Nic nie szło gładko, taki los.
Niby o północy zerknęła w księgi ale bez zrozumienia. Potrzebny bedzie tłumacz. Czy w Vazikh jakiegoś znajdzie? To był na tą chwilę Zahiji priorytet.
Ale by myszkować po mieście trzeba wpierw do niego wejść.
Strażników potulnie zapewniła, ze nikt z nich nie szuka kłopotów. Ich argumentacja wydała sie jednak wiedźmie dziwna.
- Dlaczego Vazikh jest tak ważne? - zapytała zaciekawiona.
A potem poruszyła jeszcze jedną kwestię, bo już z daleka wzbudzał w niej niepokój słup tłustego dymu i trzy skwierczące na stosie ciała.
-Kogóż przyszło żegnać aż stu żałobników? Co tu się stało? |