Szlachcic udał się z powrotem do wieży, a pozostała trójka, z pomocą liny zdołała dostać się na dół, w koryto potoku. Wszyscy trzej zajęli się oglądaniem ciał porzuconych tutaj krasnoludów. Khazadowie zostali zamordowani w ten sam sposób - na ich ciałach widoczne były głębokie, poszarpane rany dwojakiego rodzaju. Pierwsze musiały być zadane pokaźnych rozmiarów pazurami. Cięcia były głębokie, zahaczające o kości. Drugie wyglądały, jakby ktoś o bardzo dużych zębach postanowił urządzić sobie posiłek z krasnoludzkiego mięsa. Brakowało kawałków kończyn, mięśnie pośladków, policzki i uda były ponadgryzane i niekompletne. Widok był odrażający i przerażający, a dodatkowo ciała zaczynały powoli puchnąć, pojawiły się na nich plamy opadowe. Muchy i robactwo wkraczały do akcji, ale całej trójce udało się zachować zimną krew. Z wierzchołka skarpy usłyszeli głosy.
To Lothar przyprowadził architekta, który w momencie, gdy wyjrzał za krawędź, zachwiał się i byłby spadł, gdyby von Essing nie złapał go za pas i pociągnął w tył. Isembard przez chwilę coś bełkotał i jęczał, potem zwymiotował i usiadł na trawie, szarpiąc zapaskudzoną brodę. Gdy się nieco opanował, zaczął gadać po krasnoludzku, więc stojacy obok niego Lothar nic nie rozumiał. Wreszcie inżynier zmienił język i zaczął mówić w reikspielu.
-
Nieszczęście, wielkie nieszczęście na nasz klan spadło. Zabici. Pomordowani. Któż przyczyną złego? Z pewnością to elfia sprawka! Teraz muszę przywołać pozostałych i zawiadomić kogo trzeba. Pochówkiem się zająć. Tyle rzeczy na głowie, a czasu tak mało. Błagam - krasnolud wyglądał żałośnie. Złapał szlachcica za kolana, łzy płynęły mu z zaczerwienionych oczu. -
Błagam. Zajmijcie się tą sprawą... Znajdźcie mordercę. Choć trochę odciążcie mnie, gdyż wszystkiemu nie podołam.
Isembard zdołał ogarnąć się na tyle, że zorganizował pozostających do jego dyspozycji khazadów, aby wydobyć zwłoki i przetransportować je w pobliże wieży. Orszakowi żałobnemu towarzyszyły posępne śpiewy, rwanie bród i klątwy, rzucane w khazalidzie, których wymowa była jednak wystarczająco wymowna. W związku z wydarzeniami, Isembard zdecydował, że prace tego dnia nie będą kontynuowane. Krasnoludy, jak to miały w zwyczaju, gdy doszło do śmierci, zaczęły pić...