Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2017, 09:05   #27
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
Leżała w całkowitych ciemnościach, jedyne, czego doświadczała, to świadomość własnego ciała i ciężaru czegoś niedużego na swojej piersi. Chwilę później drobny ciężar się poruszył, poczuła drobne łapki zagarniające płótno sukni.
I nastało światło. Maleńkie, chybotliwe, iskierka na długim, giętkim wyrostku, niczym na czułku motyla.
Coś na jej piersi było ośmionożnym pająkiem o połyskliwie metalicznych odnóżach i kamiennych odwłoku. Kołysało się na kończynach, przyświecając sobie iskierką na długim czułku, łypało wieloma ślepkami.
Zeskoczyło na polepę – i wtedy ciemność, najgęściejsza wokół śpiącego Libora, cofnęła się niechętnie. Pająk wspiął się po chorągwi, głaskał odnóżami wyblakły wizerunek feniksa. Mruczał jak kot, i jak kot zwinął się w kłębek, ugniatając pierw leże w płótnie sztandaru.

Obudziła się zmarznięta na kość. Jitka i Laurentin szeptali do siebie, wtuleni w swoje ciała pod grubym pledem. Libor drzemał lub udawał, że drzemie. Dalej sypał śnieg… a obok Anny leżało kilka zawiniątek i nóż, proste ostrze wbite w glinianą posadzkę.

Śnieg dalej sypał, lecz nawet przez jego białe warstwy słyszała wyraźnie odległe głosy i pokrzykiwania. Nie byli sami. Ktoś był w wieży, i była to liczna grupa.
 
Asenat jest offline