Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-12-2017, 20:56   #48
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Origa

Nie spała długo. Ledwie powieki opadły, a świadomość odpłynęła w poszukiwaniu fantastycznych przygód, którymi sny bywały wypełnione, gdy poczuła czyjś dotyk na ramieniu. Dotyk był delikatny, dłoń zaś należeć musiała do niewielkiej istoty lub dziecka.


I faktycznie, gdy księżniczka otworzyła swe oczy, ujrzała małego intruza, który bez pytania i zapewne także bez pukania, wdarł się do jej komnaty. Jej, bowiem bez wątpienia znajdowała się w swym pokoju, w pałacu królewskim, w Alezji. Z pewnym zaskoczeniem odkryła także że ma na sobie delikatną, jedwabną koszulę nocną, a sądząc po świetle wpadającym przez okna, musiało być południe.

- Wszystko już gotowe - poinformowała dziewczynka, ów intruz który zbudził Origę ze snu. Cichutko, ledwie dotykając bosymi stopami podłogi, podbiegła do drzwi i otworzyła je na oścież.
- Pięknie, prawda? - zapytała, wskazując widok, który się za nimi krył, a który bynajmniej nie przypominał korytarza, który powinien się tam znajdować.


Pomieszczenie przypominało swym wyglądem małą salę balową w pałacu, w której zwykle odbywały się przyjęcia mające charakter kameralny, zwykle dotyczące bezpośrednio rodziny królewskiej. Tym razem sala została przybrana w sposób, który sugerował, że okazją do świętowania miał być ślub. Czyj jednak? Odpowiedź na to pytanie nadeszła w postaci cichego tupotu bosych nóg, które przeniosły ich właścicielkę w okolice szafy, której drzwi otworzyły się za sprawą dwóch, małych dłoni, ukazując wspaniałą, śnieżnobiałą kreację.





Litwor



Odpowiedź nie nadchodziła, a woda stygła z każdą chwilą coraz bardziej. Coraz też senniejszy robił się ów bohater licznych opowieści, a powieki jego coraz częściej i na coraz dłużej zaczynały opadać. Gdy zaś opadły na dość długo by kielich z dłoni się mu wysunął, znak to był iż balię opuścić trzeba było. Najwyraźniej twierdza nie należała do szczególnie towarzyskich lub też zaliczała.
Aigam zmuszony zatem został by podnieść swe ciało, wyjść z wody i osuszyć się bez otrzymania tego, czego najwyraźniej oczekiwał. Temperatura w pomieszczeniu przeznaczonym na przypokojową łaźnię, była przyjemna, tak iż nie musiał się z owym osuszaniem czy też ponownym przyodziewaniem, szczególnie spieszyć. Powrót do pokoju także przebiegł bez zakłóceń.
Dopiero gdy rozejrzał się po komnacie, dostrzegł pewną w niej zmianę. Otóż pomieszczenie to nie było dłużej pustym, tak jak je zostawił. Bez dwóch zdań także nie mógł sobie przypomnieć by słyszał pukanie czy odgłos otwieranych drzwi, a przecież słuch miał wyśmienity. Osobą, która go odwiedziła bez pytania o pozwolenie czy też dbałości o prywatność gościa, była mała dziewczynka, mogąca sobie liczyć nie więcej niż lat osiem.


Stała na niechronionych przez obuwie palcach i w najlepsze wypatrywała czegoś przez okno, wspierając się na oparciu jednego z foteli, ustawionych w komnacie.
- Niedługo się zacznie - poinformowała Litwora, nie odwracając do niego swej twarzyczki, zbytnio zaaferowana tym co też widziała na zewnątrz.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline