Sakiewki sugerowały dwie rzeczy - że potencjalni pasażerowie są w stanie opłacić podróż, i że są dość zdesperowani, czyli za podróż zapłacą więcej, niż normalnie.
Co nie znaczyło, że Axel wiedział, ile za taki rejs by się należało, ale z pewnością nie tyle złota.
Niestety wraz z pojawieniem się kolejnej osoby kwestia transportu pasażerów odsunęła się nie tyle na drugi plan, co raczej bardzo, bardzo daleko. Widocznie pan inżynier trzeciej klasy miał bardzo dużo do powiedzenia w kwestii tego, co jego podwładni mogą, a czego nie mogą zrobić. Na dodatek imieniem cesarza szczodrze szafował...
- Po cóż to w tym miejscu wieża, jak to powiedzieliście, sygnalizacyjna, panie Isembard? - spytał. - Axel Mayer - przedstawił się. - Nawigator Dumnej Syrenki - dodał.
Pomóc komuś w potrzebie należało, szczególnie jeśli ów ktoś zrewanżować się mógł za pomoc. Z drugiej strony słowa 'elfie cmentarzysko' nieco zniechęcały, podobnie jak i to, że krasnoludy, które do tchórzliwych nie należały, miały zamiar zmykać stąd jak najdalej.
- Powiadają, że wszystko jest kwestią ceny - dodał - lecz zanim ową pomoc zaoferujemy, lub jej odmówimy, więcej szczegółów znać powinniśmy. Już w oczy śmierci każdy z nas zaglądał, lecz niespieszno nam do Ogrodów Morra wędrować. |