Zanim Izbylut dotarł do Boguszewa, wypalił fajkę i zdradził swoim towarzyszom:
- Tym razem za darmo wam coś szepnę. Otóż - zaciągnął się fajkowym dymem - kebab był zajebisty. Te gobosy z Wieży, wybacz seksi panienko Antix, pracują dla tego chujka, Baksztalskiego, i idą w chuja z Urzędem Skarbowym - ostatnie dwa słowa wypowiedział z nabożną czczcią.
A długo, długo potem, gdy biegły na nich goryle, Izbulut ryknął do goblina w Wieży:
- Panie! My tu umówieni do kontrahenta Baksztalskiego! |