Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2017, 09:01   #50
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Fiasko zwiadu, utratę Isotty, oraz bliską utratę córki w krwi, Angus przyjął raczej irytacją niż wściekłością. Od samego początku wydawał się niepocieszony przydzieleniem mu do wyprawy tej dwójki, która więcej chyba patrzeć mu miała na ręce niż pomagać w nieznanej sobie dziczy w polowaniu na starego Gangrela. Niemniej ryzyko iż księżna d’Este w celu ratowania egzystencji znalazła się po drugiej stronie było spore.
I zupełnie zmieniało układ sił.

Wedle planów, wróg miał być w klasztorze, a oni mieli korzystać z mnogości rozwiązań aby uderzyć na tak oblężonego wroga. Marcus zniszczył to ewakuując siebie, Merlina z księgozbiorem, a nawet wieśniaków stanowiących dlań zaplecze krwi. Nie mieli pojęcia gdzie jest, byli na jego terenie… toteż Angus zdecydował cały orszak zakwaterować w klasztorze.
Role się cholernie odwróciły, ale jedyną alternatywą był powrót by spowiadać się w Wiedniu z klęski misji i utraty Isotty, po części wskutek własnych decyzji.

Zbrojni obsadzili klasztor, a w dzień patrolowali okolice. Davor zniknął i nie wiadomo było czy poszedł rzucić się ze skał po utracie swej pani, czy przeciwnie, poszedł jej szukać, co by było stemplem do tragicznej zmiany układu sił i sytuacji w jakiej Angus, Aila i Viligaiło się znaleźli.
Plusem w tym wszystkim była zapowiedź spotkania z Marcusem chcącym rozmów. Przynajmniej dwa dni i jedna noc spokoju, o ile nie był to wybieg starego gangrela.
Tylko jedno zataiła Aila przed ojcem - rozmowę na temat Alexandra. Następnego wieczora pod pozorem sprawdzenia okolicy i odnalezienia prochów Isotty, młoda wampirzyca znów szukała małżonka. I znów poniosła klęskę, choć tym razem nie trafiła na nic - ani na ślady Alexa, ani Isotty, ani Marcusa. Wszyscy jakby zapadli się pod ziemię.
Kiedy wróciła koło północy do monastyru, Angus wezwał ją do siebie.

- Chcę byś pojechała do Wiednia - powiedział gdy stanęła przed nim w jednej z cel, w których zamieszkiwały mniszki, gdy Merlin był tu jeszcze jedynym panem. Spojrzała na niego zdumiona.
- A... ale jak to? - zdołała tylko wykrztusić.
- Marcus wymanewrował nas, sytuacja w jakiej jesteśmy jest… zła. Bardzo zła. Musisz zawiadomić ich, co się stało.
Umysł Aili gorączkowo pracował nad jakąś wymówką. Nie mogłaby przecież teraz wrócić i zostawić Alexa. To nie wchodziło w ogóle w grę.
- Jeśli polegniemy i tak się dowiedzą... a i lepiej jak już wysłać człowieka. Marcus ma do mnie słabość. Mogę go wciągnąć w rozmowę... rozkojarzyć... Nie zabił mnie wszak dwoma ostatnimi razy, to i może teraz... planuje coś, co możemy wykorzystać. - Wiedziała, że to nieprawda, ale jej ojciec nie miał prawa o tym wiedzieć, a fakty mogły potwierdzać jej wersję.
- Jeżeli zostaniesz, zapewne zginiesz, mała - odpowiedział jej ojciec w krwi uśmiechając się lekko. - Ty, Isotta, Viligaiła, nasi zbrojni… w normalnej sytuacji bylibyście wsparciem. W tej, przeciwnie. Mogę zmienić się w mgłę i czyhać tu na jego błąd, w dzień kryjąc się w ziemi. Gdy tu jesteś muszę działać inaczej. Marcus to wykorzystuje, właśnie dlatego cię pewnie oszczędził.
- Wiesz dobrze, że mam z nim własne porachunki, nie możesz mnie teraz odsyłać... - spojrzała na niego błagalnie ze strachem - Jeśli mam umrzeć umrę, ale nie każ mi uciekać tak, jak on mi kazał. Ojcze...
- Ci ludzie są nieważni, raczej by w drodze nas ochronić, nic więcej. Viligaiła… sami go nie są pewni, wysłali aby go sprawdzić, jak Isottę. zginą, to zginą, furda mi to. Tyś mą córką w krwi, Marcus cię zabije. To mi już nie furda.
- A ja mam cię zostawić? Jaką bym tedy córką była? - zapytała z desperacją uwieszając się ramienia Angusa, choć oboje raczej oszczędni w kontaktach fizycznych zazwyczaj byli.
- Będzie to jakaś zemsta na Marcusie, jeżeli przetrwasz. Bo jemu tu teraz idzie głównie o ciebie.
Zagryzła zęby i spojrzała ponuro na Gangrela.
- Nie rób mi tego... proszę.
- Czemu tak ci na tym zależy?
Aila zamknęła oczy na chwilę. Był jeden sposób, by nie mówić o Alexandrze i by ojciec z krwi jej uwierzył.
- To... osobiste porachunki. Wiem, że nie powinnam przenosić spraw z ludzkiego żywota, ale ta od początku dotyczyła nieumarłego. Przez niego... wiele rzeczy się stało, on... mi to zrobił.
Przełknęła ślinę i powoli ściągnęła skórzane spodnie, by obnażyć przed Angusem swoje blade pośladki i uda. Pokazała mu tedy piętno, wypalone jeszcze za śmiertelnego życia na wewnętrznej stronie uda. Potem zaczęła się ubierać.
- Naznaczył mnie piętnem niewolnicy, by mnie upokorzyć. Mam prawo do zemsty. - Powiedziała twardo.
Angus patrzył na to co wypaliła jej Lukrecja i milczał przez jakiś czas.
- On nie nazywa się Marcus. Przedstawia się tak, ale paradoksalnie zabrania się tak nazywać. Gdy słyszy to z innych ust trafia do niego, że nim nie jest. - Angus przejechał palcem po piętnie. - Bardzo kochał swego ojca w krwi, który został zniszczony gdy on był jeszcze młody. Zapragnął być jak on, kontynuować jego drogę. - Nieumarły spojrzał jej w oczy. - Uważa, że tylko on jest godny i tylko przez niego można kontynuować linię Marcusa. Dlatego cię zniszczy, jak zniszczył wielu innych moich potomków, mała. Nawet gdybym miał tu szczeznąć, to Twoje przetrwanie będzie jego większą porażką, gdy zda sobie sprawę, że miał cię w ręku, puścił i nie zapobiegł rozprzestrzenianiu się linii swego brata w krwi, innego potomka ukochanego przez niego Marcusa.
Aila spuściła głowę. Więc i dla ojca była to sprawa osobista. Czuła, że przegrywa, choć... nie zamierzała się podporządkować. Postanowiłą dac losowi ostatnią szansę.
- Opuszczę cię tylko jeśli wprost powiesz, że moje pragnienie nic dla ciebie nie znaczy imam wykonać rozkaz. Wybacz, ale... dla mnie to zbyt ważne.
Gangrel podszedł do Aili i spojrzał jej w oczy.
- Oto przekleństwo i wspaniałość życia wiecznego, mała. To czego nie zrobisz dziś, możesz zrobić za lat kilka albo i kilkadziesiąt. Twój czas zemsty jeszcze nadejdzie. Ale nie teraz. - Pogładził jej policzek. - Ruszaj do Wiednia.
Krwawa łza spłynęła po policzku dziewczyny, lecz on już na to nie patrzył.
- Weźmiesz dwóch moich sługów, by za dnia o ciebie dbali. - Postanowił i wyszedł, zostawiając Ailę samą w zimnej klasztornej celi. Paradoksalnie był to ten sam pokój w którym ona i Alexander... cieszyli się sobą po pięciu latach rozłąki.
Wampirzyca podeszła do ściany i położyła na niej zimną, pozbawioną życia dłoń - w miejscu, gdzie opierać się musiało jej własne ciało, kiedy małżonek brał ją z całą tą gwałtowną namiętnością, która ich łączyła. Nawet teraz docierało do niej echo erotyzmu tamtej chwili. Choć jej ciało nie reagowało, umysł wciąż pamiętał czym były dla nich chwile uniesień.
Aila tej nocy podjęła niezwykle ważną decyzję.
 

Ostatnio edytowane przez Mira : 12-12-2017 o 08:54.
Mira jest offline