Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-11-2017, 10:17   #53
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Trasa do dorożek nie sprawiła im zbyt wiele kłopotów. Charlie wyraźnie starała się unikać ludzi, nie chcąc być rozpoznaną w swojej okolicy, ale gdy tylko skryli się w powozie, odetchnęła.
- Jeśli będziemy chcieli nabyć coś swojego, chyba będzie trzeba pomyśleć o trochę innej okolicy. - Charlie oparła się o jego ramię, głową pozwalając sobie na odpoczynek.
- Coś swojego, co masz na myśli? - wyrwał się rycerz, którego umysł przez chwilę błądził wokoło powozu.
- O domu. - Charlotta wpatrywała się w drogę przed nimi. - Byłoby ci wygodniej, gdybyś miał swój “ciemny” pokój. Nie przepadasz też za królikami, widziałam twoją minę gdy pijesz, więc… chyba jakaś służba, z której mógłbyś korzystać. - Słyszał że mówienie tego przychodzi jej z trudem.
- Mniej więcej króliki to tak, jakby mięsożercy zaproponować sałatkę. Da się, choć niesmaczne. Jednak póki co się tym nie przejmujmy. Zawsze mogę coś upolować na ulicy, korzystając zaś, jako gość starszych wampirów, zawsze uda mi się wypić cokolwiek pysznego. Oczywiście wiadomo, absolutnie mniej pysznego, niżeli twoja krew, lecz tutaj się nie dałoby jakoś więcej. Zaś co do domu, wspomniałaś swego czasu, że póki co nas na niego nie stać. Owszem, kiedyś będzie trzeba coś nabyć, jakąś rezydencję, gdzie można by przyjmować gości, urządzać bale oraz żeby było przyjemnie.
- Rozmawiałam trochę z Rebeccą, jak to powinno wyglądać. Bo widziałam, że u księcia i u Roberta, zawsze jest poczęstunek dla “rodziny” - Gaheris już od jakiegoś czasu obserwował, że Charlie coraz częściej posługuje się terminologią wampirów. Chyba przejęła się swoją rolą ghula. - Podobno to normalne, że w domenach są ghule, na których może posilać się wampir albo… ludzie będący tylko pokarmem. - Ściszyła głos, wyraźnie zakłopotana.
- Owszem normalne przy niektórych domach. Jeśli takich ludzi jest sporo, nie odnoszą żadnej szkody, zaś służąc dobrze otrzymują wypłatę oraz stałą opiekę. Jeśli chciałabyś, mogę pijać z takich osób tylko przez przegub dłoni, albo wręcz kielich.
- Ja… - Charlie wydała się nagle lekko speszona. Spojrzała na niego. - Ja chyba chciałabym by było to dla ciebie przyjemne.
- Wampiry są, jakie są. Jednak dla osób które kochamy warto chyba niekiedy nagiąć lekko swoje nawyki - powiedział rycerz.
Kobieta przywarła do niego i pocałowała go.
- Zbliżamy się do Soho.

[MEDIA]https://i.pinimg.com/736x/99/3a/96/993a9652e05f6fb0f4929bb01188c33c--victorian-london-victorian-era.jpg[/MEDIA]

Gdy tylko wjechali w obręb domeny należącej do Florence, wampir poczuł że są obserwowani. Natychmiast więc skoncentrował się mocno nad wykryciem źródła owych obserwacji wykorzystując Nadwrażliwość. Kto obserwuje oraz jak długo?
- Patrzą na nas - wyszeptał na uszko dziewczynie.
Gdy tylko przyjrzał się otaczającym ich budynkom dostrzegł znajomą postać. Na jednym z dachów stał ghul Anny, który skłonił lekko kapelusz, na ich widok. Po chwili zniknął w londyńskiej mgle.
Charlie momentalnie stężała i nasunęła na głowę obszerny kaptur.
- Wszystko dobrze. Stał tam ghul naszej dobrej znajomej - uspokoił dziewczynę. Jednak właściwie dobrze, że tak się stało, iż kogoś dostrzegli. Bowiem był właśnie to dowód, że dobrze sprawdzają przestrzeń tym samym zwiększając bezpieczeństwo. Ciekawe także, czy ów ghul na nieswojej dodajmy strefie, także badał sytuację. Czy Florence wiedziała, iż inna wampirzyca wysyła swoich podwładnych na jej własny teren, chociaż może to była londyńska norma. Rycerz musiał się jeszcze wiele nauczyć.
Wysiedli kilka przecznic dalej i ruszyli już pieszo.
- Chcemy zajrzeć najpierw do Florence, czy może miejsce zbrodni? - Charlie zerknęła na niego.
- Gdzie jest bliżej? - spytał kobietę. - Tam pójdźmy.
- Do Florence. - Charlie przytaknęła i skręciła w lewo. Po jakiejś pół godzinie marszu dotarli do znanej wampirowi rezydencji. Weszli głównym wejściem, zastając w środku spore zamieszanie. Nawet stojąc w holu wejściowym wyczuwało się bijący z piętra nastrój jego pani. Złość pomieszaną ze smutkiem. Charlie aż zawahała się i zrobiła krok w tył.
- Chodźmy, lub poczekaj, jeśli wolisz - proponował Charlotcie. - Ona może coś wiedzieć. Więc lepiej z nią porozmawiać pierwej.
- Nie chcę być tu sama. - Kobieta ruszyła za nim.

Na piętrze trafili na córkę starszej. Była jak na siebie dosyć mocno ubrana. Przypominający, męski, strój zakrywał niemal całe zgrabne ciało wampirzycy. Zdziwiła się widząc Gaherisa i Charlie, ale już po chwili uśmiechnęła się.
- Witaj milady. Przyjm piękna pani wyrazy współczucia - powiedział poważnie rycerz kłaniając się dworsko oraz sięgając do dłoni, ażeby ją ucałować lekko. - Jechaliśmy właśnie zbadać miejsce owego strasznego czynu, kiedy pomyśleliśmy, że może będziesz miała jakiekolwiek informacje, które pomogłyby śledztwu. Póki co bowiem rozmawialiśmy z szeryfem, ale jego ustalenia także są nadzwyczaj pływające.
- Gdyby nasz szeryf wiedział coś więcej, już byłoby po sprawie. Właśnie się tam udawałam, tylko… - Wampirzyca spojrzała w stronę drzwi, za którymi jakiś czas temu zabawiali się we czwórkę. - Jeśli moglibyście odwiedzić starszą, myślę że wasza obecność może ją odrobinę uspokoić.
- Chętnie - przyznał rycerz - niedobre to chwile, jednak będziemy się starać, żeby przemienić je wyłącznie we wspomnienie przykre.

Ruszył do drzwi pukając.
- Milady Florence, tutaj Charlotta i Henry, czy możemy wejść?
Odpowiedziała im cisza, jednak gdy Gaheris zerknął na Sylvię, ta dała im znak by weszli. Więc po prostu weszli. Widać było, iż faktycznie Florence była podłamana. Dobrze świadczyło to starej wampirzycy. Wampirzyca niemal naga siedziała na jednym z foteli. Wokół leżały ciała kobiet i mężczyzn. Większość z nich była prawie naga i Gaheris bez trudu dostrzegał ślady podniecenia. Szybko zorientował się, że wszyscy są żywi. Wyglądało jakby starsza piła i to piła dużo. Charlie chwyciła się jego ramienia. Była wyraźnie wystraszona.

Florence podniosła wzrok na nich i o ile początkowo nie było w nim śladu emocji, teraz zmiękł.
- Zabił Dianę. - Jej usta zadrżały gdy mówiła, a nastrój gniewu wypełniający pomieszczenie zamienił się w przeszywający smutek.
- Zły czas dla tych, na których nam zależy - powiedział poważnie występując przed Charlottę. - Przyjm wyrazy współczucia - widać było faktycznie, że to nie zdawkowe gadanie, tylko naprawdę przykro mi, iż tak się stało. - Ruszyliśmy na polowanie na niego właśnie, ale może wiesz cokolwiek, albo przez tą tragedię ktoś inny cokolwiek by się dowiedział - rycerz spróbował nakierować myśli Florence na konkretne działanie dla wyrwania jej z przygnębienia utratą lubianej kobiety. Mogła wszak coś poznać, jakiekolwiek szczegóły.

Starsza pokręciła głową.
- To stało się pod koniec wczorajszej nocy… Szeryf.. I Sylvia. Powinni tam jechać. - Wampirzyca przesunęła wzrokiem po Charlotcie. Jednak widząc jej obawę, nie zatrzymywała na niej spojrzenia. Mimo to wampir wyczuł to. Starsza szukała pocieszenia i bardzo chciała je znaleźć w ramionach, jego narzeczonej.
- My też powinniśmy. Florence - spojrzał na nią - jedź z nami. Lepiej przy takich chwilach coś robić oraz działać przy kimś szczerze życzliwym. Wiem, że wiatr, który poczujesz na twarzy nie ususzy tego uczucia straty, żalu, przykrości, jednak może w jego powiewie usłyszysz coś pocieszającego. Może właśnie ty odnajdziesz jakiś ślad ze swoim żarem uczucia - zaproponował poważnie. Oczywiście za żadne skarby nie oddałby Florence objawiającej się Charlotty. Bowiem ani nie byłoby to jego narzeczonej przyjemne, zaś Toreadorka mogłaby się zapomnieć trochę. Faktycznie zaś taka przechadzka mogłaby jej pomóc ochłodzić gorące myśli.
W oczach starszej na chwilę pojawiła się znajoma niechęć. Ta sama, którą widział gdy usłyszała, że odebrał jej Charlottę. Szybko jednak Florence opanowała się. Wampirzyca podniosła się.
- Ja… - Z za pleców dobiegł do niego głos Charlie. - … może pomogę starszej, się ubrać.
Florence skupiła na niej wzrok całkowicie zaskoczona.
- Jeśli chcesz - faktycznie nie wiedział, co robić - ewentualnie także mogę jakoś pomóc.
Charlie uśmiechnęła się.
- Poradzimy sobie. To zajmie chwilkę. - Stanęła na palcach i pocałowała Gaherisa.
- Wiesz, że się nie powstrzymam. - Florence spoważniała. - Chcę… pragnę cię pocałować, dotknąć.
- Tylko jeśli mój narzeczony pozwoli. - Charlie podeszła do przygotowanego ubrania i oddzieliła bieliznę. Wzrok starszej przeniósł się na wampira, który po prostu skinął. Skoro Charlotta sama chciała, na pewno nie będzie jej trzymał niczym niewolnicę na uwięzi.

Wampirzyca dała sobie założyć halkę i przytąpić ghulicy do sznurowania. Jej wzrok skupiony był na Charlie. Jednak pomimo wcześniejszych gróźb, powstrzymywała się. Niepewnie sięgnęła do policzka kobiety. Gaheris widział jak jego narzeczona zadrżała. Nie cofnęła się jednak. Były w tym ruchu niesamowite pokłady namiętności, coś co przyjemnie drażniło wampira na dole. Odsunął się dlatego szukając rzeczy, na której mógłby skupić spojrzenie. Oczywistym było, iż będzie zerkał niekiedy, lecz przynajmniej trochę chciał odsunąć myśli od tych mimowolnych porywów namiętności. Jakaś książka, gazeta, coś pozwalającego spojrzeć gdzieś indziej, niźli na obydwie panie? Szukał rozglądając się takiego czegoś.
Znajdowali się w salonie wypełnionym regałami z książkami i obrazami. Na stoliku obok fotela, na którym siedziała Florence, leżały gazety. Gdy zerknął w tamtą stronę, zobaczył jak starsza całuje delikatnie szyję Charlotty, która przygotowywała spódnicę. Jego towarzyszka, mimo iż skupiona była na wykonywanych czynnościach, odczuwała pieszczoty wampirzycy. Gaheris bez trudu rozpoznał charakterystyczny aromat podniecenia. Nawet jeśli, sięgnął po gazety. Czytając pozycje miejscowej prasy owszem, zerkał na nie, jednak nie podchodził, nie ruszał, nie dawał znaku. Czuł się trochę dziwnie, ale jeśli Charlotcie to odpowiadało, jemu właściwie nie przeszkadzało także. Narzeczona zaczęła zerkać na niego. Czuł że zbierające się w niej podniecenie domaga się uwolnienia. Florence pocałowała ją w czoło gdy zakładała jej żakiet. Wampir był już niemal pewny że Charlie odbije sobie to napięcie na nim, jeśli tylko jej pozwoli. Owszem czując jej napięcie, pamiętał jednocześnie, iż nie chciała, żeby im przeszkadzał. Uśmiechnął się do niej, zresztą na jego samego także działał wspomniany obraz, zapach, dźwięk. Jednak wytrzymywał. Natomiast później mogli się poświęcić czemuś wspólnemu.

Charlotta skończyła i odsunęła się od wampirzycy. Widać było, że nie jest to dla niej łatwe. Florence potrafiła przyciągnąć do siebie ludzi.
- Możemy iść. - ghulica uśmiechnęła się.
- Dziękuję za pomoc moja piękna. Powinnam kiedyś oddać przysługę. - Wampirzyca była wyraźnie w lepszym nastroju.
- Wobec tego chodźmy - odezwał się rycerz przerywając lekturę. Florence miała lepszy humor, zaś Charlotta udzieliła pomocy. Doskonale wyszło.
 
Aiko jest offline