Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-12-2017, 11:15   #116
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Na twarzy Shunsuke pojawił się wyraz poirytowania na widok Saito. Była to irracjonalna niechęć, ale mająca sensowne podstawy. Ciągle drażniła go świadomość, tego kto utkwił w głowie mężczyzny. Nawet bardziej niż to, jakiego potworka miał gaijin. Na widok udogodnień tylko pogardliwie się uśmiechnął.
-O jak miło. Nasi wspaniali Biali Panowie dali nam trochę jedzenie i kibelek. Kto wie… może następnym razem wyprowadzą nas na smyczy. Przydałaby się jeszcze pasta do butów, abyśmy mogli przypominać im ich afrykańskich niewolników.- rzekł sarkastycznie komentując to, co dostali. Irytowało go bowiem traktowanie ich jakby byli afgańskimi pasterzami kóz z zadupia Afganistanu. I liczenie, że takie “luksusy” nastawią ich pozytywnie.Jego nie nastawiały.
Nastolatek wymacał najcieplejszy kubek i zabrał się za jedzenie tego, co amerykanie im dali.
- Wciąż nie wiem jak oni niby wyobrażają sobie znalezienie tej księżniczki, skoro trzymają nas tutaj - odezwał się Szkot biorąc hamburgera i butelkę wody mineralnej. - Nawiązaliśmy kontakt, laska nie jest zainteresowana kooperacją. Dała znać, że mamy radzić sobie sami, sayonara. To jakiś absurd… - Spojrzał na nowego towarzysza niedoli. - Jak się czujesz? Jestem Alice.
- To by było na tyle, jeśli chodzi o zaszycie się w górach -
mruknął sam do siebie obmacując obolałą głowę. Opatrzyli go. Pewnie znów był uwięziony przez ludzi, którzy traktują go jak wroga publicznego, nie miał żadnych praw i powinien liczyć się z tym, że skończy z kulką w głowie, ale mimo wszystko udzielono mu pomocy medycznej. To miłe. Chyba.
- Jak ktoś, kto przywalił łbem w ziemię. Saito, miło mi. Rozumiem, że też jedziecie na tej karuzeli? - spytał patrząc na Szkota i młodego chłopaka, których widział po raz pierwszy.
- Tak, my też jesteśmy kosmitami, proszę pana. - obwieścił nastolatek w przerwie między połykaniem kanapacza.
Długowłosy popatrzył na chłopaka ze zdziwieniem i pewną obawą. Po pierwsze nie zgadzał się ze stwierdzeniem "jesteśmy kosmitami". Mógł mieć dopisanego do DNA niebieskoskórego pasażera na gapę, ale nadal był człowiekiem do cholery! Przynajmniej taką miał nadzieję... Po drugie zaś, martwiła go chłodna obojętność z jaką dzieciak mu to oznajmił. Jakby to nie było nic niezwykłego. Równie dobrze mógłby powiedzieć, że wszyscy mają plecaki z Power Rangers.
Sonoroki udał się do ubikacji bez odzywania się. Wrócił kilka minut później, odświeżony i ponury.
Nie czuł się głodny, choć pewnie powinien coś zjeść. Usiadł w kącie wyraźnie zamyślony.
- Liczą że Niebiescy się przebudzą. Są dla nich coś warci z ich wiedzą i pamięcią. Księżniczka jest im do tego potrzebna. Bo do czegóż innego? Nie jest naukowcem, pilotem, mechanikiem. Jaki inny z niej jest pożytek? - ocenił sytuację po długim milczeniu.
- Po tym co powiedziała ta księżniczka, wydaje mi się, że nie będzie żadnego przebudzenia niebieskich. - Szkot mówił w przerwach między wgryzaniem się w hamburgera. - Wydaje mi się, że to my jesteśmy tymi niebieskimi. Ja jestem Yakalafi, a ten chłopak to Makhenike, i tak dalej. Wgrano ich w ludzkie płody, w materiał DNA, w te nasze ciała. Rośliśmy sobie zatem, dojrzewaliśmy. Taki Yakalafi stał się Alicem Lindsayem, jak po reinkarnacji. Wizje i tym podobne kwestie, to przebicia z poprzedniego życia, sprzed wgrania ich w ludzkie ciała. - Alice napił się wody. - Niepełna kalibracja dusz, czyli nowa osobowość na bazie starej, i z wspomnieniami starej. Ta księżniczka jednak przeszła pełną kalibrację, bo był na to czas gdy ją tu zsyłano. Wgrano ją w pełni i poprawnie. Ona nie ma problemu z kwestią nowej osobowości stworzonej na poprzedniej. Ona po transferze jest po prostu tym kim była, księżniczką. My zaś jesteśmy zwykłymi ludźmi o osobowościach wyrosłych na fundamentach będących osobowościami kosmitów. Czasem wspomnienie, czasem wizja. Albo ta kulka wywołująca w nas coś w stylu schizofrenii związanej z dostępem do pełnej pamięci i świadomości życia sprzed transferu. Tylko tyle. Dlatego my się nie liczymy, a ona tak.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline