Uch, ja pierdolę.
To była pierwsza myśl jaka przyszła do głowy Ryszarda. Problem polegał na tym, że nadmiar promili, a kto wie czy teraz i nie procentów we krwi wprawił mózg w stan tak wysokiej nadaktywności, że biedna łepetyna nie wyrabiała ze szczytywaniem informacji.
Ale wyłapał chyba najważniejsze:
Użycie mocy przez Berło powoduje sprzężenie i Bimbromanta sam obrywa też tym co chce zesłać na Helenę.
Helena się łatwo nie da oderwać od Berła, chyba jest więcej warte niż mówi.
Żonie od początku chodziło tylko o hajs.
Ta myśl tak wkurwiła Bimbromantę, że aż mu procenty zaczęły parować uszami.
- Kase?! KASE?! TY GŁUPI, CHYTRY BABSZTYLU! - Helena miała ten problem, że właśnie wdała się w pijacką pyskówkę z kimś kto w piciu miał potężne doświadczenie i nie takie zagrywki już widział, więc zarówno wypowiedź Ryszarda była składniejsza, a głos potężniejszy o wiele decybeli -
POSŁAŁAŚ NASZĄ CÓRKĘ NA PRZECHOWANIE DO PEDOFILA! PRZEZ TWOJĄ DURNOTĘ ZGINĘŁA MASA LUDZI!
Ryszard wydzierał się niczym policyjna szczekaczka. Wkładał w to tyle serca, że promile znalazły inny kanał ujścia niż przez Berło, które mogło swoją mocą wykończyć zarówno właściciela jak i czarownicę (a cholera wie jakie i ona miała sztuczki w zanadrzu). Pan na Dzielni z każdym kolejnym słowem przyciskał kobietę w kierunku ziemi. Nawet organizm alkoholowego czarownika zaczął spalać etanol niczym surowiec energetyczny.
- A TO WSZYSTKO BO CHODZI O PINIĄDZ!? WYWALIŁAŚ MNIE Z DOMU, POZBAWIŁAŚ PRACY, POZBAWIŁAŚ RODZINY!! OSZUKAŁAŚ MNIE I SWOJĄ WŁASNĄ MATKĘ! A TO WSZYSTKO DLA KASY?! - JESTEŚ ZŁĄ KOBIETĄ!!
W oczach Bimbromanty gościło teraz szaleństwo. Szaleństwo i zrozumienie.
Zrozumiał, że od początku był chujany, a Helena była gotowa na każdą niemożebną głupotę, byle tylko odzyskać pieniądze. Pieniądze?! Ryszard od wywalenia z domu był bezrobotny i nie było z czego ściągać. (No dobra, to wierutne kłamstwo, bo Złomokleta mógł im wszystkich w każdej chwili załatwić małą fortunę).
No ale pozostawało jeszcze szaleństwo. No i jeszcze żądza zemsty.
Było oczywiste, że Bimbromanta zaraz odjebie coś naprawdę popieprzonego... na przykład przywoła z dna piekieł swoją Teściową, albo pierdolnie apokaliptyczną "Siarą" lub co gorsza (s)Pawem...
Ale on odjebał coś jeszcze dziwnejszego...
- Za to cię uwielbiam. - wypowiedział i szarpnął berłem, aż żona na niego wpadła.
I wtedy pocałował ją.
Ale, ale!
Chytrość Bimbromanty była wielka! Nie zrobił tego w usta - żona gotowa jeszcze mu narzygać do ryja (fuj). Swój judaszowy pocałunek, z dodatkowym ssaniem, złożył jej na czole w miejscu, które mistycy nazywali zwykle "trzecim okiem" i które odpowiadało za nadprzyrodzoną percepcję i zdolności.
Co chciał tym osiągnąć?
Cholera wie, ale Los zwykł sprzyjać odważnym i pojebanym pomysłom.