Brandon zostawił Dominica wśród palaczy klubu i ruszył na zbadanie okolicy lokalu. Tak jak podejrzewał na zapleczu było wyjście ewakuacyjne jak powinno być. Oznakowane i z przyzwoitym dostępem. Nie było żadnego ochroniarza na czujce co uspokoiło Kapitana. Inna rzecz przykuła jego uwagę.
Dziwny niepokój, który pojawił się w nim. Rzadko czegoś takiego doświadczał i raczej nie w takim stopniu. Brandon był odważnym człowiekiem jak przystało na oficera Rangersów. Wszedł w zaułek i zbliżał się do stojącego tam śmietnika. Odruchowo sprawdził dostępność do broni i wolno szedł dalej.
~Szczur.~ Jednak tylko zwyczajny szczur zrobił z niego idiotę. Możliwe,
że do tego dołożył się gadanie teścia o wampirach i innych cholerstwach.
Takie gadki działały mimo wszystko na wyobraźnię.
Brandon westchnął gdy szczur zniknął gdzieś w ciemności i rozejrzał się po przejściu by już iść do Dominica i klubu gdy jakiś znak naskrobany na ścianie przykuł jego uwagę.
~ Nie pasuje to tu. Może to Dominikowi coś powie?~ Przyjrzał się dokładnie znakowi i wyciągnął kartkę i mały ołóweczek z Ikei. Narysował go i dotknął śladu na murze. Jak stare to było? Mniejsza z tym teraz.
***
Kolejka przed klubem nie malała a Dominic zamiast zająć miejsce po wypaleniu faja następnego już kurzył.
- Wchodzimy?- Zapytał podchodząc z boku zaskakując tym teścia.
- Tak mówisz, że to "tajemnicza" sprawa więc może to co znalazłem na murze z tyłu coś pomoże?- Zapytał starszego od siebie mężczyznę i wręczył mu kartkę.
- Chodźmy stanąć w kolejkę.- Zaproponował przyglądającemu się karteczce towarzyszowi.
***
Dziwnym trafem weszli bez większych problemów. No Brandon nie miał problemów bo od lat cieszył się jako takim powodzeniem u kobiet co czasami wzbudzało zazdrość Natalie.
Dominic nie pasował do towarzystwa, ale uczepione dziewczyny, które oblazły Kapitana tylko pomogły i tekst, że Dominic to znajomy, którego chce ze światem nocą zapoznać zadziałały cuda.
W klubie było głośno. Nie dało się porozumieć a i dziewczyny ciągnące Brandona do głównego baru nie pomagały. W ostatniej chili młodszy z mężczyzn nachylił się do starszego komunikując dość głośno
- Ja sprawdzę na dole a Ty obserwuj. On chyba wie jak wyglądam więc może Tobie się uda być nie zauważonym przez niego.- i pozwolił się pociągnąć do baru.
Dziewczyny łasiły się, ale Brandon nie miał na to teraz ochoty. Wykorzystał je by weszli a teraz były mu już nie potrzebne. Postawił im po piwie i przeprosił je na chwilę.
- Jestem umówiony z kumplem. Jak go znajdę dołączymy do was.-Mrugnął do jednej i oddalił się przeciskając się między bawiącymi się ludźmi ku zajętym alkowom. Może jak będzie krążył ten tajemniczy informator go zauważy i da znać by podszedł. Starał się cały czas być na widoku teścia co jakiś czas zerkając dyskretnie za nim.