.
Tylko cosik jęło kłuć ją w płucach, zmęczenie dawało się we znaki, wypruwało z ramion siły do sprawnej kontroli nad chwiejnym czółnem. Jest świadoma tego, że ktoś powinien szybko wspomóc ją w prowadzeniu tej ciężkiej kłody.
 
Szkuner jest offline