Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-12-2017, 10:00   #55
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Charlotta podeszła do dziewczyny i przykucnęła obok.
- Nic ci nie zrobimy, szukamy kogoś innego. Jak masz na imię? - Głos narzeczonej wampira był spokojny. Przez chwilę odniósł niemal wrażenie, że jego partnerka zabarwiła go z użyciem krwi.

Dziewczyna podniosła wzrok i spojrzała najpierw na mężczyznę, a potem na pochylającą się nad nią Charlottę. U ghulicy znów wywołało to smutną minę. Wampir czuł, że coś jest nie tak w zachowaniu jego towarzyszki.
- Sally. - Jej głos był słaby. Widać było, że brakuje mu siły.
- Dobrze Sally, czy widziałaś kogoś w okolicy? - Charlie kontynuowała spokojnym głosem. Na pytanie dziewczyna wystraszyła się ponownie i pochyliła głowę, chowając ją między ramionami. Mimo to wampir zobaczył błysk w jej oczach. Widziała!
- Wydaje chyba się, iż ona widziała, ale obawia się czegoś. Hm, gdybyśmy pomogli jej wynieść się stąd, byłby to zarówno dobry czyn, jak i uchroniłby ją - powiedział spokojnie do Charlie. - Czy myślisz, że przyjęliby ją do ochronki, choćby jako pomoc? - spytał. Przecież zawsze mogli wspomóc instytucję pomocy tak, że utrzymanie dziewczyny nie kosztowałoby ich, zaś ona mogłaby zarówno pomóc, jak się pouczyć przydatnych umiejętności.
Ghulica przyglądała się mu wysłuchując co ma do powiedzenia, po czym spojrzała ponownie na dziewczynę.
- Kogo widziałaś? Jeśli mi powiesz, zapewnię ci jedzenie i nocleg na tą i może kolejne noce.

Sally uniosła wzrok spoglądając na Charlottę z nadzieją.
- Wysokiego pana… - Odezwała się cicho po dłuższej chwili. - Miał dziwną twarz i… zakrwawiony płaszcz. Schowałam się by mnie nie zobaczył.
- Gdzie poszedł? - Charlie po raz pierwszy od początku tej rozmowy uśmiechnęła się lekko.
- Wszedł do Thomsona. - Dziewczyna odwróciła głowę w kierunku pubu, który widzieli na zewnątrz. Narzeczona obejrzała się na Gaherisa, czekając na jego decyzje.
- Idziemy tam, ale rzeczywiście trzeba jej pomóc. Może niech ruszy do ochronki oraz powoła się na nas. Wracając przyjdziemy tam, a najdalej jutro, żeby pokryć wydatki, albo może nawet więcej - zaproponował szybko.
- Ja… - Charlie spojrzała na niego, a potem na dziewczynkę. - … wyślę ją na razie do Panny Doset. Chyba że masz coś przeciwko?
- Nie mam oczywiście. Tylko nie wiedziałem, że panna Doset przyjęłaby dziewczynę, choćby na chwilkę. Jednak oczywiście nasz ją dużo lepiej - stwierdził wyraźnie zadowolony. Skoro landlady miała takie złote serduszko, to faktycznie byłoby to najlepsze rozwiązanie. Tym bardziej, iż widać było, że Charlie jakby … czuła jakąś więź. Jakby nie było, jego urodziła królowa, wprawdzie bardzo dawno temu, jednak zawsze było to wspaniałe miejsce na wychowanie rycerza. Dlatego pewnie nie czuł tak wielu rzeczy, jak ona. Doskonale wymyśliła.
Charlie przytaknęła i zwróciła się do dziewczyny.
- Udasz się na Baker Street i zgłosisz do Panny Dosett, powiesz, że przysłała cię Panna Ashmore, dobrze? - Sally przytaknęła i Charlotta pomogła jej wstać. - A teraz zmykaj stąd.

Dziewczynce, nie trzeba było dwa razy powtarzać. Wyminęła wampiry kłaniając się nisko i wybiegła na uliczkę.
- To teraz pub? - Charlie spróbowała się uśmiechnąć.
- Zdecydowanie. Wysoko człowiek mający dziwne oblicze oraz zakrwawiony płaszcz. Jeśli ktokolwiek taki wszedł, musiał być zauważony. Jeśli zaś był, powiedzą nam, czy chcą, czy nie chcą - podał jej ramię ruszając do pubu.
Charlotta ujęła go pod ramię i dała się poprowadzić. Gdy znaleźli się na ulicy odezwała się cicho.
- Kiedyś byłam taka, jak ona… - Wampir poczuł jak jej dłoń zacisnęła się na materiale jego płaszcza.

Przekroczywszy drzwi pubu trafili do ciemnego pomieszczenia, wypełnionego głównie ubogo ubranymi ludźmi. Widać było, że ściągnęli na siebie uwagę, a już szczególnie Charlotta.

[MEDIA]http://www.oldglasgowpubs.co.uk/images/Pub%20Images/victoria-bar-interior-1978.jpg[/MEDIA]

Wiadomo, bowiem po pierwsze była kobietą, zaś po drugie wspaniałą kobietą. Połowa mężczyzn tutaj pewnie śliniła się na jej widok oraz nocą mogła śnić jej słodką postać. Właściwie także miał ochotę na jej namiętne ciało. Przez chwilę mignęła mu wewnątrz myśli kompletnie naga. Powabne usta, roziskrzone oblicze, piękne piersi, których stojące sutki zdradzały wyraźną gotowość, talia, uda, pupa … Uff, czując iż męskość zaczyna mu twardnieć szybko postanowił wrócić do celu ich misji. Gaheris rozejrzał się. Chyba nie było co pytać każdego, lecz po prostu należało podejść do barmana, podczas jakiejś wolnej chwili, gdzie nikt inny nie podsłuchiwałby. Wcześniej jednak omiótł Nadrażliwością miejsce. Chyba lepiej było sprawdzić, czy nie czaił się tu jakiś inny spoza ludzkiej rasy.

Rzeczą, która go zaniepokoiła była nutka agresji i obawy niemal w każdej aurze obecnego tu mężczyzny. Najbardziej bała się kelnerka, która najchętniej ukryłaby się na zapleczu i sam barman, który okazał się być ghulem! On wybrał barmana. Wprawdzie ghul miałby ewentualnie nieco większą odporność, ale był pewny, że da sobie radę także z nim. Obawiał się, iż gdyby zaczął od kelnerki, ghul mógłby zniknąć informując tamtego. Pytań rodziło się kilka: czy krew krążąca wewnątrz żył ghula to była ta sama krew, co mordercy? Dodatkowo uśmiechnął się do niego podchodząc.
- Piwo proszę - powiedział uderzając go potężną mocą Zauroczenia. Byli wszak właśnie najlepszymi przyjaciółmi, takimi, których się kocha oraz przed którymi się nie ma jakichkolwiek tajemnic. Do tego doszła jeszcze moc Wsączania fałszywej woli dodatkowo wspomagając się Siłą woli.
- Drogi przyjacielu, piwo proszę oraz - ściszył głos - jakiś czas temu przybył tutaj taki wysoki, mający okrwawioną szatę oraz dziwną twarz. Znasz go oraz wiesz, że on bardzo chciałby, żebyś mi powiedział wszystko, co wiesz na jego temat. Oraz żeby to była nasza wspólna tajemnica.
- Panie ja… - Mężczyzna prawie się rozpłakał przed Gaherisem, a wampir bez trudu zrozumiał o co chodzi. Uciekinier był jego panem. Barman zrobił się cały czerwony na twarzy wzbudzając tym co nieco zainteresowania w najbliższym otoczeniu. - … błagam… na zapleczu jest zejście. Ja nie mogę…
- Rozumiem, rozumiem dobrze. Nic się nie stało. Oczywiście, że nie możesz - skinął Charlie na znak, że idą dalej. Podszedł do kelnerki:
- Chodź!
Chciał ją wypytać na zapleczu, zadając dokładnie te same pytania. Oraz jakby była potrzeba, udzielając także podobnej pomocy, co dziewczynie, jeśli byłby jakiś kłopot.
Kobieta ruszyła za nimi porzucając jakiegoś zirytowanego klienta. Nim zamknęły się za nimi drzwi zaplecza Gaheris zobaczył jak facet wstaje i rusza w ich kierunku. Bardzo ładnie. Poczekał na niego. Może on coś ciekawego jeszcze wie? Sporo dziewczyn zostało ubitych, więc nie planował się certolić, żeby dorwać bandytę.
- Poczekaj - rzucił do kelnerki czekając na wspomnianego mężczyznę.
Kobieta i Charlotta odsunęły się, a po chwili na zaplecze zajrzał wkurzony typek.
- Ty suko gdzie moje piwo… - Warknął wsuwając głowę do pomieszczenia. -... zaraz cię zerżnę to będziesz wiedziała gdzie twoje miejsce.
Wampir spojrzał na niego. Ponownie użył Dominacji, bowiem nie chciało mu się babrać z takimi pijusami oraz chciał spokojnie porozmawiać.
- Wyjdź - powiedział dobitnie wpatrując się prosto - wyjdź stąd poza pub - wydał mu krótkie polecenie.
- Szanowna pani - powiedział kiedy tamten wybył. - Proszę się nie obawiać, niczego złego pani nie uczynimy. Ale niestety musimy zadać kilka pytań dotyczących wysokiego osobnika, który tutaj wszedł w zakrwawionym płaszczu oraz mając dziwne oblicze. Proszę wszystko powiedzieć, co pani o nim wie zaczynając od jego imienia i nazwiska, obyczajów itd. Rozumiemy, że się pani obawia, ale widzi pani, tamten osobnik zdenerwował kilka bardzo wpływowych istot. Zostanie dorwany tak czy siak, jednak im szybciej, tym lepiej oraz tym lepiej dla tych, którzy pomogą - ponownie użył Zauroczenia.
Charlie odezwała się tylko cicho pod nosem.
- Trzeba było mu przywalić. - Jednak mógł to usłyszeć jedynie wampir.
- Ja… jest mężczyzna ze zniekształconą twarzą, który pojawia się tu regularnie. Niestety nie wiem jak się nazywa… - Kelnerka posmutniała czując, że nie jest zbyt pomocna. - Wiem, że schodzi do piwnic - Wskazała podbródkiem na klapę w podłodze. - ale nigdy nie widziałam by wychodził.
- Czyli ma przejście? - powiedział rycerz. - Cóż, ruszajmy. Plus jest taki, że tam zapach będzie znacznie mocniejszy. Przestrzeń taka jak korytarze zdecydowanie lepiej trzyma wonie.
Spojrzał jeszcze na Charlie, czy chciałaby coś zrobić przy kelnerce. Jeśli tak, był gotów przyjąć decyzję narzeczonej. Potem planował skierować się do piwnic. Jego narzeczona podeszła tylko do klapy i uchyliła ją odsłaniając drabinę prowadzącą na dół. Spojrzała na wampira z lekką obawą. On jednak ruszył. Wcześniej jednak wziął lampę zawieszoną na piwnicznej ścianie podając Charlotcie. Niewątpliwie bowiem on mógł spokojnie poruszać się przy użyciu wszelkich zmysłów.
- Chyba, że chcesz zostać? - spytał poważnie, bowiem rzeczywiście tam mogłoby być szczególnie trudno.

Charlie przez sekundę biła się z myślami. Wyraźnie nie chciała przeszkadzać wampirowi jednak...
- Nie chcę zostać sama. - Spojrzała na niego proszącym wzrokiem.
- Także chciałbym byśmy poszli tam. Dobrze kochanie, iż tak często mamy takie samo zdanie - uśmiechnął się oraz po prostu ruszył. Lampę miała wziąć Charlie on zaś miał iść prosto - Jeśli masz swojego strzelającego gwizdka to trzymaj go także - powiedział rozglądając się, czy nie znajdzie tutaj jakiejś uderzeniowej broni, od tasaka do łomu. Coś na przykołkowanie także zdałoby się.

Charlie wydobyła broń, podczas gdy Gaheris rozejrzał się po piwnicy. Składała się z dwóch połączonych pomieszczeń, wydawało się jednak że nic więcej w niej nie ma. Dopiero chodząc przy ścianach wyczulone zmysły wampira wyczuły delikatny podmuch powietrza. Uśmiechnął się podchodząc do ściany. Dotknął palcami szukając jakiejś wypukłości lub wklęsłości, czegoś co dałoby się przesunąć lub nacisnąć. Ewentualnie może nawet ruszyłby się jakiś kawałek ściany zwyczajnym popchnięciem? Wydawało się właśnie, że odszukali jego kryjówkę skrytą. Wydawało się, że wystarczało na nią odpowiednio naprzeć by się uchyliła. Gaheris bez trudu znalazł miejsce gdzie znajdował się zawias i skrzydło wrota.
- Coś ciekawego? - Charlie przyglądała się mu z zainteresowaniem, stojąc lekko z boku z lampą. Na wszelki wypadek zamknęła za nimi drzwi do pomieszczenia.
- Przekonamy się - nacisnął drzwi przygotowując się do tego, ażeby, jakby co, uniknąć niespodziewanego ataku.
Wystarczyło włożyć odrobinę więcej siły i ukryte przejście ustąpiło. Po drugiej stronie znajdował się długi ciemny tunel. Był pusty ale wampir bez trudu zorientował się, że trafił na właściwe miejsce, kilkanaście kroków od przejścia pojawiła się znajomo pachnąca plama krwi.
- Doskonale - uznał. - Ruszamy dalej - pociągnął nosem, żeby wyczuć ewentualnego przeciwnika.
 
Aiko jest offline