Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2017, 16:55   #98
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Gdy skończyła, podeszła do markiza i uniosła do góry ręce, by mógł nasunąć na nie halkę, co uczynił.
- Co jeszcze?
Agnese założyła wciąż uniesione ręce mu na ramiona i pocałowała czule. Przysunęła się do mężczyzny i na chwilę przerwała pocałunek.
- Teraz musisz zacisnąć sznureczek na plecach. Ale by nie było za łatwo będę cię w tym czasie całować. - Przytuliła się do niego mocno i nie pozwalając mu odpowiedzieć wycisnęła na jego ustach gorący pocałunek. Oczywiście markiz słodkim buziakiem i wziął się za wiązanie, potem zaś za resztą. Wkrótce przyszła też Gilla z kielichem krwi i pomogła przy niektórych rzeczach. Wprawdzie Agnese, zresztą jej towarzysze także , uwielbiali igraszki, ale starali się ograniczyć je choćby trochę.

[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/15/c6/42/15c6425a8d5f3f1ea6fbcce1feee7a8a.jpg[/MEDIA]

Wyglądali elegancko, dokładnie tak, jak trzeba na taką wizytę.
- Kochanie, jesteś absolutnie wspaniała - uśmiechnął się markiz. - Kareta czeka oraz grupa ludzi pod dowództwem Borso. Po drodze powiem kilka słów o swoim krewniaku, żebyś wiedziała, do kogo jedziemy dokładniej. Czy powinniśmy jeszcze coś zrobić tutaj? - spytał narzeczoną.
- Ruszajmy. - Wampirzyca chwyciła markiza pod ramię. - Chciałabym napisać list do księżnej, ale może uda mi się to zrobić po powrocie.

Czasy były takie, że kareta bez ochrony najprawdopodobniej nie przejechałaby nawet kilku ulic. Dlatego właśnie obok eleganckiego powozu z herbem Colonna, przedstawiającym antyczną kolumnę jońskiego stylu na czerwonym tle, ozdobioną dodatkowo koroną musiało jechać kilku dobrze uzbrojonych ludzi. Siedziało na koźle dwóch woźniców. Każdy miał sztylet przy pasie. Ponadto tylne siedzenia na zewnątrz wagonu zajmowała para kuszników. Dookoła karetę otaczali jeźdźcy. Była ich szóstka w pełni uzbrojonych oraz opancerzonych, zaś przed karetą jeszcze poruszać się miało kolejnych czterech. Obowiązkiem tych było sprawdzanie, czy przed powozem nie ma jakiejś zasadzki oraz ewentualnie przebijać się przez tłum chroniąc czwórkę koni ciągnących karetę. Agnese widząc to mogła się nieco zdziwić takim formom dbania o bezpieczeństwo, ale markiz wyjaśnił.
- Dzisiejszy dzień był w Rzymie kiepski. Wybuchły plotki z jednej strony o wojnach gangów, z drugiej, że jedna grupa najemników chce wyciąć drugą, z trzeciej, że kardynałowie oraz szlachta rzymska połączyli swoje zasoby wynajmując specjalne siły mające rozprawić się z zalegającymi Rzym najemnikami. Przypuszczam, że wszystko to po nocnych sprawach – nie dodał jakich, ale wiadomo było. - Wybuchły utarczki, kilka domów jest zniszczonych zaś grupy wojskowych po prostu zaczęły się rżnąć na obrzeżach miasta. Co bogatsi zamknęli się w domach nie wyściubiając nosa.
Wampirzyca ułożyła jak zwykle dłoń na udzie mężczyzny. Najwyraźniej Agnese miała taki zwyczaj i młody markiz będzie musiał się do tego przyzwyczaić. Ona zaś pewnie musiała się przyzwyczaić, że wtedy, pewna delikatna część ciała narzeczonego w tych spodniach ukryta niedaleko uda, zaczynała reagować na taką pieszczotę. Słuchając narzeczonego zaczęła się bawić materiałem spodni.
- Wampiry z jednej strony lubią gdy są zamieszki, a z drugiej bardzo się ich obawiają. - Mówiła cicho, prawie szeptem, tak by mógł ją usłyszeć tylko Alessandro. - Łatwiej się wtedy poluje, ale trudniej upilnować swoją domenę.
- W Rzymie od czasu, kiedy odszedł poprzedni papież ciągle wybuchają zamieszki, sprowokowane prędzej przez ludzi żądnych pieniędzy, niż kogokolwiek innego, jednak te teraz faktycznie należały do najgorszych. Jednak tak jak się słyszy, wiem bo Alessio wyszedł sprawdzić plotki, nikt nie wiąże tego z czymś specjalnym. Nienawidzących się gangów oraz obcych maruderów jest całe mnóstwo. Pewnie tak czy siak wreszcie doszłoby do czegoś takiego.
Agnese powoli przesunęła dłonią po rosnącej męskości markiza.
- Jestem ciekawa, czy kiedyś przestaniesz na mnie tak szybko reagować, skarbie. - Zabrała dłoń wiedząc, że markiz musi się uspokoić nim dotrą do kardynała i ułożyła ją już grzecznie na jego dłoni. - Jaką osobą jest twój kuzyn?
- Zacznę od tego, że Giovanni Colonna to czterdziestoparoletni mężczyzna. Bardzo elegancki, uwielbia pielęgnować swoją brodę. Jest trzecim synem księcia Antonio i jego żony Imperiale. Sama pojmujesz, już imię matki brzmi tak, jakby syn był wezwany do spraw bardzo wyjątkowych. Kardynałem został mianowany w 1480tym jeszcze przez papieża Sykstusa IV. Miał wtedy 23 lata i odtąd bierze udział w polityce. Żeby uświadomić co to znaczy, powiem tylko, iż był więziony w Zamku Świętego Anioła oraz wielokrotnie musiał uciekać z Rzymu, jednak powracał. Kiedyś popierał króla Neapolu Ferrante, potem władcę francuskiego, później hiszpańskiego dokonując kolejnych zmian stanowiska. - Wampirzyca słuchając markiza oparła się głową o jego ramię i przymknęła oczy. Starała się jak najwięcej zapamiętać, by móc każdą informację łatwo wykorzystać. - Wiadomo, że ma znajomych w Mediolanie oraz przypuszczalnie w całej Italii. Załóż więc, że jest bystrym, sprytnym, bardzo inteligentnym człowiekiem. Natomiast stanowczo nie słyszy się, żeby był rozpustnikiem, jak wielu spośród purpurowych kapeluszy. Nie słyszy się, żeby był jakiś wyjątkowo zamożny, choć oczywiście należy do bardzo wysokiej warstwy duchowieństwa. Ponadto ogólnie w Rzymie jest lubiany, ponieważ angażuje się w sprawy lubiane przez pospólstwo. Wiesz, jakieś specjalne pochody, pokazy oraz inne. Potrafi podobno robić bardzo atrakcyjne imprezy stosunkowo tanim kosztem. Odwiedza często także rozmaite domy biedniejszych mieszczan. Dlatego zasadniczo choć nie jest wielka figurą wśród Kolegium, cieszy się stosunkowo dużym poważaniem.
- Ród Colonna pełen jest cnotliwych ludzi. - Agnese otworzyła oczy i ponownie wygodnie usadowiła się w karecie. - Wybaczysz mi skarbie tą dziwną myśl, ale według mnie kardynał Colonna musi być przede wszystkim bardzo ambitnym i chytrym człowiekiem. Jeśli według pospólstwa jest też “czysty”, to według mnie jest też bardzo niebezpieczną figurą. - Uśmiechnęła się do narzeczonego. - Ale są to głównie moje polityczne uprzedzenia. Lubię gdy okazuje się, że nie mam racji.
- Podobno podczas wojen Gwelfów z Gibelinami w XIII wieku było sobie miasteczko Sothona niedaleko Mediolanu, gdzie mieszkał pewien proboszcz. Miasteczko to zajmowali Gibelinowie, na czele których stał właśnie proboszcz. Kiedy jednak nadeszły z południa wojska papieskie, proboszcz natychmiast stał się Gwelfem. Niedługo trwało jednak, gdy papieskich wyparły armie cesarskie. Proboszcz natychmiast ponownie stał się Gibelinem. Kiedy cesarscy się wycofali, znowu był Gwelfem i tak jeszcze kilka razy, bowiem miasteczko przechodziło z rąk do rąk. Kiedyż więc przyjaciele owego proboszcza wyrzucali mu, że jest niestały, odparł: Niestały? Wprost przeciwnie. Jestem bardzo stały. Stale chcę być tutaj proboszczem. Dokładnie identycznie postępują kardynałowie, starając się być proboszczami bez względu na konfigurację. Jednak nie wszyscy mają owo wyczucie proboszcza Sothony. Raczej kardynał Colonna uważany jest za tych, którzy niekiedy stawiają na złe konie, czyli muszą potem zwiewać gdzie pieprz rośnie. Jednak być może Jego eminencja nauczył się czegoś na własnych błędach i teraz rzeczywiście jest figurą, choć trzymającą się na dalszym planie.
- To akurat jest dosyć powszechne, nawet ja gram obecnie na trzech frontach i planuję poruszyć czwarty… - Agnese zamyśliła się. Hiszpańska skłonność kardynała Colonny mogła być dla niej bardzo wygodna.
- Czyli jesteś taką panią proboszcz - zażartował markiz. - Będę twoim organistą - dodał wesoło.
Agnese ucałowała go.
- Mój drogi, myślę, że wiązanie mnie w jakikolwiek z kościołem ociera się lekko o herezję. - Mrugnęła do mężczyzny. - Wyobrażasz sobie parafię zarządzana przeze mnie?
- Owszem, przypuszczam, że byłaby bardzo uczciwie zarządzana, bogata, może nieco rozwiązła - dodał cicho lekko wręcz zarumieniony.
- Nieco… - Nachyliła się do jego ucha. - … wyobrażasz sobie, moich “ministrantów”, a może jako “pani” proboszcz, powinnam mieć ministrantki?
- Ty nie jesteś “mini” jesteś “wielka” i bardzo cię kocham, więc mini-strantki to byłoby za mało. Stanowczo potrzebowałbym organisty, na które to stanowisko zgłosiłem się dobrowolnie, choć przyznaję, że grać na tym instrumencie nie umiem. Mi naprawdę, najdroższa moja, jest bardzo dobrze,kiedy jesteśmy razem - ujął jej dłoń.
- Oh… myślę, że jest jeden instrument, na którym grasz bardzo dobrze. - Wampirzyca wolną dłonią podciągnęła suknię odsłaniając kolana i powoli unosiła ją wyżej.
- Jaaa … kochanie, ten instrument jest najcudowniejszy na świecie - przyznał markiz. - Uwielbiam go oraz naszą wspólną muzykę. Zresztą, nie tylko grać, ale sama jego obserwacja jest czymś wspaniałym. Bardzo ją lubię kochana moja - przyznał uśmiechając się nieco zakłopotany. Kiedy bowiem rozmawiali o seksie markiz, pomimo iż kochali się tyle razy, jeszcze bywał mocno zawstydzony tematem.
- Cieszę się, bo mielibyśmy duży problem gdyby było inaczej. - Agnese uśmiechnęła się. - Musiałabym cię mocno zmanipulować by dostać to czego chcę.
Wampirzyca ułożyła jego dłoń na swoim udzie i pocałowała go namiętnie. - Szkoda, że jedziemy akurat do twego kuzyna, w każdym innym przypadku dobrałabym się do ciebie teraz.
Piękna Agnese widziała, jak markiz poczerwieniał mocno, ale jego dłoń wręcz zacisnęła się na jej udzie. Widać także miał ochotę na wspólne igraszki, ale jednak chwilowo mieli ważniejsze sprawy. Tym bardziej, że pałac kardynalski kuzyna nie był aż tak bardzo daleko, zaś podczas gwałtowniejszych ruchów ich eleganckie stroje mogłyby się znieładzić.
- Może, kiedy będziemy wracać - poddał myśl.
Agnese uśmiechnęła się ciepło.
- Co ja z tobą zrobiłam, kochanie? Wyobrażasz sobie, że powiedziałbyś mi coś takiego kilka dni temu? - W oczach wampirzycy pojawiły się płomyczki radości. - Tak. Chętnie dam się zabrać na “przejażdżkę” w drodze powrotnej.
Colonna ponownie się zaczerwienił. Faktycznie bowiem, jeszcze niedawno był czystym prawiczkiem zaś teraz, można powiedzieć, że uprawiał seks na tyle sposobów, że wręcz oszałamiało. Co się stało z nim? Innej odpowiedzi, iż zakochał się bardzo odnaleźć nie było sposób.
 
Aiko jest offline