Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2017, 20:58   #170
Kolejny
 
Kolejny's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputację
Stał w cieniu skalnego monstrum, będąc obolały i wycieńczony po walce z martwą teraz Obdarzoną. Nawet Pirat był bez szans. Teraz, gdy spojrzenie olbrzyma skierowało się na niego, poczuł tylko lekki dreszczyk. Nie było ucieczki. Nie wiedział, czy to przez niedawne przejęcie mocy, ale nie czuł nawet strachu czy rozpaczy. Wiedział, na co się pisał, tak jak Thurston i każdy inny Obdarzony ruszający w teren. Mu nie zostało już prawie nic do stracenia. Był gotowy na śmierć podczas misji i właśnie ta chwila nadeszła.
Rozkoszował się tymi ostatnimi sekundami, skupiając się na przyjemnym uczuciu ciepła rozlewającego się w nim jak rzeka... Wtedy to zauważył. Zrozumiał szybko, co się dzieje, ale widok tworzącego się wodnego smoka i tak go zszokował. To naprawdę miał być pojedynek gigantów. Z mieszanką zrezygnowania i nadziei słuchał rozmowy dwóch żywiołów. Początkowo nie mógł zrozumieć, czemu Susanoo w ogóle podejmuje próbę negocjacji, ale po chwili zrozumiał. Pirat nadal żył.
Elliot sposępniał, gdy Evangelist użył jego niedawnego przeciwnika jako pretekstu. Jeszcze chwilę temu zabiłby on Pirata i go bez zastanowienia, podobnie jak zmarła Obdarzona. To oni zaatakowali i zawiedli, a członek Mroku i tak zmierzał odrzucić szansę na własny bezpieczny odwrót. Ale co White mógł zrobić, aby to zmienić? Wątpił, że w ogóle usłyszą go z tej odległości. To była wojna i wygrywał silniejszy. Evangelist mógł zadecydować, czy chce dalej walczyć czy odpuścić. Żałował Pirata, ale wiedział on wcześniej, czym ryzykował. Zapewne gdyby odwrócić sytuację, sam nie zawahałby się ani chwili.
Napięcie rosło, ale Brytyjczyk wiedział już, jak to się najpewniej rozwinie. Mógł tylko mieć nadzieję, że nie zginie przy okazji zniszczeń obszarowych w wyniku tej potyczki o niepojętej skali.

- On się bronił, masz mu to za złe? - Susanoo nie zamierzał dać się zbić z tropu, choć teraz pewnie blefował, nie widział przecież tej walki.
- Być może. Ale Pirat nas zaatakował - spokojnie, na ile to możliwe w takiej sytuacji odparł Evangelist.
- Bo rozpieprzałeś dorzecze! - zarzucił natychmiast powiernik żywiołu wody.
- Wykonywałem zlecenie lokalnego rządu. Mam nawet umowę na piśmie. Chcesz sprawdzić? - członek Mroku był nadal opanowany.
- O czym ty pierdolisz?! - Alex zaczynał być poirytowany.
- O zleceniu przebudowy koryta rzeki, żeby umożliwić postawienie tamy rzecznej, która byłaby jednocześnie elektrownią, a powstały zbiornik zasilał okoliczne pola. W związku z tym, że zostałem przy tej pracy zaatakowany, zacząłem się bronić. W ten sposób naruszyliście granice suwerennego państwa. Na forum ONZ na pewno będą o tym mówić.
Susanoo spojrzał na White’a, jakby szukając jakiegokolwiek wyjaśnienia z jego strony.
Elliot sam nie dowierzał temu, co słyszał i poczuł się zagubiony. Rzeczywiście przekroczyli z Piratem granicę, ale w to, że oni tu byli przestępcami nie mógł uwierzyć.
- Ja zostałem zaatakowany pierwszy i działałem we własnej obronie. Natomiast granicę przekroczyliśmy dlatego, że trzęsienie ziemi stanowiło zagrożenie dla cywilów, a zablokowana rzeka mogła podtopić wioski. Nie zostaliśmy poinformowani o żadnych zleceniach. Poza tym rząd Gambii nie powinien móc nic ustalać, bo nie został wybrany demokratycznie. Wątpię, że mógłby ot tak zbudować tamę bez konsultacji z innymi państwami, przez które przepływa rzeka. – nie był prawnikiem i znał tylko ogólny zarys sytuacji politycznej, ale wydawało mu się to logiczne – I przede wszystkim Mrok jest uznawany za organizację terrorystyczną, przez co wszyscy jego członkowie są traktowani jak zagrożenie.
Spoglądał niepewnie po powiernikach Żywiołów i Piracie. Może dałby radę jakoś uwolnić się z tych kajdan, ale White nie miał jak mu w tym teraz pomóc.
Susanoo podniósł głowę i skierował wzrok z powrotem na Evangelista. Członek Mroku nadal spoglądał na White’a.
- W zasadzie to masz zupełną rację - zgodził się z tokiem rozumowania Brytyjczyka co dla niego mogło być raczej szokujące. - I choć można się bawić w interpretacje, to ja tego nie zamierzam zrobić. Mimo wszystko nie oddam wam pola za darmo. Jestem w stanie przełknąć śmierć towarzysza i oszczędzić Pirata, ale muszę dokończyć to do czego się zobowiązałem i postawić tą tamę.
- Nie mogę na to pozwolić - natychmiast odparł Nadzorca Światła na Afrykę.
- W takim razie zacznij się żegnać z Piratem - stwierdził ponuro Evangelist.
Przyznanie mu racji przez członka Mroku było bardzo niespodziewane, ale rzeczywiście wciąż nie oznaczało to, że żywioł był do czegokolwiek zobowiązany. Brytyjczyk naprawdę nie widział rozwiązania, najlepszą opcją wydawało mu się pozwolenie Evangelistowi na postawienie tamy i później jak najszybsze zniszczenie jej, ale sam nie wiedział, jak dużo mogły być tego konsekwencje. Ani powiernik ziemi ani wody nie chcieli ustąpić wystarczająco, by każdy mógł wyjść stąd żywy. Przez chwilę przez myśl przeszło mu, żeby zaoferować się samemu jako zastępstwo za poległą obdarzoną, ale zdawał sobie sprawę, jak niedorzeczne by to było. Ani Mrok ani Biały nie wybaczyłby mu tego. Poza tym jego wartość była nieporównywalnie mniejsza od Pirata i bardzo prawdopodobne było, że wrogi żywioł po prostu by go wyśmiał. Co innego mógł zrobić? Gdy zacznie się walka będzie mógł tylko trzymać kciuki za samego siebie, Thurstona i Susanoo. Nie mógł się jednak sprowadzić do tego, żeby odrzucić jakiekolwiek resztki honoru miał i znowu zmienić strony. Żałował tylko, że naprawdę nie ma jak, inaczej niż zdradzając samego siebie, pomóc tym ze Światła. Niepocieszony dodał jeszcze w ostatnim zrywie, niesiony nagłym przypływem odwagi w obliczu najgorzej opcji:
- Jeśli możemy kontrolować wodę tama nic nie zmieni tak czy inaczej, a równie dobrze ze strony Światła może nadchodzić już teraz wsparcie. Zabijając Pirata wchodzisz w przegraną bitwę i wszystko to będzie na nic. W Chicago zabiliście miliony osób bez żadnych konsekwencji… Spasowanie tutaj nie sprawi, że cokolwiek stracicie. Mrok i tak zabił więcej jasnych kryształów. Jestem nikim ale żaden dowódca nie chciałby, żeby żywioł tak ryzykował, a już na pewno Mazzentrop. Nie warto walczyć i ginąć o kupę ziemi na jakimś pustkowiu, jeśli ma się wybór. Ale to nie moja decyzja.

Po jego słowach zapadła cisza. Thurston próbował się poruszyć, ale Evangelist tylko mocniej go ścisnął.
- Chyba mnie nie doceniasz, twierdząc, że wchodzę w przegraną bitwę - odparł powiernik żywiołu Ziemi po dłuższej chwili. - Gdyby tak było, Susanoo nie tracił by czasu na pertraktacje. I choć ma nade mną przewagę z racji typu żywiołu… To dobrze wie, że jestem najstarszym posiadaczem żywiołu na świecie. Moja ziemia była pierwszym, który się pojawił - po jego słowach olbrzymi golem się poruszył i wyprostował.
Był teraz jak wielka góra pośrodku doliny.
- Jednak twoje wnioski ponownie były trafne. Postawienie tamy będzie bez sensu, jeśli cofniecie stąd wodę. Nie mogę jednak wrócić z pustymi rękami do moich pracodawców, czyli rządu Gambii. Proponuję następujące rozwiązanie. Odstąpię od zmiany ukształtowania terenu, więcej przywrócę dotychczasowy bieg rzeki. Natomiast wojska okupanta opuszczą kraj i nie będą już więcej przekraczały granic wolnego kraju Gambii.
Susanoo założył ręce na piersi, ale nic się nie odezwał.
Atmosfera dalej była napięta. White spojrzał na Susanoo. Miał wrażenie, że to, co oferował Evangelist teraz dało się w pewnej części zaakceptować. Ale żywioł Wody zdawał się być nieustępliwy, może nawet bardziej od przeciwnika. Jasnym jednak było, że nie da rady tutaj osiągnąć całkowitego zwycięstwa. Musiał sprawić, żeby to wyglądało jak korzystny kompromis dla obu stron. Ciężko było myśleć pod taką presją i zmęczeniem, ale widząc, że Evangelist go słucha Elliot miał dodatkową motywację.
- Na to Światło nie ma wpływu, oficjalnie nie może się wtrącać w sprawy zwykłych ludzi. Ochraniamy tutaj jedynie cywilów... Chociaż jak sam powiedziałeś nasza obecność tutaj jest naruszeniem granic państwa i przerwaniem zlecenia rządu Gambii. Zabijając teraz Pirata z zimną krwią udowadniasz, że nasza interwencja była słuszna, dajesz nam usprawiedliwienie poprzez odrzucenie roli ofiary. Przelanie krwi spowoduje, że zyskasz w najlepszym wypadku dwie nowe moce, ale do władz Gambii wrócisz z pustymi rękami. Odchodząc teraz, udając ucieczkę, nie ryzykujesz niczym, a Gambii dajesz świetny argument przeciwko Światłu i częściowo także rządowi Senegalu. To może nas zaboleć bardziej niż strata nieważne jak dobrego wojownika.
Patrzył cały czas w górę, na skalnego olbrzyma, próbując ze wszystkich sił przekonać go, że osiągnie więcej wycofując się, co jednak rzeczywiście było prawdą. Okazja do ośmieszenia Światła na forum międzynarodowym mogła być potężniejszą bronią nawet od zabójstwa takiego Obdarzonego jak Thurston.
- Ja też mam ciemny kryształ i wiem, jak upajające jest zabójstwo i walka. Twoja towarzyszka zaatakowała pierwsza, ale z wielkim trudem ją pokonałem po uczciwej walce. Gdybym był wielokrotnie potężniejszy i bardziej doświadczony być może próbowałbym jej użyć jako karty przetargowej, spojrzałbym na większy obraz. Przed przybyciem Susanoo zabiłbyś nas wszystkich bez mrugnięcia okiem, gdybym miał wystarczającą moc może też byśmy już nie rozmawiali. Sytuacja jest jednak taka a nie inna i gdybym był najstarszym żywiołem może wiedziałbym, co zrobić najlepiej.
Po raz kolejny spojrzenia wszystkich spoczęły na młodym Brytyjczyku. Susanoo co prawda nadal kontrolował ewentualne ruchy Evangelista, ale ten był zupełnie skupiony na White’cie.
- Niech tak będzie. Wypuszczę Pirata… Ale muszę mieć zakładnika, który zapewni mi spokój podczas odwrotu. Daję słowo, że wypuszczę go jak tylko znajdziesz się poza granicami tego kraju - ostatnie słowa skierował do Susanoo.
- Skąd niby miałbyś wiedzieć, że to zrobiłem? - zapytał ostro Njonstrand.
- Po prostu wyląduj w postaci zbroi na ziemi. Będę wiedział, kiedy to zrobisz.
Elliot popatrzył na powiernika żywiołu wody i wzruszył ramionami. Nikt nie mógł być pewien słowa tego drugiego i być w pełni zadowolony. Sam czuł niepokój i strach przed tym, co mogło się stać. Ale lepiej było zaryzykować. Gorzej niż w przypadku otwartej walki być nie mogło i musieli zawierzyć słowu ciemnego kryształu. Starał się tylko nie myśleć, co samemu zrobiłby na jego miejscu, bo nie napawało go to nadzieją. Zwrócił się jeszcze do Njonstranda:
- Powinieneś mnie zabrać ze sobą. Nie jestem częścią umowy.
A w razie czego zminimalizujemy straty - dodał w myślach.
 
Kolejny jest offline