Podróż karawaną po pustynnych ostępach nie należała do łatwych, ale wreszcie mieli okazję ujrzeć bramy bezpiecznej osady i chwilę odpocząć w spokojnej atmosferze. Nim jednak dotarli do murów, ich uwagę przykuł tłum ludzi na przedpolach, którzy wydawali się być pogrążeni w świętobliwym transie. Po chwili podeszli do nich strażnicy, domagając się określenia zamiarów podróżnych.
- Jesteśmy tylko strudzonymi wędrowcami, którzy pragną jedynie spokojnego odpoczynku i ciepłej strawy. Jam jest Igwe z plemienia Tanaba i ręczę za tych ludzi. Przybyliśmy tu w przyjaznych intencjach - powiedział wysoki, czarnoskóry pirat z charakterystyczną blizną na torsie, dzięki której zawdzięczał swój przydomek "Blizna".
- Opowiedzcie nam o lokalnych zwyczajach. Nie chcielibyśmy kogoś przypadkiem urazić - dodał po chwili, po czym wymownie wskazał ruchem głowy tłum żałobników.