05-12-2017, 10:03
|
#29 |
|
Wbiegała już po schodach, gdy Laurentin drzwi zamknął i zaryglował. Gdy wpadała na piętro, kątem oka zobaczyła jeszcze, że przesunął swój fotel sprzed kominka i przepycha jeszcze ławę, by wejście zablokować. Wspomniała szalejącą Barbarę. Wiedziała, że to zatrzyma lupinów najwyżej na chwilę.
Zalała krwawnik w miseczce olejem szklanym i odetchnęła. Nie dlatego, że musiała. Potrzebowała. Nad miseczką odczytała pierwsze wersety z księgi. Widziała, że powierzchnia kamienia zanurzonego w oleju szklanym zmienia barwę i strukturę, lecz akurat tego, że to naturalne działanie alchemicznej substancji, była zupełnie pewna. Na schodach dźwięczały już ciężkie, szurające kroki pana na Horaku.
- Jak możesz tu czytać? Przecież ciemno…
Syknęła, by nie przerywał. Niemal skończyła. Musiała teraz drzwi otworzyć, olejem zetrzeć niepoprawne znaki. Wytrawiony częściowo kamień miał służyć do obrony i należało nim cisnąć w upiora, gdyby się objawił. Tylko że olej szklany jest silnie żrący, przypomniała sobie. Jeśli zanurzy w nim rękę, wypali jej skórę aż do kości.
Zapachniało krwią. Laurentin z wyciągniętym palcem stał przy świeczniku, z nacięcia na skórze spływały krople krwi, rozbłyskały płomieniem, który obejmował kolejne knoty. Okrąg światła objął wampira.
Ona stała w ciemności. W drzwi prowadzące do zaświatów coś mocno łupnęło. Od środka.
|
| |