Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-12-2017, 12:30   #120
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację



Nigdy nie lubiła wakacji i czasu, kiedy nic nie musiała, kiedy wstawała rano i czekał ją cały dzień tylko dla siebie.
Nigdy nie rozumiała potrzeby odpoczynku i wolnego. Musiała coś robić. Jeśli siedziała dostatecznie długo w jednym miejscu, a jej umysł nie był bombardowany twórczymi pożywkami, zaczynała… myśleć. Wspominać.
I czuć.

A choć w życiu zaznała wielu wzlotów i szczęścia, to właśnie upadki i koszmary napływały do jej pogrążonej w odrętwieniu głowy. Radosne chwile wypierane były chwilami skrajnego przerażenia. Samozadowolenie ustępowało łkaniowi, a zamiast śmiechu… trawiła ją trwoga, po której napływał ból. Tym mocniejszy, iż obejmował on sferę psychiczną, od którego nie dało się uwolnić żadnym lekiem.

Łzy od lat nie napływały do czarnych oczu Yamasaki, teraz też nie było w tym wyjątku. Zamknięta w samotnych, czterech ścianach, odcięta od świata fizycznego, mogła jedynie odwlekać to… co było nieuniknione.
Mrok czaił się tuż pod powiekami, przebudzony stagnacją swojej nosicielki.
Nie było muzyki, nie było głosów ludzi, nie było żadnej pracy, czy choćby gazety…
Minuty wydłużały się w godziny, niezakłócane nawet tykaniem zegara.
Ile już tak siedziała? Ile już tak tkwiła w tym więzieniu? Czy jeszcze żyła, czy już umarła?

Dlaczego… dlaczego się tu znalazła. Dlaczego tak skończyła. Gdzie popełniła błąd.
Musiał być jakiś powód.
Miyako musiała wierzyć, że to wszystko było wynikiem czegoś. Nie dopuszczała do siebie myśli, że padła ofiarą czystego przypadku, zrządzenia losu, za którego nie odpowiadała ani ona, ani bogowie… ani nawet Selohi.
Ktoś, gdzieś to musiał zaplanować, ktoś, gdzieś się na nią uwziął i postanowił zniszczyć.
Na pewno pokutowała za czyjeś grzechy, kogoś… gdzieś tam…
To wszystko miało cel.
Miało swój początek…

Ktoś.
Gdzieś.

- Muszę… do toalety… - odezwała się cichym, zachrypniętym i zmęczonym głosem. - Proszę…
Spojrzała w odbicie weneckiego lustra. Miała podkrążone oczy, rozmazany na dolnych powiekach tusz do rzęs, a tint z ust dawno zszedł. Żółta sukieneczka, była pognieciona. Na prawym ramieniu wykwitł pokaźny czerwony krwiak, który siniał z każdą chwilą coraz bardziej. Cała ręka promieniowała niemiłosiernym bólem, odrętwiającym jej smukłe palce.
Potrzebowała nie tylko opróźnienia pęcherza, ale i odświeżenia się.
Przejścia się z miejsca na miejsce.
Zrobienia czegoś, co miało sens… choćby najmniejszy.

 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline