Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2017, 16:23   #127
druidh
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Ryzykowny pomysł wejścia na wierzę w celu rozglądnięcia się po okolicy okazał się ostatecznie dobry. Mężczyzna nie był może najlepszym towarzystwem na popołudniową herbatkę, ale nie wyglądał też na kogoś kto miałby wbić jej nóż w plecy... przynajmniej nie zrobił tego w drodze na górę. Napięcie zdążyło na chwilę opaść, nie na długo jednak.

Ros chyba od urodzenia uwielbiała przebywać na wszelkiego rodzaju wieżach i innych wysoko położonych miejscach, z których można było zobaczyć coś dalej. W Vilsen to było morze dachów i od czasu do czasu morze samo w sobie. Tutaj okolica prezentowała się znacznie lepiej i prawie można było zapomnieć, że w krainie tej królują przemoc i śmierć. Ironia losu.

Dość szybko udało jej się wypatrzeć coś co wyglądało groźnie. Karawana niewolników, najwyraźniej. Oglądnęła jej przywódcę, przeliczyła strażników, było oczywiste, że spotkanie z nimi skończyłoby się raczej powiększeniem liczby więźniów, niż czymkolwiek innym. Ros jednak wcale nie była pewna, czy właśnie to wzbudziło w niej tak wielki niepokój. Przebiegła lunetą po twarzach wszystkich obecnych w grupie, bardziej odruchowo, niż szukając kogoś konkretnego... ale... Chwilę później pomyślała, że mogła tego nie robić. Był tam On. Lord, anioł i dowódca na statku we własnej osobie. 'Co on tam robił?!' krzyczał jakiś głos w jej rozszalałych momentalnie myślach. Trochę utraciła panowanie nad ciałem i oderwała lunetę od oka, żeby móc chociaż na chwilę się skupić. Bestard wziął przedmiot z ręki i oglądnął miejsce nieco zainteresowany. Ros spojrzała na niego nieobecnym wzrokiem, ale powiedział coś, co ponownie wróciło jej świadomość:

- Skoro karawana niewolników nie jest jakimś wyjątkowym zagrożeniem, to co tam się jeszcze czai? - usłyszała własny głos.

Gdy Bestard skończył, ponownie zaczęła obserwować linię morza, a potem każdy możliwy kierunek, próbując zająć się czymś i licząc, że może w końcu uspokoi się na tyle, aby w miarę normalnie wrócić na dół. Mężczyzna raczej nie powinien się dowiedzieć, co tak ją wyprowadziło z równowagi. 'Kto był w stanie zdobyć tak świetnie zorganizowany statek?' Dla nich ta banda zbójców wyglądała groźnie, ale w jaki sposób mogliby oni zdobyć kogokolwiek z 'Gwiazdy?'. Musiał być ktoś jeszcze, siła której nie widzieli, ktoś kto pokonał elfy, albo... Statek którym dowodził Galadrion to była łajba zdobyta po demonach. Tak czy inaczej ciężko było ustalić co się dokładnie mogło stać. Wreszcie odzyskała nad sobą kontrolę.

- Wracamy? - zapytała mężczyznę. Prawie zapomniała, że to ktoś, kogo ataku jeszcze chwilę temu się obawiała. Wróciła jej czujność, ale była pewna, że czynienie sobie wrogów z tej grupy to ostatnia rzecz, której mogli chcieć.

Schodziła na dół, z zamiarem omówienia na osobności wszystkich spostrzeżeń z Maelarem. To co widzieli wspólnie, mogła omawiać otwarcie, ale to kogo rozpoznała wśród jeńców musiało na razie pozostać tajemnicą ich grupy... ostatecznie, pomyślała, jeśli zdołaliby pomóc aniołowi i jego towarzyszom, zdobyli by całkiem mocnego sojusznika.
 
__________________
by dru'

Ostatnio edytowane przez druidh : 26-11-2017 o 17:25.
druidh jest offline