Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-12-2017, 14:14   #117
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Szkot wpatrywał się w wodę w butelce.
- Jestem jak Douglas Quaide, a Yakalafi to Hauser - przytoczył bardziej obrazowo przykład ze znanego, remakowanego niedawno filmu.
- Więc pewnie rozczarują się jak ją złapią i okaże się, że jest specjalistką w dyplomacji a jej wiedza na temat technologii jest równa temu co wnętrznościach PS4 wie jej przeciętny właściciel. - stwierdził Sonoroki ironicznie. - Zresztą to akurat nie nasz problem.
Saito był zagubiony. Będąc za murami gotów był skupić się już tylko na tym, by uciec jak najdalej. By nie mieć z tym nic wspólnego. A teraz wrócił do punktu wyjścia i zdawał się nie mieć wyboru, musiał uczestniczyć w tym szaleństwie. Spróbować to wszystko zrozumieć. Nie było łatwo biorąc pod uwagę, że dysponował zaledwie niewielką częścią tej układanki. Nie był pewien, czy nawet, gdyby połączyli wszystkie, które razem mają, uda im się złożyć z tego jakiś spójny obraz. Trzeba było jednak spróbować. Dlatego słuchał z uwagą tego, co mówił Europejczyk. Zwłaszcza, że trochę wiązało się to z jego ostatnią wizją.
- Kulka? - zapytał zdziwiony. - Jaka znów kulka?
Nastolatek wychylił zapchaną bułą twarz.
- No nasza kula, o tam - wskazał kierunek. - chcesz razem podotykać?
- No… pomacajmy kulkę… za chwilę. - stwierdził Shunsuke zabierając się za jedzenie.
- Tia... - mruknął Saito wstając i podszedł do sterty darów biorąc sobie burgera, póki były ciepłe. - To mi wiele wyjaśniło…
- Na wyjaśnienia przyjdzie czas i miejsce. - stwierdził enigmatycznie Sonoroki uznając, że nie mogą sobie pozwolić na szczerość przy kamerach i mikrofonach.
Najmłodszy z “biesiadników” nie przestawał się obżerać. Nie wiadomo kiedy znów dadzą jeść oraz czy w ogóle będzie jeszcze jedzenie…
- Jak będą nam robić sekcję, to żarcie będzie strasznie śmierdzieć. - powiedział wybuchając gdzieniegdzie ketchupem i musztardą na koszulkę.
- W kwestii macania kulki... - Alice spojrzał po towarzyszach niedoli. - Wiem tyle, że on - kiwnął głową w stronę Orochiego - chce mnie zabić. To znaczy jego osobowość sprzed transferu chce zabić moją. Makhenike Yakalafiego. W sumie się nawet nie dziwię… Za drugim razem też chciał, ale księżniczka wstrzymała te chęci. Wszyscy mieliśmy pewne wizje, toteż macie pewnie jakieś choćby chwiejne poczucie jak wasze poprzednie osobowości mogą reagować na Yakalafiego? - Popatrzył na Shunsuke i Saito. - Bo we trzech to i gołymi rękami mnie… no wiecie… Wolałbym nie odpowiadać głową za to co robiłem jako Yakalafi.
- Mam w dupie Yakalafiego… Postarajmy się więc trzymać w ryzach Niebieskich. - stwierdził Shunsuke głośno i stanowczo. - Skoro niby my tu dominujemy, to czas udowodnić to i wziąć naszych pasażerów na krótką smycz. Mamy w tej chwili ważniejsze sprawy na głowie niż sympatie i antypatie wymarłego ludu z opustoszałej planety.
Akutagawa skończył jeść i wytarł usta serwetką. Widząc jak upaćkał się najmłodszy z obecnych popatrzył dyskretnie, czy aby sam nie doprowadził się do podobnego stanu. Na szczęście udało mu się skonsumować kanapkę w sposób w miarę cywilizowany.
- W moich wizjach Yakalafi się nie pojawiał, więc raczej jest mi obojętny - odparł spokojnie patrząc na Szkota, po czym zwrócił się do Sonorokiego.
- Metodą eliminacji dochodzę do wniosku, że Twoim pasażerem jest Motsamaisi. Mam rację?
Shunsuke zamordował go za to… spojrzeniem co prawda, ale w krwawy i brutalny sposób w swoich myślach. Potwierdził w ten sposób jego domysły.
- Miałeś pewnie kilka wizji… to nic nie znaczy. Życie nie składa się tylko z kilku wspomnień. Twoja pasażerka z pewnością go zna. - stwierdził wymijająco grafik.
Po wcześniejszym spotkaniu z grafikiem Saito powinien się pewnie spodziewać podobnej reakcji, a jednak wyglądał na zaskoczonego. Postanowił nie poruszać więcej tematu jego tożsamości. Choć nie bardzo wiedział jak mogą dojść do jakichkolwiek wniosków nie rozmawiając ze sobą i nie dzieląc się wiedzą o swoich niebieskich gościach.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline