Roisin po zejściu z wieży dość szybko znalazła się w pobliżu elfa. Przytaknęła wypowiedzi Bestarda i dorzuciła kilka słów o widokach i topografii okolicy. Przechodząc do szczegółów od niechcenia zniżyła głos i prawie szeptem wyjaśniła, co to za jednoskrzydły anioł trafił w ręce handlarzy.
- Lemiramis zaprosił nas wszystkich do siebie, do Voleos - powiedział Maelar. - A co proponujesz w związku z Galadrionem? Namawiamy lorda, by kupił dla nas anioła i elfy, czy próbujemy nocą ich uwolnić?
Ros wzruszyła ramionami.
- Opcja pierwsza i tak nie gwarantuje nam, że ktokolwiek uzna nasze prawa do ich posiadania. Opcja druga może nas zmienić w towar. W jaki sposób anioł wpadł w łapy tych bandytów nie mam pojęcia… on po naszej stronie, to byłaby jednak spora pomoc - Ros w zasadzie sama nie mogła zdecydować, czego chce, ale na pewno nie pogardziłaby obecnością Galadriona.
- Możliwe, że Gwiazda została zdobyta, a załoga wpadła w ręce tych piratów czy handlarzy niewolników, to obojętne zresztą. I nie chodzi mi o akt własności, ale gdybyśmy ich wykupili, to może potem by nam pomogli, a im nas by było więcej, uzbrojonych, to trudniej by było, jak to powiadasz, zamienić nas w towar. Poza tym... wcześniej oni pomogli nam, teraz my powinniśmy im pomóc. Problem tylko w tym, w jaki sposób. Porozmawiasz z Lemiramisem? Może kupiłby tamtych, za nasze pieniądze?
Roisin spojrzała na Maelara pełna wątpliwości. Nie miała ochoty rozstawać się ze swoimi pieniędzmi, ale zostawić anioła samemu sobie nie chciała chyba bardziej. Z wielu względów. Tyle, że kupić go i towarzyszy mogło okazać się skomplikowaną sprawą. Kto jednak nie próbuje, na pewno nie odniesie sukcesu.
- Panie – zwróciła się do Lemiramisa i trochę się zająknęła, bo nagle w jej głowie pojawiły się równocześnie trzy myśli. - Czeka nas długa podróż i sądząc po wypadkach w okolicy bardzo niebezpieczna. Ta karawana niewolników, a w zasadzie jej towar mógłby i nam się przydać. Jesteście obeznani z tutejszymi warunkami i okazaliście nam dużo łaski. Zgodzilibyście się towarzyszyć w rozmowach z handlarzami – skinęła głową uprzejmie i zamilkła w oczekiwaniu na odpowiedź. Jednocześnie przeszukała plecak i wyciągnęła z niego obraz znaleziony w jednej chat.
- Po co ktoś zostawia przykutych ludzi na brzegu morza? Może to właśnie coś co wyszło z morza budzi nasz niepokój? Poczucie niebezpieczeństwa jest zbyt silne, by można je zignorować.